Niezależnie od tego naszego wielu narzekamy na władzę. Nieważne czy lat mamy paręnaście czy parędziesiąt. Zawsze znajdzie się "coś" co nie przypadnie nam do gustu. Coś o co możemy oskarżyć lokalnych "przywódców". Jednak czy wyrażalibyście swoje opinie, szczególnie te niepochlebne o nich, gdyby byli oni tak jakby nie do końca żywi? Hipotetycznie mówiąc byli krwiożerczymi wampirami, które mogą was zabić kiwnięciem palca? Hmm... Tak, ja też nie jestem tego taka pewna...
CZĘŚĆ PIERWSZA: PRZEKLĘTY DOM
Wiadomo etap życia, jakim jest studiowanie, sam w sobie do prostych nie należy. W szczególności, kiedy jesteś nieco inteligentniejsza niż większość twoich kolegów, dzięki czemu zaczęłaś studenckie życie troszkę wcześniej, a na dodatek już na samym początku zadarłaś z najbardziej popularną i wpływową dziewczyną na całym uniwersytecie. Cóż, Claire Denvers dobrze o tym wie. Chociaż, nie. Ona wie nawet więcej- między innymi to, że ma przechlapane. Więc, co jej pozostaje? Jedynie ucieczka z tego jakże "spokojnego" akademika jakim jest Howard Hall. Jednak za bardzo to ona nie ma się gdzie podziać. Bo niby kto normalny chciałby mieszkać pośrodku Teksasu w jakimś miasteczku Morganville, w którym największą "atrakcją" jest podrzędny uniwersytet? Cóż, niewiele osób. Jednak gdzieś w środku tego całego nieszczęścia Claire dostrzegła promyk nadziei. Nadziei w postaci Domu Glassów, pod dach którego zostaje przygarnięta. Myślicie, że to już koniec? Jeżeli tak to się mylicie. Bo przecież zostaje jeszcze lekko niezrównoważona, popularna dziewczyna, która tak jakby chce się Claire pozbyć. Na stałe. Współlokator, który za dnia znika. I to dosłownie. Oraz banda Wampirów rządzących miastem. I tak, mam na myśli te krwiożercze, martwe Wampiry. Hmm... Chyba nie muszę mówić, że przy tej opowieści nie można się nudzić, co?
CZĘŚĆ DRUGA: BAL UMARŁYCH DZIEWCZYN
Druga część opowieści o przygodach lokatorów domu Glassów zaczyna się dokładnie na tym samym dramatycznym wydarzeniu jakie kończy poprzednią część. Sytuacja w Morganville ulega znacznemu pogorszeniu, w szczególności dla naszych, głównych bohaterów. Teraz, kiedy wszystkie karty zostały odkryte muszą oni mieć się na baczności, w szczególności, że Wampiry nie żywią do nich ciepłych, o ile to możliwe, uczuć. Więc, kiedy jeden z Krwiopijców zostaje okrutnie zamordowany, a winą za zbrodnię zostaje obarczony jeden z głównych bohaterów sytuacja, jeżeli to jeszcze w ogóle możliwe, pogarsza się. Jednak lokatorzy Domu Glassów dobrze wiedzą, że w Morganville przyjaciele to wszystko co tak naprawdę posiadasz, więc nie ma tu mowy o żadnej bezczynności. Jak jeden za wszystkich to wszyscy za jednego, prawda? W tej części także nie brakuje nagłych zwrotów akcji oraz ciekawej, zaskakującej fabuły. Mamy Ducha zamienionego w Wampira, dalsze próby dopadnięcia Claire przez popularną Monicę, jeszcze więcej psychopatów oraz tytułowy Bal Umarłych Dziewczyn... Ciekawie, prawda?
Hmm... Ja kompletnie subiektywnie jestem zdania, że nie jest to książka przy, której jest czas na nudę. Akcja od pierwszych stron pędzi do przodu, co chwilę zaskakując czytelnika nagłymi zwrotami akcji. Duże brawa należą się pani Caine za wykreowanie tylu barwnych bohaterów: Claire, która jest lojalna i uparta jak osioł, Eve, która pod tą cała masą gotyckiego makijażu okazuje się taką sympatyczną i "postrzeloną" w pozytywny sposób osóbką, Shane, który jest w ten jego charakterystyczny, słodki sposób troskliwy i zabawny oraz odpowiedzialnego, spokojnego Michaela. Oczywiście są to jedynie główni bohaterowie. Jest także cała reszta: elegancka i poważna Amelie, groźny hipis Oliver oraz Sam, który sama nie wiem za co zyskał moją sympatię. Może dlatego, że jako jedyny był dobrym Krwiopijcą...
Osobiście książka nie wywarła na mnie jakiś wielce skrajnych emocji, jednak trzeba przyznać, że całkiem przyjemnie się ją czyta. Nie jest to moja ulubiona lektura, gdyż mi w niej czegoś zabrakło- tej tajemniczości i magii. Jednak polecam wszystkim zainteresowanym, ręcząc, że jest to nietypowa historia przy której na pewno nie będą się nudzić.