Śmierć. Właściwie to wiele osób ją sobie wyobraża, widzimy tabolidy informujące o coraz to mniejszym odsetku osób umierających, wielu nowych szczepionkach, a mimo to ponura świadomość, że kiedyś nasze życie dobiegnie kresu nieustępliwie za nami podąża. Czy chciałbyś wiedzieć, kiedy zginiesz? Jem, główna bohaterka Numerów, wie. W jej głowie znikąd pojawiają się numery informujące o śmierci osób, którym spojrzy w oczy. Niektórzy uważaliby to za dar, za możność panowania nad początkiem i końcem, ale tak nie jest. Prawda jest diametralnie inna, bowiem dziewczyna nigdy się nie myli. I jak tu obserwować bliskie osoby, gdy wiesz, że niedługo umrą? W dodatku ucieczka z Londynu, w którym wybucha London Eye, a postać powieści jest jedną z osób, które wydostały się przed katastrofą, co budzi podejrzenia władz. Tak pokrótce prezentuje się niełatwe życie sieroty, córki narkomanki, młodej kobiety z góry skazanej na parszywy los - przynajmniej według nauczyciela.
Gdy młoda dziewczyna spotyka na swej drodze Pająka - z pozoru osobę, na którą nie zwróciłaby większej uwagi, chyba że z powodu ponadprzeciętnego wzrostu, zostaje uwikłana w dochodzenie, którego podejrzaną zdaje się być ona sama. Z pozoru mało znaczące wydarzenia zmuszają dwójkę przyjaciół do ucieczki z Londynu do miejsca, zapamiętanego przez Pająka jako opokę, w której będą mogli zaznać czegoś na kształt raju. Jak sam chłopak określił, sączyliby napój, spoglądając na wybrzeże. Nawet wiedząc, kiedy młodzieniec umrze, Jem postanawia zataić przed nim prawdę. Moim zdaniem przedstawia tym niebywały heroizm, który, pomimo iż wychowywała się w niezbyt przyjaznej dzielnicy, jest tym bardziej zaskakujący.
"- (...) gdybym ci powiedziała, toby ci odbiło. To nie jest w porządku i już.
- A jeżeli komuś zostało mało czasu? Gdyby wiedział, miałby szansę zrobić to, o czym zawsze marzył... (...)
- Tak, ale to byłoby jak życie w celi śmierci, nie? Każdego dnia jeden krok bliżej. Człowieku, mowy nie ma. Nikt nie powinien tak żyć."
Sposób, w jaki autorka opisuje poszczególne wydarzenia jest zrozumiały dla każdego. Jednakże w znacznej mierze dominuje w nim słownictwo młodzieżowe, co mi osobiście, nie przypadło zbytnio do gustu. To, co jeszcze mnie skonfundowało, to częste przekleństwa wygłaszane przez bohaterów. Rozumiem, że pisarka chciała w ten sposób podkreślić ekspresję wypowiedzi, ale mimo to nie przypadło mi to do gustu. Zaś co do wykreowania postaci, to muszę przyznać, że w tym wypadku bardzo mi się spodobało, iż powieściopisarka nie stara się na siłę zrobić z głównych bohaterów albo nieustraszonych herosów, albo zagubionych dzieci bezgranicznie liczących na pomoc innych. Wiadomo, że Jem oraz Pająk są nastolatkami, toteż zapewne ich zachowania odbiegają od tego, jak zachowaliby się dorośli w porównaniu z tak wielkim zagrożeniem. I mimo ów poczucia kroczących za nimi cieni, próbowali uciec oraz podołać ciążącemu nad nimi poczuciu klęski pomieszanej z przerażeniem.
Podczas podróży postacie spotykają wiele osób, wiele z nich nastawionych jest przychylnie. Właśnie na to zwróciłam uwagę, ponieważ w życiu nie zawsze zdarzają się ludzie prawi i dobroduszni. Wielu z nich jest bezwzględnymi kłamcami, gotowymi rzucić się na kogoś tylko i wyłącznie z powodu obietnicy sławy, jaka mogła czekać po złapaniu tak poszukiwanych osób. Aczykolwiek i tu nie doznałam wrażenia znużenia, bowiem koniec końców doczekałam się tego, na czym tak mi zależało.
Przechodząc do strony graficznej książki, muszę dodać, że niezmiernie podobało mi się to wydanie. Wiele razy wydawcy starają się dodać na okładkę jak najwięcej elementów, co niweczy poczucie zagadki będące głównym bodźcem skłaniającym czytelnika do sięgnięcia po daną pozycję. Natomiast w Numerach jest zupełnie inaczej, bowiem biała obwoluta z pozoru nie jest zdobna, lecz przyglądając jej się z pewnej odległości niechybnie dojrzymy numery ją zdobiące. Zupełnie niczym u Jem, z pozoru ukryte w głębi duszy, ostatecznie uwidaczniają się w rzeczywistości poprzez słowa. Co do tekstu, nie jestem w stanie nic mu zarzucić. Wiele razy zdarzało się, iż czytałam coś, co miało masę błędów interpunkcyjnych i literówek, skutecznie odwracających uwagę od akcji, a w ostateczności niepozwalających dokończyć lektury. W Numerach nie znalazłam niczego, do czego byłabym skłonna postulować. Wszystkie litery były dodrukowane (nie zatarte), a i miały odpowiedni rozmiar, co stanowiło miłą odmianę po małej czcionce, jaką często spotykam w starszych dziełach, a mimo to nie potrafię się od nich odwrócić.
"Kamienie zawierały fakty: data urodzenia, data śmierci. Numery były w porządku - to słowa niepokoiły: Zasnął. Spoczął w Panu. (...) Odszedł do lepszego świata. (...) Czy to pobożne życzenie, wiara czy przekonania...? Gdybym ja projektowała nagrobek, wytarłabym trzy ostatnie słowa. Zostawiłaby tylko: Odszedł. To było pewne. Czy ktokolwiek na sto procent wie coś więcej...?"
Raeasumując, polecam Numery autorstwa Rachel Ward, osobom raczej w młodszym wieku. Niektórym może przeszkadzać podejście Jem, która jest narratorką tekstu, do pewnych spraw. Wnioskując po niektórych przemyśleniach, jest ona dojrzała jak na swój wiek, a mimo to nie przysposobiła sobie mojej sympatii. O wiele bardziej utożsamiałam się z ekscentryczną babcią Pająka. Jeśli jednak nie jesteś całkowicie pewien, czy przeczytać tę powieść, to zrób to. Lepiej samemu przekonać się, czy jest dla ciebie, niźli coś stracić. Ja za chwilę zacznę drugą część, która podobno jest nieco lepsza od pierwszej. Z tego też powodu z chęcią przystąpię do lektury, będąc świadomą, że to dopiero preludium tego, na co mogę liczyć w późniejszych tomach.
Recenzję zamieściłam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com