Przyroda jest na wyciągnięcie ręki… Wystarczy się rozejrzeć i wsłuchać, a przede wszystkim otworzyć swoje serce. Niby tylko tyle, a jednak aż tyle. Bo nie każdego na to stać… Nie wszyscy potrafią dostrzec piękno natury, a przede wszystkim ważną rolę, jaką pełni w naszym życiu. Na szczęście są tacy, którzy nie mają z tym najmniejszego problemu. A wśród nich jest Dara McAnulty, który podchodzi do przyrody z ogromną wrażliwością, potrafi dostrzec jej wartość, a przede wszystkim odnalazł w niej najlepszą przyjaciółkę, która nigdy go nie zawiodła, bo niestety ludzie często to robili, ze względu na to, że ma spektrum autyzmu. Przez to musi się na co dzień mierzyć z niezrozumieniem ze strony otoczenia, a nawet z prześladowaniem. Jego książka „Dziki rok. Zapiski młodego przyrodnika”, o której chciałabym Wam dziś opowiedzieć, jest tak naprawdę dziennikiem, w którym nastolatek dokumentuje rok ze swojego życia, dzieląc się codziennością i wyzwaniami, które stawia przed nim choroba, jednak główną bohaterką jest tutaj przyroda. Dara McAnulty z ogromną szczerością i niezwykłą wrażliwością opisuje przemiany, które w niej zachodzą wraz ze zmianami pór roku. Jako uważny obserwator i zaangażowany przyrodnik potrafi dostrzec więcej, ma odwagę wypowiedzieć się w ważnych kwestiach dotyczących ochrony przyrody.
Myślę, że każdy będzie zachwycony tą książką, bo powstała z pasji, wypływa z niej miłość i zatroskanie losem przyrody, do tego można w niej znaleźć ogrom wiedzy w postaci różnych ciekawostek. Na mnie największe wrażenie zrobiła przede wszystkim dojrzałość młodego autora, a serce skradła poetyckość języka. Autentycznie można poczuć więź łączącą Dare McAnulty z przyrodą. Aż trudno uwierzyć, że ta książka wyszła spod pióra nastolatka. Wg mnie ta pozycja niesie również inną wartość, bo daje możliwość poznania wyzwań, z jakimi musi się mierzyć osoba ze spektrum autyzmu.
Dla mnie ta pozycja to niesamowicie dojrzały i bardzo donośny głos młodego pokolenia, którego nie doceniamy i właściwie nie pozwalamy mu rozwinąć skrzydeł. Dara McAnulty mówi o tym bardzo wyraźnie, że wielu młodych ludzi pragnie ratować przyrodę, jednak często nie otrzymują wsparcia od dorosłych i walczą z wiatrakami, a mimo to nie poddają się, co jest bardzo budujące. Młody autor miał to szczęście, że mógł liczyć na rodziców, którzy zaszczepili w nim miłość i szacunek do przyrody i od zawsze „stoją za nim murem”. Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że warto zaufać młodzieży w kwestii ratowania przyrody i wesprzeć ich poczynania. Większość dorosłych nie widzi długofalowych skutków szkód, które wyrządza naturze, a młodzież potrafi dostrzec, że nie czeka jej świetlana przyszłość. Jednak oczywiste jest to, że bez wsparcia sobie nie poradzi. Młodzi ludzie potrzebują wzorców zarówno wśród dorosłych, jak i rówieśników. Takim przykładem jest Dara McAnulty, którego książka i blog otrzymały liczne nagrody, a jego działalność na rzecz ochrony przyrody zdobywa rozgłos na całym świecie. Ten niezwykły nastolatek został odznaczony medalem Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, zaznaczam jako najmłodsza osoba w historii. Za nim naprawdę powinny podążyć tłumy zarówno nastolatków, jak i dorosłych…
Na koniec chciałabym docenić pracę tłumaczki Katarzyny Bażyńskiej - Chojnackiej oraz przepiękny projekt okładki Uli Pągowskiej. Wydawnictwo Poznańskie wykonuje kawał świetnej roboty wyszukując takie perełki do swojej serii eko! Czytajcie, naprawdę warto!