Chicago - miasto przyszłości spowite we mgle. Przez opustoszałe dzielnice dawnej metropolii mknie pociąg. Tak jak życie bohaterów tego świata, nigdy nie zwalnia, a dostać się do niego i wydostać można tylko skacząc. Decyzja, o tym czy znaleźć się w centrum wydarzeń, to kwestia wyboru, a każdy wybór Cię zmienia.
Chicago to też miasto społeczeństwa pięciu frakcji, a przynajmniej nim było zanim doszło do buntu,
z którego wyłonili się Bezfrakcyjni i Niezgodni, Ci o których nigdy nie mówiono lub ich istnieniu zaprzeczano.
Drzewo Serdeczności rzuca swe liście i poddaje się przemianie,
Waga Prawości niebezpiecznie przechyla swe szale między dobrem a złem,
inaczej już na świat spogląda Oko Eurydycji,
i nie zapłonie już tak samo Ogień Nieustraszonych.
Jak zmieni się oblicze każdej z frakcji ?
Bohaterka (Tris) jest jeszcze bardziej "Niezgodna" niż w poprzednim tomie i nie godzi się już na życie w takim świecie. Musi się śpieszyć by osiągnąć swój cel i przyczynić się do zmiany sił, bo szczególnie Nieustraszeni nie żyją wiecznie.
Veronica Roth czuje się o wiele swobodniej w drugim tomie swojej trylogii i można to poczuć w trakcie lektury. Tej serii zdecydowanie warto dać kredyt zaufania. Od lektury "Igrzysk" w podobnym stopniu byłam
pod wrażeniem kreacji antyutopijnej rzeczywistości tylko w trylogii "Brzydcy, Śliczni, Wyjątkowi", teraz po przeczytaniu "Zbuntowanej" do tej grupy ma szansę dołączyć trylogia Veronici Roth.
Warto dopełnić lekturę pierwszego tomu "Zbuntowaną", ponieważ tylko wówczas ujrzeć można zamysł autorki jako całość. Ta część wyjawi nam tajemnice Niezgodności, a ostatnie jej strony przyniosą odpowiedź na temat tego, co znajduje się za ogrodzeniem zdewastowanego Chicago oraz wyjaśni już jednoznacznie cel istnienia systemu frakcyjnego. Z tej perspektywy tom pierwszy wygląda jak dłuższy prolog do rdzenia tej historii.
Nie interesowała mnie aż tak bardzo przyszłość Beatrice i Tobiasa, czy też innymi słowy Tris i Cztery. To koncepcja tego świata mnie w pierwszy tomie zaciekawiła na tyle mocno, abym chciała czytać dalej. Chciałam poznać dalsze losy frakcji, zamysł ich powstania. Dobrze trafiłam, bo dokładnie to otrzymałam w tomie drugim, a do tego jest jeszcze mnóstwo akcji.
Wiele fanów "Igrzysk" przekonało się też, a nawet pokochało świat "Niezgodnej". Z perspektywy już drugiego tomu nie uważam tego za tak bardzo nieprawdopodobne. Seria traci na nietrafnie określanym zestawieniu z "Igrzyskami". Nigdy i nic już nie "zdetronizuje" Igrzysk, gdyż wszystkie te później powstałe serie zostały napisane pod wpływem trylogii Suzanne Collins, a nawet gdyby ukazały się przed - nie wniosłyby takiej zmiany to trendów w literaturze. Korzystniej jest więc zasugerować coś zbliżonego w koncepcji powstałego świata fanom "Igrzysk", a nie nieustannie z nią konkurować.
"Niezgodna" jak i "Zbuntowana" to nie seria, która "detronizuje" Igrzyska, ale z całą pewnością to ciekawa alternatywa czytelnicza dla ich wielbicieli.
To też obraz futurystycznego Chicago, który wkrótce zasłuży sobie na ekranizacje (trwa właśnie casting do głównym ról).
W oczekiwaniu na wejście na ekrany "W pierścieniu Ognia" można złożyć wizytę w Chicago - innej antyutopijnej powieści o walce dla przyszłości tych pozostałych zgliszczy świata, ale też i dla samego siebie - by udowodnić swoją Niezgodność oraz prawo do jej istnienia.