Książek o II wojnie światowej powstały już tysiące. Część skupia się na historycznym aspekcie wojny, inne na politycznym lub militarnym, ale najbardziej przemawiają do mnie te obyczajowe, opowiadające o zwykłych ludziach, których bezpieczny, uporządkowany świat nagle się wali, a każdy nowy dzień staje się walką o przetrwanie. Mario Escobar - hiszpański historyk i wielokrotnie nagradzany pisarz, doskonale połączył prawdę historyczną z fikcyjnymi losami bibliotekarki z francuskiego miasteczka Saint-Malo, tworząc piękną i niezwykle poruszającą powieść o okrucieństwie wojny oraz roli książek jako bezcennego dziedzictwa kulturowego i nośnika pamięci narodowej.
Jocelyn, główna bohaterka, jest bibliotekarką nie tylko z zawodu, ale i z powołania. Książki są dla niej całym światem, zaraz obok jej ukochanego Antoine’a. Niestety nie jest jej dane zaznać beztroski, bo w dzień ich ślubu wybucha wojna. Antoine wkrótce wyrusza na front, a do Saint-Malo wkraczają niemieckie wojska. Zagrożone jest nie tylko życie mieszkańców miasteczka, ale i bezcenny księgozbiór biblioteki, zawierający dzieła uznane przez nazistowskie władze za zakazane. Nawet nieoczekiwana i niebezpieczna przyjaźń z kochającym literaturę niemieckim kapitanem może nie wystarczyć, aby uratować cenne dzieła przed zniszczeniem.
Chociaż przeczytałam już wiele wojennych historii, każda kolejna tak samo mnie porusza, a ogrom ludzkiego cierpienia, wylewający się z kart takich powieści, raz po raz budzi pytanie: jak człowiek może być tak okrutny dla drugiego człowieka? I choć automatycznie nasuwa się twierdzenie: Niemcy - źli, okupowane narody - dobre, to jednak świat nie jest i nigdy nie był czarno-biały, co doskonale ujął Escobar w swojej książce, ukazując wojenną rzeczywistość z różnych kątów i perspektyw. Wśród postaci, które stworzył, znaleźli się zarówno Niemcy niezgadzający się z nazistowską ideologią i przyłączający się do francuskiego ruchu oporu, jak i Francuzi, którzy z czystej nienawiści donosili na swoich rodaków. Autor pokazuje, że wojna wyzwala w ludziach zarówno to, co najlepsze, jak bohaterstwo, odwaga, narażanie własnego życia aby pomóc innym, jak również to, co najgorsze, a nieetyczne, okrutne działania zdarzały się po obu stronach barykady.
Wracając do głównej bohaterki, to jestem pod wrażeniem, jak Escobar wykreował tę postać. Wewnątrz z pozoru chłodnej, twardej i zgnębionej przez życie kobiety kryje się ogromna odwaga, determinacja, dobre serce i silny kręgosłup moralny. Jocelyn nie pozwala, aby opanowała ją nienawiść, ale w każdym widzi człowieka i chociaż przyłącza się do działań ruchu oporu, nie popiera niepotrzebnego rozlewu krwi. Jest gotowa na wiele poświęceń, aby uratować biblioteczny księgozbiór, bo zdaje sobie sprawę, że bez książek świat stałby w miejscu, a niszcząc kulturalny dorobek okupowanych krajów, naziści pozbawiają je ogromnej części ich narodowej tożsamości. Jocelyn wie, jaką moc mają słowa, dlatego opisuje swoją historię w listach do pisarza Marcela Zoli, aby pamięć o wydarzeniach w Saint-Malo przetrwała dla kolejnych pokoleń.
“Bibliotekarka z Saint-Malo” to trudna, ale pięknie napisana powieść, którą ciężko odłożyć, ale czasem trzeba to zrobić, żeby ochłonąć od nadmiaru emocji. Ludzkie tragedie i przytłaczająca codzienność życia pod niemiecką okupacją łączą się w niej z podnoszącym na duchu przesłaniem o miłości i przyjmującym różne formy bohaterstwie. Chociaż większość opisanych bohaterów jest fikcyjna, to losy Saint-Malo Escobar przedstawił zgodnie z prawdą historyczną, ujawniając czytelnikom być może nieznany im wcześniej rozdział z historii II wojny światowej i potwierdzając tym samym, że dzięki książkom pamięć o tych wydarzeniach nigdy nie zaginie.