W październiku ubiegłego roku przeczytałam Nieuchwytnego, który utwierdził mnie w przekonaniu, że Katarzyna Mak potrafi tworzyć wciągające książki, które łamiąc serce, jednocześnie dają nadzieję. Po kilku miesiącach udało mi się sięgnąć po trzeci tom serii Między nami miłość. Czy i tym razem będę chwalić autorkę?
Choć wszystko zapowiada się pięknie i prowadzi tak naprawdę do happy endu, na Mię i Antka nagle spadają kolejne problemy. Miłość, która połączyła tych dwojga, zachwyca i wzbudza zazdrość, jednak czy zakochani dadzą radę pokonać przeciwności losu? Czy Mia wyleczy swoje złamane serce i wybaczy ukochanemu chwile słabości, a Antek zapomni o jej braku wiary w ich związek?
Zanim jeszcze otworzyłam tę książkę, nastawiłam się na coś, co mnie wciągnie i przyprawi o szybsze bicie serca. Muszę Wam powiedzieć, że nie zawiodłam się, choć moje przyspieszone tętno było raczej spowodowane wściekłością, ale o wszystkim napiszę niżej.
Mię chwaliłam przy okazji recenzji drugiego tomu. Byłam pewna w stu procentach, że ta bohaterka nie zalezie mi już za skórę, a w kolejnej powieści polubię ją jeszcze bardziej. Jednak moje stwierdzenia to jedno, a rzeczywistość to drugie. Niestety, ta bohaterka w Nierozłącznych wzbudzała wyłącznie moją irytację. Jestem w stanie zrozumieć, że ma w sobie temperament i gorącą latynoską krew, jednak tak bezmyślne i podejmowane dosłownie pod wpływem chwili decyzje sprawiały, że czułam się okrutnie zdegustowana zachowaniem Mii. Gdyby jeszcze była w stanie zauważyć swoje błędy, wyglądałoby to inaczej. Niestety, winą wolała obarczyć Antka, co było cholernie niesprawiedliwe.
Podziwiam Antka za to, że mimo zachowania Mii, nadal starał się coś zdziałać, żeby naprawić swoje błędy. Oczywiście, nie jest on święty i również się nie popisał, ale czuję się w obowiązku go bronić przed wszystkimi oskarżeniami. Podczas czytania widziałam bardzo wyraźnie jego smutek i ból, z jakim zmagał się po kłótniach ze swoją ukochaną. W przypadku tej części mogę powiedzieć, że ten bohater pod względem swojego zachowania podobał mi się bardziej.
Jak wspomniałam na początku, spodziewałam się wciągającej historii, którą z pewnością tutaj otrzymałam. Katarzyna Mak po raz już trzeci sprawiła, że nie potrafiłam oderwać się od lektury, a kiedy już musiałam to zrobić - myślałam tylko o powrocie do dalszego czytania. Nie obyło się bez dość szokujących zwrotów akcji, które przyznaję się bez bicia, że naprawdę przyspieszały bicie mojego serca. Za to autorka powinna otrzymać ogromne brawa, bo tak zaskoczyć czytelnika, to prawdziwa sztuka.
Nie chcę pisać tutaj za dużo, ponieważ mogę niechcący zdradzić istotne informacje. Trzeci tom cyklu Między nami miłość dostarczył mi chyba największej ilości emocji i nerwów. Z każdą kolejną książką autorka rozwija swój warsztat pisarski i to widać, dlatego też lektura jej książek sprawia mi wiele radości. Historia Mii i Antka pełna jest wzlotów i bolesnych upadków, ale to właśnie czyni ich relację bardziej ludzką i taka prawdziwą. Tutaj nie ma miejsca na przesłodzone miłostki i słodkie parki, które są ze sobą bezgranicznie szczęśliwe i nie mają żadnych problemów. Takie relacje po prostu nie istnieją w prawdziwym życiu, a Katarzyna Mak bardzo dobrze przedstawiła w swoich książkach związek prawdziwy i oparty na prawdziwej miłości, pokonującej każdą przeszkodę.
Cykl ten zasługuje na zdecydowanie większy rozgłos, dlatego, jeżeli poszukujecie dobrych, wciągających, zaskakujących i prawdziwych powieści romantycznych – to Między nami miłość jest jak najbardziej dla Was.