„[…] w okresie międzywojennym odbyło się osiem „procesów czarownic”, a w czasach Trzeciej Rzeszy jedenaście, to zaraz po wojnie - czy też precyzyjnie między rokiem 1947 a 1956 - odnotowano ich już 77. Ale nawet ta liczba może zaniżać skalę zjawiska - z dwóch powodów. Przede wszystkim urzędy państwowe oraz lokalna i ogólnokrajowa prasa zgłaszała liczby o wiele wyższe. W połowie lat pięćdziesiątych Niemieckie BIuro Informacji Medycznej ogłosiło, że w kraju dochodzi do około 70 procesów rocznie. […] Ale trzeba też odnotować, że wiele oskarżeń nie otarło się nawet o salę sądową”. [s. 201]
„Obsesje na punkcie zła, grzechu, winy, odpowiedzialności, kary i odkupienia też nie były we wczesnej Republice Federalnej tylko „starymi jak świat wierzeniami”. Były reakcją na nazistowską katastrofę, moralną i duchową”.[s.191]
„Dla Niemców usiłujących dociec i zinterpretować, co stało się w katastrofalnej końcówce wojny, plotki były kluczową formą komunikacji. Zatrudniano też jasnowidzów, chiromantów i numerologów, by dopomogli w zrozumieniu zdarzeń, w uniknięciu spadających bomb, w poznaniu losów zaginionych bliskich lub jakości duchowej egzystencji poległych. Ale pośród namacalnych dowodów odbudowy napłynęła nowa potężna fala apokaliptycznych pogłosek”. [s.47]
„Logika odkupienia opiera się na upadku: nie można zmazać winy, jeśli w niczym się nie zawiniło. Uzdrawianie chrześcijańskie jest u podstaw splecione z grzechem i jego odpuszczeniem. Bóg poddaje dobrych ludzi próbom cierpienia, a niegodziwych karze nieszczęściami, by odprawili pokutę. Stwierdzenie, że ktoś nie podlega uleczeniu, że jest ono dla niego nieosiągalne, mogło kryć w sobie poważne duchowe implikacje i przez wielu Gröningowe powoływanie się na zło tak właśnie było odbierane”. [s.151]
„Każdy znał jakąś grubą rybę, której się upiekło, i jakąś płotkę, która się nie wykaraskała. Społeczne poparcie, jakim denazyfikacja cieszyła się na początku, wygasło. W roku 1949 wspierało ją tylko 17 procent Niemców ze strefy amerykańskiej.Ale korupcja nie była jedynym powodem, dla którego Niemcy nie znosili tej inicjatywy. Ich niezłomna odporność na poczucie winy nierzadko wprawiała w osłupienie zarówno ocalałych Żydów, jak i okupantów. W większości wydawali się niezdolni do przyznania, że zrobili coś złego, że byli antysemitami, że okazywali lojalność wobec narodowosocjalistycznej władzy i jej linii politycznej. Niektórzy albo zaprzeczali prawdziwości nazistowskich zbrodni, albo upierali się, że wszystkie państwa mają na sumieniu potworne wojenne grzechy, albo zrzucali winę na partyjną wierchuszkę i SS. Reakcje na prawdę były zróżnicowane”. [s.41]
„”Przeświadczenie, że nie ma w tym wszystkim żadnego głębszego znaczenia, wywoływało u tysięcy Niemców ból dosłownie fizyczny” - zanotował agent SD. Słyszał od ludzi wypowiedzi w rodzaju: „Nie zasłużyliśmy, by sprowadzono na nas tę katastrofę”. Bo czy koniec końców nie dopełnili swojego obowiązku? Czy nie zrobili tego, co im kazano? Czy ludność Niemiec mimo grozy bombardowań, nieprzeliczonych bezsennych nocy, spalonych domów, utraconych przyjaciół i członków rodziny nie „starała się w trakcie tej wojny do granic ludzkich możliwości, nie wykazywała lojalności, cierpliwości i gotowości do poświęceń w stopniu nieznanym innym narodom?
Deklaracjom zaczynającym się od wyliczania własnych cnót, a kończącym się pytaniem o powody upadku niedaleko do teodycei - tropienia znaczeń przesłoniętych wydarzeniami poszukiwania przyczyn fundamentalnych, gdy te bezpośrednie nie wystarczają. Tam, gdzie gołe fakty tracą moc wyjaśniania, pozostają głębsze pytania moralne i egzystencjalne”. [s.36]
„Wojna pozostawiła po sobie śmierć i zniszczenia materialne o niewyobrażalnej skali. Ale sprowokowane przez nią pytani natury moralnej były tak rozległe, tak oszałamiające, że nawet dziś, gdy gruz już dawno został uprzątnięty, pozostawione przez pociski i szrapnele dziury w fasadach budynków zasklepiono zaprawą murarską, a ostatni żołnierze pamiętający pola bitwy umierają ze starości, nawet dziś te pytania o ekstremalne przypadki zachowania ludzkiego, o to, jak można usankcjonować i przeprowadzić ludobójstwo, w najlepszym razie odpowiedzieliśmy tylko częściowo.
Przeszłość opiera się na wyparciu”. [s. 291]
Moja ocena:
W wyniku drugiej wojny światowej Niemcy legły w gruzach. Zniszczenia dotyczyły nie tylko - a nawet nie przede wszystkim - materialnej sfery życia. Trwalsza od unicestwienia miast, dotkliwsza od okupa...
II wojna światowa odbiła się szerokim echem na psychice wielu ludzi, nie tylko ofiar czy oprawców, ale również wszystkich mieszkańcach krajów, których ów konflikt dotknął, bez względu na stopień zaan...
II wojna światowa to temat bolesny i trudny dla każdego państwa, które dotknęło to krwawe i brutalne wydarzenie, szczególnie dla nas, Polaków, jak i Żydów czy innych mniejszości narodowych, prześlado...
Zanim przeczytałam „Psychologię wojny” Leo Murray, za najlepszą książkę o psychologii wojny i zabijania uważałam „On killing” płk. Dave’a Grossmana. Po przeczytaniu ksią...
Recenzja książki Psychologia wojny„[…] spokojna pewność siebie, wsparta u Porschego ogromną wiedzą w zajmujących go dziedzinach i rozległymi zainteresowaniami, wielu urzekała. Dzięki temu łatwo znajdo...
Recenzja książki Ferdinand PorscheJuż dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...
Recenzja książki Tylko dobre wiadomościAleż wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...
Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwemMiałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...
Recenzja książki Wegetarianka