"Jeśli opowiadanie nas poruszy, to pozostaje z nami, ukryte w zakamarkach naszego umysłu, które my sami rzadko odwiedzamy."
Sięgając po kolejną książkę Neila Gaimana nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Chociaż przeczytałam już parę jego prac, to nadal jest on dla mnie zagadką i przy każdej kolejnej lekturze wciąż mnie zaskakuje.
Tym razem wybór padł na zbiór opowiadań M jak magia. Od razu przyznam, że nie jestem fanką tego typu zbiorów, gdyż najzwyczajniej za szybko się one kończą. Dla mnie historia musi mieć co najmniej sto stron, a nie pięć czy dwadzieścia. Wciągnę się, a tu nagle bach, the end! Poza tym wiele razy przejechałam się na tym, że czytając opowiadania danych autorów nie mogłam uwierzyć, że napisali oni książki, które mi się podobały, bo ich opowiadania były delikatnie mówiąc dnem. Dlatego też zbiorów opowiadań unikam jak ognia.
Na szczęście tego problemu nie miałam z Neilem Gaimanem. No może tylko ten, że chciałam dalszy ciąg. W tym zbiorze znajduje się jedenaście opowieści, w tym jedno z nich jest zapowiedzą jego kolejnej książki, czyli "Księgi Cmentarnej". Wszystkie z nich utrzymane są w klimacie fantasy, ale przemieszana jest z różnymi rodzajami literatury. Na przykład w opowiadaniu, które otwiera tomik mamy połączenie bajki, fantasy i powieści detektywistycznej.
Chociaż wszystkie opowiadania podobały mi się, to dwa szczególnie zapadły mi w pamięć. Jednym z nich jest "Sprawa dwudziestu czterech kosów", czyli te o którym wspominałam wyżej oraz "Październik w fotelu". Oba mają w sobie coś takiego, że ciężko się było mi od nich oderwać i przeczytałam je więcej niż raz.
Najlepszej w tych opowiadaniach jest to, że od początku do końca są napisane tak jak powinny być, czyli wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Wszystko się ze sobą scala i nie ma żadnych niedomówień, a nie tak jak u niektórych autorów, gdzie nagle coś pojawia się jak Filip z konopi i później nie wiadomo jak to zakończyć.
Z ręką na sercu mogę polecić ten zbiór opowiadań, a w tej dziedzinie ciężko mnie zaspokoić. Może jedynie taka uwaga, że bardziej ją polecam osobą dorosłym niż dzieciom, aby nie demoralizować za wcześnie dzieci.
"Opowiadania to niewielkie okienka do innych światów, innych umysłów i snów. To podróże, które pozwalają odwiedzić drugi koniec wszechświatów i zdążyć wrócić na kolację."