Po książkę Rafała Artymicza Narkoza trafiłam zupełnie przez przypadek. Jak wiecie kocham debiuty, a Narkoza właśnie nim jest, więc nie mogłam jej nie przeczytać. Początkowo lekko przeraziła mnie objętość i pierwsza moja myśl była: co tam autor naskrobał na tylu stronach, a jak będzie gniot to czy przez niego przebrnę. O matko na szczęście po kilku stronach okazało się ,że moje obawy okazały się, bo autor nie pozwolił mi się nudzić. narkoza to swoisty miks gatunkowy: romans, kryminał, powieść szpiegowska i obyczaj w jednym.
Autor swoją powieść osadził w środowisku medycznym. Głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół, którzy przenoszą się z Poznania do Szpitala Wojskowego we Wrocławiu. Nie są to jednak przypadkowe przenosiny, bo zadaniem naszych bohaterów jest odpowiedź na pytanie czy w szpitalu rzeczywiście odbywa się handel organami. Trop jest, ale muszą zdobyć jeszcze niezbite dowody , aby udowodnić ten hańbiący środowisko lekarskie proceder. Nie jest to proste, bo kto by się do tego przyznał. trafiają na zmowę milczenia i spotykają się z niechęcią ze strony nowych kolegów. Cierpliwie czekają aż komuś potknie się noga. Sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, gdy jeden z naszych bohaterów, Krzysztof zostaje postrzelony. Przypadek czy ostrzeżenie? Odpowiedź może być tylko jedna. Jaka? Dowiecie się sięgając po Narkozę Rafała Artymicza.
Autor na kartach swojej debiutanckiej powieści serwuje nam aferę kryminalną, która rozciąga się nie tylko na nasz kraj, a w którą zamieszani są nie tylko lekarze, ale i wysoko postawieni policjanci. Autor jako że sam jest lekarzem bardzo sprawnie przedstawia nam obraz tego środowiska. Znajomość tematu tutaj pomaga, bo z wprawą z znawstwem kreśli obraz życia młodych adeptów sztuki lekarskiej: ich życie nie tylko zawodowe, ale i prywatne. Narkoza jednak to przede wszystkim powieść o skomplikowanej relacji pomiędzy dwoma mężczyznami, o rozstaniu z którym mimo upływu lat trudno się pogodzić, o problemach osób homoseksualnych i obawach na reakcje najbliższego otoczenia. Historia Artura i Mariusza posłużyła autorowi to przedstawienia środowiska homoseksualistów i problemów z jakimi na co dzień przychodzi im się mierzyć. To także książka o walce z choroba alkoholową i trudnościach związanych z powrotem do "normalnego" życia.
Narkoza to całkiem udany debiut, wielowątkowy z plejadą barwnych bohaterów pełnych cynizmu, snobistycznych i ze specyficznym poczuciem humoru. Jakoś nie zaprzyjaźniłam się z Arturem, nie polubiliśmy się i nie zaiskrzyło, ale kibicowałam mu w zmaganiu z przeszłością i samym sobą.
Na minus muszę wytknąć autorowi nadużywanie zwrotu co nie. Zdawałoby się, że wykształceni ludzie, po studiach i poniekąd elita społeczeństwa i " co nie". O rety jak ja nie trawię tego zwrotu. Kojarzy mi się z rozmowami toczonymi pod budkę z piwem, ale to tylko moje odczucie i Was być może ten zwrot nie irytuje. Ja go osobiście nie toleruję.
Myślę, że Narkoza to udany debiut. odważny i z pewnością stanowiący niejakie novum na naszym rynku wydawniczym, bo nie oszukujmy się nie żyjemy w kraju tolerancyjnym i z pewnością wielu ludzi na słowo gej pluje trzy razy przez ramię, bo może się zarazić? To książka zdecydowanie dla odważnych i tolerancyjnych czytelników. Ja przeczytałam i nie żałuję.
Polecam Wam serdecznie.