"Od mojego hełmu odbiło się kilka kamiennych pocisków, jakaś strzała trafiła mnie w plecy, ale solidna kolczuga wytrzymała, a kamienne ostrze skruszyło się na drobnych metalowych ogniwach. Biegłem w kierunku jaskini, jakby gonił mnie sam Fenrir, zostawiając pogoń daleko z tyłu. Czułem strach niebędący moim, ale podziałał na mnie niczym głos Giallara, rogu bojowego samego Heimdalla, który zabrzmi w czas Ragnaröku, by wezwać bogów i ludzi ze wszystkich dziewięciu światów do ostatecznej bitwy."
Lubicie powieści science-fiction?
A może macie ochotę przeczytać historię, która wyłamuje się z utartych schematów?
Powiem szczerze, że uwielbiam nietypowe rozwiązania i zwroty akcji w książkach. Ogromnie doceniam pomysłowość i nieszablonowe sytuacje, które potrafią mnie jednocześnie zaskoczyć i wciągnąć w opowiedzianą historię.
Struny czasu Radosława Lewandowskiego to pierwszy tom cyklu Yggdrasil, który jest kontynuacją tetralogii historycznej Wikingowie. Łączy je postać Erika, syna Eryka Zwycięskiego i Świętosławy.
Zaskoczenie przychodzi do nas już na samym początku powieści. Odległa przyszłość, krążowniki obcej cywilizacji, cybernetyczna SI, walka, obrona, atak - cel: całkowita eksterminacja wszelkich przejawów życia materiału biologicznego.
Ktoś może się zapytać: co ma wspólnego odległa przyszłość z Wikingami?
Ma, i ta historia jest doskonałym przykładem kunsztu literackiego autora i jego nieszablonowego myślenia.
Radosław Lewandowski idealnie odnalazł się w tematyce związanej ze sztuczną inteligencją, zaawansowaną cywilizacją technologiczną czy CDS - ami czyli cybernetycznymi duplikatami sensorycznymi.
Dobrze wiemy, że ludzkość od zawsze marzyła o podróżach w czasie. Jednak w tej chwili nie jesteśmy jeszcze na tym etapie rozwoju technologicznego, by coś takiego się udało.
Wyobraźmy sobie jednak rok 2995.
Poziom technologicznego postępu ludzkości jest dużo bardziej zaawansowany.
"Dzięki ogromnym funduszom na prace badawcze naukowcy z powodzeniem realizowali eksperymenty, opierając się na teorii superstrun, co w efekcie doprowadziło do opanowania niestabilnego bozonu Higgsa, cząsteczki posiadającej zdolność przemieszczania się między wymiarami."
W jaki sposób praca nad możliwością podróży w czasie może mieć wpływ na ludzi, których dzieli ponad dwa tysiące lat?
Przypadek, zbieg okoliczności, kombinacja sprzyjających parametrów, które skrzyżowały się w dogodnym momencie, gdy nastąpił eksperyment? Tak czy inaczej X - wieczna osada Słowian wraz z oddziałem przebywających w niej Wikingów trafia do epoki mezozoiku 35000 lat p.n.e.
Jesteście ciekawi, czy przybysze z 994 roku będą sobie potrafili poradzić i przetrwać w czasach, gdy po ziemi wędrowały ogromne stada reniferów i mamutów, a w ślad za nimi podążały drapieżniki takie jak wilki czy smilodony zwane tygrysami szablozębnymi?
Co mnie ogromnie ujęło w tej historii? Wszechstronność autora. Idealnie potrafi oddać czytelnikowi klimat powieści. Odległą przyszłość opisał nam z takimi detalami, że możemy zobaczyć w wyobraźni holograficzny przekaz SI skierowany do uczestników spotkania korporacji NOVA.
Gdy historia przenosi nas w czasy X - wiecznych mieszkańców terenów leżących nad Vistulą nie tylko język jakim się posługują bohaterowie, ale również ich zachowania i wierzenia sprawiają, że czytelnik idealnie odczuje klimat tamtych czasów.
Autor wplata w opisaną historię wątki mitologii zarówno słowiańskiej, jak i nordyckiej. Poznajemy dobrze, w jakich bogów wierzyli w tamtych czasach Wikingowie i Słowianie. Umiejętnie wplecione w przedstawioną historię zwroty i wyrażenia w języku nordyckim i staropolskim, których wyjaśnienia zebrane są w słowniczku na końcu powieści, dodają jej autentyczności.
W Strunach czasu mamy momenty, gdzie akcja jest bardziej dynamiczna, a sceny walk trzymają nas w napięciu. Przeplatają się one ze znacznie spokojniejszymi chwilami, gdzie autor skupia się na przetrwaniu naszych bohaterów. Jednak nawet wtedy towarzyszący im głód, mróz, strach, niebezpieczeństwo czy obawy o własny los nie pozwalają nam się oderwać od tej historii.
Wątek romantyczny nie jest zbyt mocno zaakcentowany i nie przesłania głównego motywu powieści.
Struny czasu to niesamowita podróż przez różne epoki, od dalekiej przyszłości po odległą przeszłość, a wszystko to opisane jest na zaledwie 350 stronach.
Struny czasu to opowieść, która wciągnie was od pierwszych stron. Nie tylko cudowna okładka idealnie oddaje klimat tej historii, również język, zwroty i opisy przyrody sprawią, że oczami wyobraźni jesteśmy w stanie zobaczyć wykreowany przez autora świat.
Dodam tylko, że powieść ta została wydana ponad dziesięć lat temu i ukazała się w Stanach Zjednoczonych, a obecna oprawa jest wznowieniem tego cyklu, odświeżonym i ponownie zredagowanym.
Drugi tom cyklu - Exodus będzie miał swoją premierę już za miesiąc.
Gorąco polecam wam tą historię i pamiętajcie - jedyne, co nas ogranicza to nasza wyobraźnia.