Caraval recenzja

"Każdy posiada moc kształtowania tego, co nadejdzie, jeśli tylko zdobędzie się na odwagę by walczyć o to, na czym mu zależy."


Czasami książki trafiają do naszego domu zupełnie przypadkiem, tak było właśnie z Caravalem, który zagościł na mojej półce kilka miesięcy temu. Książka u mnie musiała poczekać na swoją kolej ale w końcu się doczekała i muszę przyznać, że to była całkiem dobra historia i nie wiem dlaczego nie wpadłam na to by nie przeczytać jej szybciej, a może wiem ale powiem Wam o tym nieco później.

Scarlett wraz ze swoją siostra Tella mieszka na wyspie. Piecze nad nimi ma okrutny ojciec, który nie znosi nieposłuszeństwa i wymierza za to mocne kary.
Dziewczyny od małego marzą o tym by obejrzeć Caraval - niezwykłe przedstawienie które ma miejsce raz do roku w odległych krainach a na jego czele stoi Legendarny Mistrz.
Niespodziewanie dostają na nie zaproszenie i wraz z tajemniczym żeglarzem uciekają by wziąć w nim udział, ale po przybyciu na miejsce sprawy nieco się komplikują. Scarlett gubi siostrę, musi wziąć udział w grze, tylko czy podoła temu co ją spodka podczas rozgrywki?

Pierwsze co mi przychodzi na myśl po przeczytaniu tej książki, gdy patrzę na jej okładkę to niezwykle barwny i magiczny świat. Nie brakuje tutaj niesamowitych osobistości, zdarzeń które nie powinny mieć miejsca, dosłownie magia aż unosi się w powietrzu i tylko czeka by się objawić. Wszystko jest nią przesiąknięte do tego stopnia, że ten świat nas pochłania i chcemy więcej i więcej.

Jednocześnie nie jest to iście bajkowa historia, ponieważ mamy tu też przykre zdarzenia, mocne sceny przemocy, niesprawiedliwość, zawiść. Ludzie by osiągnąć cel są w stanie iść po trupach, czego nie raz spotkamy tu przykłady.

Chwilami bolała mnie naiwność Scarlett, ale poza tym podziwiałam to że próbowała odnaleźć się w zupełnie nowej sytuacji i dawała z siebie wszystko, łącząc kropki by dojść do sedna sprawy.

Przesiąkamy Caravalem na wskroś licząc że spotkamy samego Mistrza Legend i oddajemy się jego magii przewracając kartki książki, a przy tym oddajemy swoją sympatię bohaterom, śledzimy jak rozwijają się pewne relacje i trzymamy za nie kciuki.
Wracając do wstępu tej recenzji, dowiedziałam się, że książka miała poprzednie wydanie, możecie sobie na nie zerknąć. Niby nie ocenia się książek przez okładki, ale gdyby Caraval trafił w moje ręce w poprzednim wydaniu, nie chciałabym jej przeczytać, ponieważ sprawia pozory zupełnie czegoś innego niż kryje środek.