Książkę tę przeczytałam kilka dni po otrzymaniu od strony nakanapie.pl (którą polecam z całego serca każdemu, kto kocha książki).
Pewnego dnia Jay Harder dostaje od swojego przyjaciela Billa, wizytówkę tajemniczego kina Le Freak, znajdującego się w jednej z zapadłych dzielnic Cleveland. Bill upiera się, że tylko dzięki wizytówce, będą mogli kupić bilety na seans. Jednak Jay jest sceptycznie nastawiony do rewelacji przyjaciela. Do momentu, gdy decyduje się na odnalezienie kina…
Pomysł na fabułę jak najbardziej ciekawy, w końcu podróż w czasie do przeszłości, próba zmieniania historii, zawsze będzie przyciągać, jako coś nierealnego, a przy tym osobliwego. Narracja wartka i płynna, ale najważniejsze, że styl pisania zachęcający. Sami przekonajcie się, jak to mogłoby być, gdyby człowiek przeniósł się z ponurego współczesnego Cleveland do krwawej Normandii sprzed niemal osiemdziesięciu lat, gdzie znużony życiem bogaty czterdziestolatek dostaje się pod ostrzał wrogów.
Bohaterowie, szczególnie główny. Są tak napisani, że nie da się ich przytulić do piersi i polubić. Nie da się być po ich stronie! I uważam, że to celowy zabieg autora, bardzo zresztą ciekawy.
Pomysł. No może nie nowy, ale w miarę fajnie rozegrany. Ingerencja człowieka w kluczowe punkty historii... kto z nas się nie zastanawiał, co byłoby gdyby...? Kto nie wyobrażał sobie, że zmienia bieg historii? Ot - wpada, podkłada nogę Napoleonowi i już, dzieje Europy toczą się inaczej, "lepiej"?
Kluczowa w kontekście przygody głównego bohatera Jaya wizja firmy, oferującej swym klientom mocne wrażenia w tajemniczym kinie Le Freak, nie pozostawia złudzeń co do natury współczesnego świata, nastawionego poprzez swe biznesowe wytwory na zysk i władzę. Najwyraźniej nie jest to dla Jaya miejsce. Akcja trwa właściwie nieprzerwanie, co przykuwa do lektury na długie godziny i nie pozwala się od niej oderwać. Brak dygresji nie związanych z nią bezpośrednio powoduje, że napięcie nie opada do samego końca.
No, niestety było kilka błędów, które mi w zębach zagrzytały. Redakcja nie poprawiła na przykład kalki z angielskiego "wziął łyk kawy" [s.11] i nie przełożyła tego na polski. Jest sporo błędów interpunkcyjnych, także tych bardzo irytujących. W scenie w sklepie z bronią Jay dwa razy dostaje blister baterii do noktowizora itp, itd.
Omaha nie udaje, że jest wielką literaturą, która za wszelką cenę próbuje wcisnąć jakieś przesłanie, wpędzić czytelnika w dylematy moralno-egzystencjalne albo depresję. Jest pokręconą historią okraszoną niezłym humorem z domieszką absurdu stworzoną dla ogólnej uciechy gawiedzi. A więc bierzcie, czytajcie i dobrze się bawcie.