Nikt nie wie - ale każdy przestrzega. Ma pełne zaufanie - ale mówi dziecku, by nie zostawać z nim sam na sam. Tak po prostu w życiu jest, że trzeba zacisnąć zęby i pilnować, by po prostu nie trafiło na twoje - co w końcu zrobisz komuś, kto przyjaźni się z biskupami, ściska rękę prezydentowi, jest wizytówką miasta? Siedź cicho, miej oczy dookoła głowy i weź sobie do serca przyśpiewkę starszych kolegów: "Strzeż się tego, co na przedzie, w białym mercedesie jedzie, jeśli wydasz mu się miły..."
No co tu dużo mówić, to książka o trwającej dziesięciolecia systemowej pedofilii, wiadomo, że to nie będzie przyjemna lektura. Jednak nim przejdziemy do głównego tematu, warto wspomnieć, że "Maestro" to nie tylko sprawa kryminalna (momentami wyglądająca jak żywcem wyjęta z mafijnej fikcji - mówimy tu o paleniu domów przez inbę w szkole czy gościu zaganiającym swoje ofiary do mycia jego akwarium z piraniami). Jakby przy okazji (choć to tło oczywiście podporządkowane przede wszystkim odmalowywaniu Kroloppa) to też po części biografia dyrygenta, ciekawa historia dwóch największych chórowych sił w Poznaniu (tytańskie starcie Stuligrosza i Kurczewskiego) oraz zarysowanie gejowskiego kręgu (przynajmniej tego chętnego na przygody) w PRL-u.
Kącki odwalił naprawdę kawał solidnej, drobiazgowej roboty. Reportaż rozbrzmiewa kilkunastoma głosami, a postaci przewijają się dziesiątki: ofiary, chórzyści, rodzice, współpracownicy, zwolennicy, przeciwnicy, mówiący pod swoim nazwiskiem i pod pseudonimem, patrzący z daleka i będący tuż obok. Choć charyzmatyczny Krolopp jest głównym bohaterem tej historii, zdecydowanie ważniejsze w niej jest jego otoczenie. Dlaczego rodzice mimo podejrzeń oddawali swoje dzieci? Dlaczego ofiary mimo własnych doświadczeń oddawały potem swoje dzieci? To są niezwykle trudne pytania, których nie można po prostu zbyć "JA nigdy bym tak nie zrobił(a)". Autor przez szczegółową, wielowątkową analizę z wielogłosem i bogatym tłem pozwala przyjrzeć się tej skomplikowanej sieci zależności, niedziałających systemów i psychicznych słabości. Strach? Chęć zysku? Bezsilność? Czarujący autorytet? Brak świadomości, także w kwestii edukacji seksualnej? Czemu nie wszystko na raz?
Podczas dzielenia się moimi przeżyciami z lektury wiele osób zadawało mi to samo pytanie: "po co czytasz takie okropieństwa?". I to jest dobre pytanie, na które chętnie odpowiem: by - jeżeli coś takiego nie daj Boże się przytrafi w moim otoczeniu - umieć to nazwać i znaleźć w sobie siłę, by nazwać to głośno. "Maestro" zagląda do skomplikowanego mechanizmu "krzywdzą dzieci, wszyscy wiedzą, nikt nie mówi" i choć może nie potrafi dokładnie wyjaśnić jego działania, to i tak czytelnik kończy lekturę z poczuciem, że rozpozna już schemat tej przeklętej maszyny. Jakkolwiek nie zabrzmi to dziwnie, ten reportaż daje też nadzieję - gdy porówna się (nie)wiedzę o pedofilii sprzed zaledwie trzydziestu lat z tym, co wie się powszechnie dzisiaj, ma się poczucie, że jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani na kolejnego drapieżnika. Uczmy się na błędach, patrzmy i mówmy. Głośno i do skutku.
[Recenzja została po raz pierwszy opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]