“Strażniczka miodu i pszczół” Cristiny Caboni to książka, która niesie spokój i ukojenie. Język przesycony metaforami ukazuje piękno natury i ma słodki smak. Słodki niczym najlepszy naturalny miód.
Powieść o pszczołach towarzyszyła mi przez święta. Mimo braku bezpośredniego nawiązania do świąt, klimat jak najbardziej odpowiedni. Książka pozwala na chwilę odpłynąć od rzeczywistości i zanurzyć się w pięknym świecie. Opowieść jest przyjemna, miła i stanowi świetne ukojenie dla zszarganych nerwów. Jeśli chcemy się chwilę zatrzymać, to “Strażniczka miodu i pszczół” taką chwilę wytchnienia nam zapewni.
Kim jest Angelica?
Angelica to młoda dziewczyna, która wiecznie jest w drodze. Wybrała życie wiecznej podróżniczki. Posiada niezwykłe zdolności, które pozwalają jej znaleźć wspólny język z pszczołami. Ma do nich specjalne podejście, a podczas pracy zwykła im śpiewać. To jej zajęcie i sposób na życie. W każdej podróży camperem towarzyszy jej ukochany pies i kot. To jej rodzina. Ojciec nie żyje, z matką średnio jej się układa. Angelica wspomina dzieciństwo, gdy prawie cały czas była sama. Matka - Maria - bardzo dużo pracowała i zostawiała małą Angelicę zupełnie samą. Jej dzieciństwo pełne było traumatycznych przeżyć. Odwiedziny dyrektorki szkoły, strach przed tym, że odbiorą ją matce… upadek ze skały i rozpaczliwa samotność. Mamy nie było. Jedynym pocieszeniem była jej ukochana “Jaja”, czyli Margherita. To właśnie ona nauczyła ją wszystkiego o pszczołach. Razem z nią zajmowała się ulami, uwielbiała jej słuchać. Zawsze miała dla niej odpowiedź na wszelkie rozterki i problemy. To właśnie u niej znalazła prawdziwe matczyne ciepło, którego tak bardzo pragnęła.
Powrót do przeszłości
Sielanka kończy się, gdy matka zabiera ją z rodzinnej miejscowości na Sardynii. Angelica traci przyjaciela - Nicolę, z którym świetnie się rozumiała. Matka mówi jej też, że Jaja umarła. Dopiero po latach okaże się, że w opowieściach matki mnóstwo było kłamstw i tajemnic. Krok po kroku Angelica przypadkiem je odkrywa. Okazuje się, że odziedziczyła dom po ukochanej Marghericie. Ale powrót do rodzinnego miasteczka nie jest wcale prosty. Nie tylko ona zainteresowana jest ziemią Jaji. Wraca przeszłość, dawna przyjaźń i miłość. A do tego całe mnóstwo innych problemów, bo czy Angelica rzeczywiście jest gotowa, by gdzieś osiąść na stałe? A może instynkt ucieczki okaże się jednak silniejszy?
Słodkie zakończenie
Każdy rozdział powieści rozpoczyna się opisem poszczególnych rodzajów miodu. Zawsze najbardziej lubiłam akacjowy. Delikatny, długo płynny, o lekkim zabarwieniu. “Strażniczka miodu i pszczół” to książka słodka jak miód, który jest najważniejszym bohaterem świata przedstawionego. Zakończenie też nie mogłoby być inne. Ale w tym przypadku chyba dobrze, że tak się stało. Sielankowa opowieść nie powinna się źle skończyć. Książka warta polecenia osobom, które chcą w zacisznym kącie domu, przenieść się do krainy miodu, gdzie natura gra pierwsze skrzypce. Piękna opowieść, która zapewniła mi w święta cudowny klimat i uspokojenie.