Nie od razu Rzym zbudowano - a Rowling zajęło to 4 tomy. "Zabójcza biel" w końcu jest prawdziwie wartym uwagi kryminałem. Opłacało się na niego czekać.
Mija rok od ślubu Robin i złapania Rozpruwacza. Dzięki tej głośnej sprawie agencja zyskała w końcu większą sławę i rozrosła się o nowych pracowników. Do Strike zgłasza się Billy, mężczyzna twierdzący, że w dzieciństwie widział jak ktoś udusił dziecko. Ze względu na jego problemy psychiczne nie jest wiarygodnym świadkiem, trudno stwierdzić co jest prawdą a co urojeniami. Nim ujawnia więcej szczegółów przerażony ucieka z agencji i zapada się pod ziemię. Wkrótce detektywów zatrudnia szantażowany minister. Obie sprawy łączy osoba starszego brata Billego.
Ciekawą zmianą w stosunku do poprzednich tomów jest inna tematyka śledztwa. Przez większość książki akcja nie kręci się wokół morderstwa a szantażu. Bardziej pasowało mi to do prywatnych detektywów. Bohaterowie mają znaleźć brudy na grożących ministrowi ludzi. Co ciekawe, kolejną z tajemnic "Zabójczej bieli" jest czym właściwie go zastraszają. Choć odpowiedź sama się nasuwa i czytelnikom i bohaterom, sprawa nie będzie taka oczywista a wskazówki mogą wprowadzić w błąd.
Książka jest dłuższa niż poprzednie, a zupełnie tego nie czuć. Wszystkie rozdziały dostarczają nowych informacji, nie czułam dłużyzn podczas czytania. Autorka bardzo poprawiła się w prowadzeniu zagadki kryminalnej, raczy czytelnika wieloma wskazówkami, które pozwalają snuć najróżniejsze teorie. Nie ukrywam, ja złapałam się na zastawione pułapki i moje rozumowanie poszybowało w zupełnie inną stronę. Samo rozwiązanie zaskakuje, ale tym razem nie jest wyrwane z kontekstu. Bardzo uważny czytelnik jest w stanie zebrać właściwe tropy, ale przez wielu podejrzanych o zróżnicowanych motywach nie jest to łatwe.
Sporo wątków wprowadza to, że agencja musi zinfiltrować dwie kompletnie różne grupy społeczne. Robin rozpoczyna pracę w Izbie Gmin, obracając się w towarzystwie politycznych elit, a Barkley, nowy pracownik, dołącza do zgrupowania radykalnych antykapitalistów. W obu towarzystwach nerwowość wprowadza bliskość olimpiady. Staje się to niepisanym limitem czasu dla detektywów, w czasie rozgrywek minister będzie tym bardziej narażony na atak. To kolejny czynnik sprawiający, że książkę bardzo dobrze się czyta. Umiejscowienie akcji w czasie prawdziwych wydarzeń sprawia, że historia jest realniejsza.
Cieszyło mnie, że tym razem w pracy detektywistycznej pierwsze skrzypce grała Robin. Kobieta w tym tomie przez większość czasu działa pod przykrywką i można zobaczyć jakie postępy poczyniła. Już nie jest tą samą sekretarką tylko marzącą o łapaniu przestępców. Pomimo przeciwności i sprzeciwu bliskich osiągnęła swoje cele. Jednak nadal nie zwalczyła do końca swoich demonów. Sprawa Rozpruwacza odcisnęła na niej wielkie piętno a brak wsparcia w domu i w pracy nie pomógł jej pozbierać się z traumy. Po zakończeniu poprzedniego tomu wydawało się, że Robin i Strike zbliżyli się do siebie, "Zabójcza biel" zaczyna się zaskakująco z zupełnie innego punktu. Niedopowiedzenia i podjęte przez to ostateczne decyzje sprawiły że detektywi cofnęli się o wiele kroków. Ich przyjaźń i zaufanie legły w gruzach, a stosunki ograniczyły do spraw zawodowych. Przez to, pomimo statusu wspólniczki Robin nie zyskała pewności do stabilności swojej sytuacji i boi się przyznać do problemów.
W warstwie obyczajowej dużo się dzieje ale dzięki odpowiednim proporcjom osobiste problemy tym razem nie dominują nad całością. Autorka płynnie kontynuowała emocjonalne "Żniwa zła" pozwalając, by początek czwartej części był całkowicie skupiony na uczuciach bohaterów by na dalszym etapie przyciszyć to i zrobić z tego jedynie tło dla zawodowych wątków. A i tak udaje jej się przeprowadzić bohaterów przez wiele zmian. Robin próbuje utrzymać walące się już od ślubu małżeństwo a Strike ogarnąć związek który przestaje być układem bez zobowiązań. Do tego, przez sprawę z ministrem życie mężczyzny znów przecina się z Charlotte. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do kolejnego tomu, przepracowane w "Zabójczej bieli" problemy bohaterów mogą zaowocować ciekawymi wątkami.
Moje zdanie o tej serii poprawiło się głównie ze względu na to, że Galbraith dostrzega swoje błędy. Przy okazji poprzedniego tomu pisałam o niekonsekwencji w podejściu bohatera do prowadzenia śledztw. Wystarczyło jedno zdanie w rozmowie z Robin o tym, że nigdy nie twierdził, że nie jest hipokrytą by przestało to tak razić. Skoro od teraz jest to uznawane za specjalny zabieg, jestem w stanie przymknąć oko.
"Zabójcza biel" była bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Dobre wyważenie wątków kryminalnych i obyczajowych, sprawnie poprowadzona intryga i interesujący rozwój bohaterów. Jak poprzednie tomy można było nazwać najwyżej poprawnymi, tak ten mogę z czystym sercem polecić każdemu fanowi kryminałów.