Słyszeliście kiedyś o Morcie Castle? Przyznam się, że ja wcześniej nie. Poznałam go (oczywiście nie osobiście) dzięki Wydawnictwu Videograf otrzymując propozycję zrecenzowania jego tomu opowiadań, zatytułowanego "Nowy księżyc na wodzie". Zachęcił mnie gatunek, czyli horror. Tego właśnie ostatnio brakowało mi w czytelniczym menu, otrzymawszy książkę może nie niezwłocznie, ale z wyraźnym zaintrygowaniem zaczęłam lekturę.
Oczywiście rozpoczęłam ją od Słowa od autora, potem przeszłam do rewelacyjnego wprowadzenia, a potem do rozważań Morta Castle o naturze horroru. Polecam przeczytać wstępy, tym bardziej jeśli wcześniej nie mieliście do czynienia z twórczością tego autora. Mnie bardzo pomogły zrozumieć jego ideę i postrzeganie gatunku.
***
To była niezwykle oryginalna przygoda. Mort Castle pisze bardzo specyficznie i myślę, że jest jednym z tych autorów, których albo się lubi, albo nie. Nie ma stanów pośrednich. Jak jest ze mną? Z pewnością jest to autor, którego zrozumienie bardzo pomogło mi zapoznanie się z rozbudowanym wstępem, a właściwie to, co autor sam mówił we wspomnianych rozważaniach na temat horroru.
Opowiadania nie są długie, cechuje je różnorodność i niepowtarzalny sposób prowadzenia narracji. Nie znajdziecie tutaj rozbudowanych opisów i dialogów o niczym. Tutaj każde słowo zdaje się być przemyślane i odpowiednio wyważone. Czasem zadawałam sobie pytanie: ale gdzie ta groza? A potem autor jednym zdaniem zmieniał całe moje postrzeganie przeczytanego chwilę wcześniej tekstu. Pozostawiają w duszy gruby osad i jeszcze długo nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Początkowo dawkowałam sobie opowiadania, ale w pewnym momencie złapałam się na tym, że czytam jedno po drugim, aż dotarłam do końca. Nie muszę chyba mówić, że Posłowie autorstwa Roberta Ziębińskiego również przeczytałam. I zdradzę Wam jeszcze coś: były takie chwile, gdy czułam się za głupia na zrozumienie to co mówił do mnie autor. Wrócę jeszcze do tych opowiadań, bo może wówczas złapię sens, który wówczas mi umykał.
***
"Nowy księżyc na wodzie" stanowiło pierwsze spotkanie z twórczością tego nietuzinkowego autora. Pierwsze, lecz nie ostatnie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to literatura dla każdego. Jak wspomniałam sama miewałam problem z wyłapaniem o co autorowi chodziło i miałam wątpliwość czy jestem odpowiednim odbiorcą.
Jeśli oczekujecie lektury łatwo przystępnej, prostej, takiej do szybkiego przeczytania to myślę, że Wasza uwaga powinna skierować się na inną książkę. Jeśli jednak poszukujecie grozy nieoczywistej, ale jak najbardziej realnej, grozy niemalże codziennej, do tego podanej w sposób mocno specyficzny, a jednocześnie taki, do którego można szybko przywyknąć to zdecydowanie polecam Wam "Nowy księżyc...". Zdecydowanie polecam!