Jako Meg Cabot wydała wiele świetnych powieści dla nastolatek. Tu padną najważniejsze tytuły: Chłopak z sąsiedztwa, Papla, Włoskie szaleństwo, Zbrodnia w rozmiarze XL, Dziewczyna Ameryki, Top modelka i (teraz padnie seria, po którym większość powie "ahaaa") Pamiętnik Księżniczki. Ale dla mnie jest znana bardziej jako Jenny Carroll, której 1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń i Pośredniczka do dziś wspominam z ogromną nostalgią. Meg Cabot przez wiele lat pisała wymyślne serie dla nastolatek, o problemach nastolatek i dla wyobraźni nastolatek, po to by w 2010 roku przerzucić się na kobiece romanse i oklepane wampirki. I co? Dla mnie, jej wielkiej fanki, katastrofa.
Meg Cabot/Jenny Carroll miała swój unikalny styl; pisała śmiesznie, obrazowo i nie zanudzała czytelnika kilkoma stronami samych opisów lub głośnego monologu bohaterów. Każda seria miała inny klimat, ale łączyło je jedno; do świata realnego przeniknął element nierzeczywisty. Dziewczyna, która we śnie poznawała miejsce pobytu zaginionych osób. Nastolatka rozmawiająca z duchami. Szesnastolatka, która dowiaduje się, że jest jedyną dziedziczką tronu małego europejskiego kraju. Młoda dziewczyna, która mimo własnych niedoskonałości potrafi rozwiązać zagadki kryminalne... I nagle młoda kobieta mająca moc przewidywania śmierci, pisująca scenariusze do oper mydlanych, podczas nocnego wyprowadzania pieska 'wpada' na najstarszego wampira naszych czasów. Dla mnie świat, który był czystą inwencją twórczą pani Cabot zakończył swój żywot wraz z wydaniem Nienasyconych.
Jak wspomniałam, Meena Harper jest jedną ze scenarzystek najsłynniejszego amerykańskiego tasiemca i ma po wyżej uszu wampirów pojawiających się we wszystkich serialach, a owy niesmak rodzi się z pewnego powodu. Seriale z motywem wampira są obecnie na czasie, dlatego telenowela, którą pomaga przygotować Harper przeżywa lekki kryzys w postaci utraty widzów. Góra zdecydowała i nasza bohaterka musi wprowadzić element paranormalny do swojego ukochanego programu. Poza tym, sama stroni od rzeczy, które dalece odbiegają od normy. Powód? Meena potrafi przewidzieć, kiedy dana osoba umrze. Fajna umiejętność? Niekoniecznie. Szczególnie, gdy masz oddanych przyjaciół, którzy w ogień by za tobą skoczyli.
Meena poznaje Luciena, będącego (jakże by inaczej) wpływowym, bogatym, magnetycznie pociągającym, przystojnym wampirem. I przez to, że oboje ulegną płonącemu uczuciu nieposkromionej namiętności, Lucien narazi swoją kochankę na straszliwe niebezpieczeństwo. Nasz amant jest księciem ciemności i niestety, jak każdy władca ma pewne grono przeciwników, którym nie podoba się, jak Lucien rządzi światem nieumarłych. A także takich, którzy chcą go zgładzić za wszelką cenę tylko dla tego, że przyszedł na świat jako wampir. Oczywiście, najłatwiej dopaść ofiarę zastawiając pułapkę, więc chordy wampirów i gwardzistów watykańskich ścigają Meenę.
Happy End? Może... dla niektórych. Przeżyją? Tak, ale co z ich miłością? Żołnierze Gwardii Palatyńskiej? Ugh, nie rozumiem.
Koniec jest dla mnie zaskakujący, jak z resztą cała fabuła, która rozwija się wprost proporcjonalnie do akcji.
Nie skazuję tej książki na krytykę przez duże K, ale stałych czytelników może ona lekko rozczarować. Podejrzewam, że gdybym wcześniej nie znała pani Cabot Nienasyceni okazali by się bestsellerową lekturą.
Bo, niby jest nietuzinkowa akcja, niby coś się dzieje i niby bohaterowie są niesłychanie plastyczni, ale... No właśnie. Ale. Czegoś mi tu brakuje.
Jednym autorom ewoluowanie przychodzi w wielką łatwością. Innym z uporem. Jedni pisarze potrafią wymyślić coś nietuzinkowego, podczas gdy inni brną w oklepany temat. Ale tylko garstka, z literatury młodzieżowej może przeskoczyć do kobiecej, albo z kobiecej pofrunąć na skrzydłach dobrej passy do krainy oblanych krwią kryminałów. Meg Cabot nie zmieniła swojego stylu w Nienasyconych i dlatego ubolewam, że nie została przy swoim słodkim lukrowym świecie.
A tytuł idealnie oddaje moje uczucia.
Ja po przeczytaniu Nienasyconych jestem... nienasycona.