Kilka dni temu premierę miała nowa powieść Marcina Falińskiego „Ostatni azyl”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca. Autor znany jest z trylogii szpiegowskiej napisanej wraz z Markiem Kozubalem. Tym razem mamy okazję przeczytać jego samodzielną powieść. Jak wypada pisarz w tej odsłonie?
Rok 2010, Seszele. W trakcie brutalnego napadu zostaje bestialsko zamordowany były oficer rosyjskiego wywiadu, niejaki Woronow. Mimo skrupulatnie prowadzonego śledztwa nie udaje się ustalić tożsamości zabójcy. W międzyczasie w Berlinie odnalezione zostają zwłoki pewnego antykwariusza, emerytowanego oficera Stasi. Caroline Godlewski pracująca w wydziale M-16 jest przekonana, że morderstwo to wiąże się z wydarzeniami sprzed lat, które miały miejsce na Seszelach. Coraz więcej tropów prowadzi także do Polski. Godlewski zwraca się o pomoc do Marcina Łodyny, byłego agenta służb specjalnych. Prowadzone przez nich śledztwo przynosi coraz to więcej niewiadomych. Co wspólnego mają ze sobą skarb Sinozębego, Bursztynowa Komnata i tajemnicze zbrodnie?
„Ostatni azyl” to nasycona akcją powieść sensacyjna, która nawet na chwilę nie zwalnia tempa. Działania tajnych służb, trop prowadzący do zrabowanego podczas wojny skarbu i szereg zbrodni mających miejsce współcześnie. Marcin Faliński od samego początku wrzuca czytelnika w wir pozornie nie mających punktów stycznych zdarzeń. Mnogość postaci i wydarzeń może początkowo wydać się przytłaczająca, szczególnie, że dochodzą do tego duże przeskoki czasowe. Jednak Faliński tak sprawnie prowadzi narrację, że stopniowo wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Bardzo szybkie tempo akcji sprawia, że trudno jest oderwać się od tej lektury. Dawno już nie czytałam tak sprytnie skonstruowanej i dobrze dopracowanej powieści sensacyjnej. Akcja toczy się w kilku miejscach na świecie, co dodatkowo dodaje jej smaku. Podróżując wraz z bohaterami poznajemy ulice Berlina, Lidzbarka Warmińskiego i egzotyczne wyspy. Marcin Faliński świetnie orientuje się w działaniach wywiadowczych, ponieważ sam pracował w Agencji Wywiadu. Dzięki temu „Ostatni azyl” nabiera cech autentyczności i stanowi naprawdę udaną literaturę szpiegowską.
O ile Marcin Łodyna został dość głęboko scharakteryzowany, o tyle pozostałe postaci są, niestety, miałkie. I to stanowi mój główny zarzut w stosunku do tej książki.Odnoszę wrażenie, że wszyscy inni bohaterowie są jednowymiarowi i pozbawieni charakteru. Nakreśleni jakoby w pośpiechu. Nie jest to, oczywiście, książka, w której rysy psychologiczne postaci mają szczególnie duże znaczenie, jednakże uważam, że mimo wszystko przydałoby się, by były one głębsze. Dla czytelnika beletrystyki istotne jest, by bohaterowie stanowili mocny trzon w opowiadanej historii. Tu tego brakuje. Faliński jedynie prześlizguje się po charakterystyce tychże postaci. A szkoda, ponieważ kilka z ich miało dobry potencjał.
Odnalazłam w „Ostatnim azylu” to, co w literaturze rozrywkowej jest dla mnie ważne : wartką akcję, motyw poszukiwania zaginionego skarbu, interesujące zagadki z przeszłości. Miałam dużo autentycznej radości w trakcie tej lektury. Pozwoliła mi całkowicie oderwać się od bieżących spraw i to jest największym atutem tej powieści. Stanowi gwarant dobrej zabawy. Taka właśnie powinna być tego rodzaju literatura i tutaj Faliński wyśmienicie wywiązał się ze swojego zadania. Mogę wybaczyć tych płaskich bohaterów dlatego, że powieść posiada dużo innych, pozytywnych cech. Najistotniejsze jest to, że tempo tutaj jest naprawdę szaleńcze. Dobrze się to czyta, można odciąć się od rzeczywistości i pogrążyć w solidnie napisanej sensacyjnej lekturze.
Przeczytałam niegdyś kilkadziesiąt powieści szpiegowskich. Różne wrażenie na mnie robiły. Na ogół były to książki o których szybko się zapomina. „Ostatni azyl” nie należy do tej grupy. Ma wiele mocnych momentów, a nade wszystko odznacza się drobiazgowo dopracowanym motywem działalności agencji wywiadowczych różnych państw. Dobrze skrojona sensacja, która cechuje się sprawnym łączeniem wątków i logicznym rozwiązaniem zagadki. Podobała mi się ta książka i mogłabym częściej sięgać po taką literaturę, gdyby tak właśnie była pisana.
Jeżeli lubicie powieści z dużą dozą adrenaliny, gdzie do końca nie wiadomo kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, a akcja pędzi na złamanie karku, to „Ostani azyl” na pewno będzie dobrym wyborem. Rzetelnie napisana, zgrabnie skrojona powieść, która rzuca czytelnika w wir galopujących wydarzeń. Diabeł gorąco poleca.