I więcej nic nie pamiętam recenzja

Okruchy pamięci ocalonej

Autor: @nataliarecenzuje ·4 minuty
2020-04-06
Skomentuj
1 Polubienie
Książek ukazujących niewyobrażalne okrucieństwo i tragizm drugiej wojny światowej czy holokaustu, napisano już całe mnóstwo. Ponieważ od dawna interesuję się tą tematyką, wiele z nich przeczytałam. Były to zarówno książki popularnonaukowe, pisane przez historyków, jak i osobiste relacje tych, którzy doświadczyli hitlerowskiego okrucieństwa na własnej skórze i po wojnie zdecydowali się o tym opowiedzieć. Za każdym razem te relacje głęboko mnie poruszały i mroziły mi krew w żyłach. Każda z nich była inna, choć zarazem wiele było do siebie pod pewnymi względami podobnych. Jednak relacja Adiny Blady-Szwajger zdecydowanie wyróżnia się na tle przeczytanych przeze mnie dotychczas publikacji tego typu. I więcej nic nie pamiętam to opowieść o tych, których często pomija się pisząc o drugiej wojnie światowej – o dzieciach. O dzieciństwie naznaczonym piętnem bezdusznej i brutalnej wojennej rzeczywistości.

Autorka, z pochodzenia Żydówka, w chwili, gdy wybuchła wojna, była ambitną, zaledwie dwudziestoparoletnią kobietą, świeżo upieczoną mężatką, studentką medycyny, z głową pełną życiowych planów, które niestety zweryfikowała wojna. Kilka miesięcy po jej wybuchu, w marcu 1940 roku, rozpoczęła pracę, jako pediatra w warszawskim Szpitalu Dziecięcym Bersohnów i Baumanów. W książce opisuje wojenne realia widziane z perspektywy lekarza pediatry.

Relacja Adiny Blady-Szwajger to bardzo osobista opowieść o próbie zachowania godności w rzeczywistości, która tej godności na każdym kroku urągała. O desperackiej próbie ocalenia człowieczeństwa w skrajnie nieludzkich warunkach. Ta książka wprost poraziła mnie swoim autentyzmem, a jednocześnie urzekła prostotą. Autorka opisuje wszystko w sposób prosty, bezpośredni i konkretny. Bez patosu. Nie przebiera w słowach. Jej relacja jest brutalnie dosadna i sądzę, że w dużej mierze dzięki temu tak autentyczna, tak mocno i głęboko zapadająca w pamięć.

Adina Blady-Szwajger bez ogródek i eufemizmów pisze o wojennych realiach widzianych oczami młodej kobiety, lekarki. Opowiada o swoim życiu, działalności konspiracyjnej i pracy w szpitalu. Dużo uwagi poświęca swoim małym pacjentom. Pisze o niewiarygodnej u dzieci mądrości, która chwyta za serce i niejednokrotnie wzrusza do łez. Zwłaszcza, gdy ze szczegółami opisuje śmierć widzianą ich oczami oraz ich nieprawdopodobnie dojrzałą i stoicką postawę wobec niej. Nie stroni również od tematów tabu, takich jak aborcje i eutanazje dokonywane wtedy – paradoksalnie – w imię ocalenia godności i człowieczeństwa. O trudnych wyborach moralnych, których w czasie wojny musiała dokonywać niemal nieustannie. Zresztą nie tylko ona. Często były to wybory między złym, a gorszym. Ale czy ktokolwiek dzisiaj ma prawo poddawać je ocenie? Nie wiem. Pisząc o tym, jak bliski jej człowiek dowiedział się, że dokonała aborcji, podsumowała swoją decyzję następująco:

A co miałam mu powiedzieć? Czy miałam mu wyjaśnić, że żyjemy w czasach, w których dzieci nie mają prawa się rodzić, bo wolno je rodzić tylko dla życia, a nie dla umierania? [1]

I więcej nic nie pamiętam, mimo ogromnej siły przekazu, potęgowanej dodatkowo mnóstwem zdjęć z prywatnego archiwum autorki, pod względem literackim pozostawia jednak, co nieco do życzenia. Historia zawarta w książce opowiedziana została dość chaotycznie. Jest urywana, pełna niedopowiedzeń i znaków zapytania. Odniosłam wrażenie, że autorka momentami zupełnie nie panuje tak tekstem. Jej wspomnienia są luźnie, niepoukładane, często wyrywkowe. Mówi o emocjach, ale bez emocji. Wiele wątków zaczyna i albo ich nie kończy, z powodu luk w pamięci, które powstały na skutek upływu czasu, albo powraca do nich znienacka, w momencie dla czytelnika zupełnie niespodziewanym, przerywając inny wątek. W konsekwencji, mimo, że książka jest dość krótka i napisana prostym językiem, trzeba naprawdę mocno skupić się na tekście, aby się w tej relacji nie zagubić. Niemniej autorka zdaje się być w pełni świadoma tych warsztatowych niedociągnięć.

Bo to wszystko są tylko słowa, a ja nie jestem literatem i nie umiem znaleźć słów, które krzyczą. Zresztą, to nie jest literatura. To jest relacja o tym, co było naprawdę. [2]

Adina Blady-Szwajger pierwotnie nie zamierzała dzielić się ze światem swoimi wspomnieniami. Przez długie lata liczyła, że zapomni o tym, co przeżyła i czego była świadkiem. Ostatecznie zdecydowała się na ich publikację, niemniej zrobiła to wyłącznie z poczucia moralnego obowiązku wobec tych, którym w przeciwieństwie do niej, nie udało się przeżyć. Czytając te wspomnienia wciąż zadawałam sobie pytanie, jak to możliwe, że to wszystko wydarzyło się naprawdę? Dorastając i żyjąc w czasach pokoju, ciężko to pojąć. Dzięki lekturom takim jak ta, człowiek zaczyna być naprawdę, z całego serca wdzięczny losowi, że nie musiał nic podobnego w życiu przechodzić. I oby to się nigdy nie zmieniło.

Czy polecam I więcej nic nie pamiętam? Zdecydowanie tak, choć z pewnością nie jest to książka dla każdego. Nie każdy będzie w stanie udźwignąć psychicznie ciężar tej lektury. Niemniej naprawdę warto po nią sięgnąć, choć jak już wspomniałam, ma swoje wady i czasami ciężko się ją czyta, nie tylko ze względu na przekaz, jaki w sobie zawiera. Jeśli ktoś interesuje się tematyką holokaustu czy drugiej wojny światowej, to mimo pewnych zastrzeżeń, zachęcam do lektury.
_____
[1] Adina Blady-Szwajger, I więcej nic nie pamiętam, wyd. Świat Książki 2010, s. 243.
[2] Tamże, s. 225.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
I więcej nic nie pamiętam
I więcej nic nie pamiętam
Adina Blady-Szwajger
7.8/10

"My już wszystko wiemy, pani doktor, my już wiemy, że nie mamy ani mamusi, ani tatusia, i że my też nie przeżyjemy. Ale czy pani doktor będzie z nami do końca? – spytała autorkę mała Marysia, gdy było...

Komentarze
I więcej nic nie pamiętam
I więcej nic nie pamiętam
Adina Blady-Szwajger
7.8/10
"My już wszystko wiemy, pani doktor, my już wiemy, że nie mamy ani mamusi, ani tatusia, i że my też nie przeżyjemy. Ale czy pani doktor będzie z nami do końca? – spytała autorkę mała Marysia, gdy było...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @nataliarecenzuje

Między aktami
Między słowami

Z twórczością Virginii Woolf zetknęłam się po raz pierwszy kilka lat temu, na studiach. Brałam wówczas udział w warsztatach translatorskich organizowanych w ramach Gdańs...

Recenzja książki Między aktami
Wyścigi
Zagubione w żargonie

Moje pierwsze spotkanie z prozą Joanny Chmielewskiej, przez niektórych zwanej górnolotnie Królową Polskiego Kryminału odbyło się jeszcze w czasach szkolnych. Nie wypadło...

Recenzja książki Wyścigi

Nowe recenzje

Nasz Świdermajer
***
@apo:

Czy macie miejsce, które łączy Waszą rodzinę? Miejsce, które spaja pokolenia? Przestrzeń, gdy o niej pomyślisz, wywołuj...

Recenzja książki Nasz Świdermajer
Love, Theoretically
Mimo podobieństw, rewelacja!
@maitiri_boo...:

"Love, Theoretically" to moje kolejne spotkanie z twórczością Ali Hazelwood i kolejne udane, mimo wielu podobieństw do ...

Recenzja książki Love, Theoretically
Ulotny zapach czereśni
Piękna i poruszająca serca powieść.
@anettaros.74:

„Pamięć jednak jest ulotna. Jak zapach czereśni. Wydaje się, że pewne wydarzenia i emocje pozostaną w twoich wspomnien...

Recenzja książki Ulotny zapach czereśni
© 2007 - 2024 nakanapie.pl