7 razy dziś recenzja

Dla mnie wielkie zaskoczenie. Ta książka zmotywowała mnie do próbowania większej ilości książek spoza mojego ulubionego gatunku Urban Fantasy. Owszem, jest tu pewien element fantastyczny, ale mimo jego kluczowego znaczenia dla akcji książki - i chyba nie będzie to wielkim spoilerem, że bohaterka książki w sposób nadprzyrodzony doświadcza tego samego dnia 7 razy, jest to książka współczesna. Sednem książki nie jest jak i dlaczego. Sednem jest to jak nasza bohaterka zmienia się i jak przeżywa te same dni w kółko.

Można tu pokusić się o porównanie do Groundhog Day czyli filmu Dzień Świstaka, właściwie kultowego, klasyki tego gatunku przezywania tego samego dnia w kółko. Myślę, że "7 razy dziś" jest jednak bliższe dzisiejszym czasom, dzisiejszej młodzieży i jej problemom. Jest to też książka rzadkiego typu, gdzie mimo adresowania jej do młodzieży myślę, że spokojnie można ją polecać i dorosłym.

Właściwie nie mam do tej książki żadnych zastrzeżeń. Czytałam po angielsku, więc nie mogę się wypowiadać o tłumaczeniu na polski. Oryginał czyta się szybko; styl jest przyjemny; młodzież brzmi i zachowuje się adekwatnie do wieku. Bohaterka nie jest ideałem, wręcz jest mało sympatyczna, ale książka mimo to wciąga. Chcemy poznać losy bohaterki i mimo wszystko zaczynamy przejmować się jej losem. Dużym plusem jest to, że bohaterowie, i ci poboczni i główni, wszyscy są dosyć wyraziści i oryginalni. Akcja mimo powtórek, tych samych akcji, no bo w końcu to ten sam dzień, nie zanudza. Związki bohaterki i jej przyjaciółek kolegów, rodziny - każdy ten element jest dopracowany i wiarygodny. Książka poruszająca- przyznam, że płakałam na końcu...
Nic tylko polecać.