RECENZJA
„NIEWINNA KREW”
AUTOR: Radosław Nowotnik
Wydawnictwo: Self Publishing Radosław Nowotnik
„Znacie to uczucie? Siada wam na ramieniu ptak o imieniu lęk, na drugim sfruwa jeszcze większy o imieniu obawa i za nic w świecie nie chcą odlecieć, a ciężar ich ciał coraz bardziej was przytłacza”.
„Niewinna krew” to książka, która, aż ugina się od emocji, smutku, niezrozumienia i niesprawiedliwości. Autor stworzył ciekawą, poruszającą serce w pełni realną historię, która zmierza do zaskakującego zakończenia i skłania nas do refleksji.
Pierwszy raz spotykam się z takim zakończeniem, ponieważ autor daje nam dwa alternatywne zakończenia, ciekawa jestem, które wybierzcie wy. Ja wybrałam opcję numer dwa. Chociaż może w ten sposób właśnie autor dał sobie furtkę, do napisania kolejnej części.
Wiecie, co w tym wszystkim, jest najgorsze, że nikt nie pochylił się i nie zainteresował się losem dziecka. W oczy kuła mnie totalna bierność i znieczulica, wobec przemocy i niesprawiedliwości, każdy odwracał oczy w drugą stronę, udając, że nic nie widzi, przecież jak nic nie widzę, to nie ma problemu.
Postawa samej matki chłopaka, jest dla mnie nie zrozumiałam, wręcz szokująca zagorzała katoliczka, która czyni takie rzeczy, dla mnie to niepojęte.
Autor pokazuje jak każde uderzenie, wyśmiewanie, niezrozumienie, niepowodzenia, pozostawia w nas ślady, które pozostają głęboko w naszym sercu. Na jednych trwalsze, na innych bardziej powierzchowne możliwe do zeszlifowania. Wszystko zależy, z jakiej stali jesteśmy stworzeni. Ale gdy nadejdzie taki moment, pęknie ostatnia cienka granica, może zdarzyć się dosłownie wszystko.
Autor ma lekkie pióro, a oddane emocje
powodują, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie.
Ta historia wywołana u mnie wulkan emocji i pewno zostanie ze mną na długo.
Książka napisana jest z perspektywy głównego bohatera, dzięki czemu możemy spojrzeć jego oczami na jej życie, co myśli, co czuje, jakie emocje w nim siedzą. Możemy zobaczyć, z czym musi się mierzyć i borykać każdego dnia.
Główna postać genialnie wykreowana, bardzo realna, widzimy jego emocje i uczucia, jak na dłoni i możemy wejść w zakamarki jego psychiki.
Radził sobie ze swoim życiem, jak potrafił. Nikomu niepotrzebny, niekochany, próbuje stać się przezroczysty i niezauważony.
„Szkoda, że nie ma drugich szans, że wszystko, co nas spotyka, dzieje się i już, a jak kiepsko trafisz na karuzeli szczęścia, to już zawsze będziesz z tym co wylosowałeś”.
Nasz główny bohater wiedzie życie odmieńca.
Jednak nie jest to droga, którą wybrał sam, a szara konieczność, w której żyje. Stara unikać ludzi i nawet dla własnej matki był tylko i wyłącznie bękartem. Jego szare życie to pasmo wiecznej katastrofy i ciągle ma pod samą górkę.
Rozpoczyna naukę w liceum, licząc na to, że może tam zmieni się jego życie na lepsze.
Jednak i tam nie ma co liczyć na zrozumienie i dopasowanie się do otoczenia. Bo jak biedny, odstający od wszystkich chłopak, może dostosować się do społeczeństwa tak różnego od siebie.
-Czy nowa szkoła będzie początek lepszej drogi dla chłopaka, czy wręcz przeciwnie?
-Co się stanie, gdy wszelkie granice zostaną przekroczone?
-Czy młody chłopak ma szansę na normalne życie?
-Czy zaakceptuję w pełni swój przesadzony los?
-Jak zakończy się historia małego bękarta?
-Czy dziadek to jedyna osoba, w której ma minimalne oparcie?
Polecam.