„[…] wtedy nikt jeszcze nie pomyślał, że z tego mogłoby wyjść coś poważnego, „że przecież to zupełnie dwa różne światy”. Tak było. Dobrze o tym wiedziałam. Ale z jakiegoś powodu te dwa światy się spotkały i nastąpił nie pierwszy zresztą w historii ludzkości wielki wybuch.”
Pochodzili z dwóch różnych światów. On uchodźca. Ona księżniczka Mediolanu. On do wszystkiego doszedł ciężką pracą, a w przeszłości los wcale go nie oszczędzał ciągle zadając ból i zabierając mu ukochane osoby. Ona wszystko dostawała podane na złotej tacy i nie musiała się niczym martwić. Żyła w blaku fleszy i luksusie, ale bez miłości. Czy gdy ich drogi się przetną, zyskają coś dzięki tej znajomości? Może zaznają miłości.
Marina nie znała innego życia jak to w luksusie. Grała w grę którą nauczyli ją rodzice i robiła to czego od niej oczekiwali. Była mistrzynią intryg i uważała, że nikt z nią nie powinien zadzierać. Tylko ile można żyć w fałszywym świecie bez grama uczuć? Pragnęła czegoś innego, ale nie do końca zdawała siebie z tego sprawy. Póki na jej drodze nie stanął Gaël. To on odmienił jej życie. Otworzył oczy. Pokazał jej prawdziwy świat i życie, a co najważniejsze nauczył ją czuć i kochać. Mimo, że to ona zamierzała odegrać się na nim. Umowa jaką zawarli sprawiła, że kobieta znalazła cel i całkowicie przewartościowała swoje życie. Postanowiła wykorzystać to kim była, by pomagać potrzebującym.
„Yin i yang! Nie pamiętasz? W dobrym zawsze jest odrobina zła, a w złym odrobina dobra!”
Tytuł tej książki nie jest przypadkowy „Naucz mnie kochać” to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, romans który porusza trudne tematy ale i daje nadzieję że każda historia może mieć szczęśliwe zakończenie. Pokazująca dwa światy i dwa różne sposoby życia. Bohaterowie są właśnie jak yin i yang. Całkowicie różnią się od siebie, ale również doskonale uzupełniają się, ucząc siebie nawzajem nowych doświadczeń. Zaczyna między nimi rodzic się uczucie i pożądanie. Tylko czy uda im się pokonać wszystkie przeszkody, by być szczęśliwymi? Wywiad przeplatany wspomnieniami ich znajomości. M.B. Morgan swoim debiutem podbiła moje serce, ale teraz kochana rozłożyłaś mnie na łopatki. Szczerze przeciągałam czytanie tej historii w nieskończoność, bo nie chciałam żeby się skończyła. Raz byłam zła i miałam ochotę potrząsnąć Mariną, by za chwilę mieć łzy w oczach i płakać razem z nią. Postać Gaëla jest niesamowicie wykreowana, prawdziwa. Poznając jego losy pękało mi serce z bólu, ale mimo tego potrafił spełnić swoje marzenia i cieszyć się życiem, pomagać innym. Drobne gesty mają w sobie największą moc i dają większą radość niż najdroższe prezenty. Piękna historia poruszająca trudne tematy uchodźców, rasizmu, walki o przetrwanie, ale i tego że nawet życie na świeczniku ma swoje złe strony, a prawdziwych przyjaciół poznaje się w najcięższych chwilach. Pokazująca, że prawdziwa miłość nie patrzy na status społeczne, płeć, wiek ani tym bardziej kolor skóry. Gdy znajdzie się odpowiednią osobę która wnosi do naszego życia światło, wyciąga z nas to co najlepsze i widzi w nas dobro to trzeba o nią walczyć.
Bardzo gorąco wam ją polecam. Skradnie wasze serce i zakochacie się w niej tak jak ja.