W swojej najnowszej książce pani Barbara Wysoczańska przenosi nas w czasie i miejscu do Nowego Jorku na początku lat 50. XX wieku. Głównym bohaterem "Aktoreczki" jest Konrad Rogowski, Polak, który uciekł po wojnie do Ameryki. Chciał nie tylko rozpocząć nowe życie, ale też zemścić się na pewnym człowieku, który był winny śmierci jego żony. Kluczem do poszukiwanego przez Konrada nazisty jest słynna aktorka, Lauren Evans, mężczyzna postanawia więc spróbować się do niej zbliżyć. Nie wie, że ta decyzja odmieni jego całe życie...
Podobało mi się, że autorka osadziła swoją historię w Nowym Jorku w 1950 roku, a jednym z bohaterów uczyniła polskiego emigranta i jego rodzinę. Dzięki temu mogła pokazać kontrast pomiędzy powojenną rzeczywistością w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, które II wojna światowa dotknęła w sposób niewspółmiernie mały. Dodatkowo, mamy tu zderzenie różnych światów - Konrad jest skromnym emigrantem, fotografem i mechanikiem samochodowym, który pracuje, aby pomóc rodzinie, z kolei Lauren to bardzo znana aktorka, bogata, obracająca się w świecie pieniędzy, luksusu, a tak bardzo samotna...
Sporo w tej książce tajemnic i dramatów przeszłości, które wpływają na teraźniejszość bohaterów, jest też zemsta, jest namiętność i miłość, znajdziemy w niej również zazdrość i wielki świat kina, a także ciekawe spojrzenie na sytuację powojennych emigrantów. Nie zabrakło tu oczywiście melodramatycznych okoliczności, jest też odrobina naiwności (zwłaszcza w postaci Lauren), trochę nierealnych sytuacji, ale nie przeszkadza to w zanurzeniu się w tę opowieść i podążaniu za bohaterami, którzy próbują osiągnąć własne cele i odnaleźć swoje miejsce w amerykańskiej rzeczywistości.
Jak zwykle u autorki, mamy tu do czynienia z prostym, bezpretensjonalnym stylem, dość dynamiczną akcją, ciekawym tłem (gdzie wspomniane są, a nawet pojawiają się też prawdziwe postacie historyczne) i może nieco banalną, lecz bardzo interesującą historią miłosną. Na początku jakoś nie mogłam się w nią wciągnąć, nie wiem dlaczego, jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną było coraz lepiej i lepiej i pod koniec już naprawdę nie mogłam się oderwać.
Nie do końca polubiłam bohaterów tej powieści. To znaczy, o ile Konrad był całkiem ciekawą postacią i mogłam zrozumieć skąd u niego takie, a nie inne zachowania, doceniam jego przemianę (która, choć nastąpiła w czasie przed wydarzeniami tej książki, to jest bardzo wiarygodnie opisana), o tyle Lauren to dość stereotypowa postać - zagubiona, samotna, z trudną przeszłością, z pewną dozą desperacji poszukująca osoby, która dałaby jej poczucie bezpieczeństwa, miłość i czułość. Autorka starała się pokazać jej siłę, ale mnie jakoś nie do końca przekonała. Myślę jednak, że innym czytelnikom postać Lauren może być bliższa...
"Aktoreczka" to kolejna interesująca powieść historyczno-obyczajowa, która wyszła spod pióra Barbary Wysoczańskiej. Intrygujące tło, poruszające tajemnice i spora dawka emocji zachwycą każdą fankę i każdego fana opowieści z nutką romansu, rozgrywających się w ciekawych, choć trudnych czasach. Dodatkowo, książkę tę czyta się naprawdę dobrze, może być ciekawą lekturą na każdy czas, na przykład na urlop. Polecam!
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem FILIA - współpraca reklamowa, barterowa.
Pierwotnie pojawiła się na moim blogu.