Bractwu Czarnego Sztyletu udaje się wygrać bitwę z Korporacją Reduktorów, ale wojna toczy się dalej. Ghrom wraz z garstką towarzyszy musi zadbać o bezpieczeństwo swego ludu. Przeciwnicy są coraz okrutniejsi, a na dodatek Bractwo może stracić swojego najdzielniejszego wojownika. Rankohr, piękny i niezwyciężony wampir, zakochał się bez pamięci w Mary, która nie dość, że jest człowiekiem, to w dodatku jest śmiertelnie chora. Tym samym złamał obowiązujące w świecie wampirów zasady, czym naraził się na gniew Pani Kronik.
"Bractwo Czarnego Sztyletu", seria autorstwa J.R. Ward, to spotkanie z najlepiej wykreowanymi wampirami. Walka wampirów z największymi wrogami o przetrwanie, przyciągnęła już tylu moli, że mówiąc o serii, mówimy o światowych bestsellerach. "Ofiara krwi" jest drugą częścią opowieści grozy z wątkiem miłosnym w tle, którą serwuje nam amerykańska pisarka paranormal romance. Czy i tym razem autorka nie przesadzi ze scenami erotycznymi?
Obawiałem się z początku, że gdy w książce zabraknie niektórych bohaterów, nie porwie mnie ona tak jak poprzedni tom serii. Nic bardziej mylnego. Druga część podobała mi się tak samo, jak poprzednia. Dobra, spodobała mi się o wiele bardziej! Jeszcze bardziej wczuwałem się w opisywane zdarzenia, tak bardzo, że oderwanie się od niej na chwile, było jeszcze trudniejsze niż wcześniej. Może to ten prosty, przystępny język? Nie jestem pewien, co wpływa na to, że książka jest tak ciekawa.
Tylko śmierć jest gwarancją spokoju.
Narracja tej części jest dokładnie taka sama jak w części pierwszej. Bardzo podoba mi się to, że w międzyczasie mamy sporo informacji o bohaterach których losy będziemy mogli śledzić w dalszych częściach, oraz tajemniczej Korporacji. Pomysł takiego przeplatania wśród bohaterów dodaje książce atrakcyjności i sprawi, że nigdy nie będziemy mieli dość.
Bohaterowie tej serii są według mnie rewelacyjni. Bardzo ciekawi, nie "płascy". Każdy z nich ma swoją bolesną przeszłość, której stawia czoła codziennie. Na szczęście mają siebie i mogą liczą na wzajemną pomoc. Mimo trudnych charakterków i tego, że są niemalże "vipami" są życzliwi i uczynni dla innych ludzi. Jedyne co czasami mnie irytowało to ich imiona. To "h" wepchnięte w sam środek imienia jest wkurzające.
"Ofiara losu" jest fascynującą kontynuacją, po której spodziewałem się znacznie mniej. Zostałem mile zaskoczony, dlatego gorąco polecam zapoznanie się z nią! Obiecuję, że nie będzie to strata czasu, a spędzenie go w fascynujący sposób!