„Adrenalina zalała mu ciało, gdy nie dostrzegł jej we wstecznym lusterku. Koła uniosły kurz na żwirowej drodze, kiedy nacisnął gaz. Ten moment przynosił mu najwięcej satysfakcji.
Polowanie właśnie się rozpoczynało. Pod koniec dnia czekała ją tylko śmierć”.
„A kiedy spotkam ciebie na śmierci zakrętach...”
Pidżama Porno
„Osada” ta historia całkowicie mnie porwała małomiasteczkowym klimatem, wieloosobową
narracją, dwutorowo prowadzonym śledztwem, prawdziwymi zdarzeniami wplecionymi w fabułę, oraz przeszłością splatającą się z teraźniejszością. Ta historia skrywa w sobie mrok, chwile grozy, wiele tajemnic, intryg i mnóstwo zwrotów akcji, a to wszystko sprawia, że książka dosłownie pochłania bezpowrotnie, wciąga od pierwszych stron i zachęca do poznania bohaterów i tak szczelnie skrywanych mrocznych tajemnic przez mieszkańców małej osady i kości, które głośno nawołują do odkrycia ich historii. Klimat i atmosfera tej historii to prawdziwy majstersztyk, czułam strach, czające się zagrożenie, unoszący się swąd spalenizny, ciężką atmosferę, wsze obecny mrok, który czaił się na kartkach tej historii, skrywane tajemnice, które przyciąga uwagę i proszą się o rozwiązanie tajemnic przeszłości. A do tego autorka po mistrzowsku manipuluje czytelnikiem, nie pozwalając znaleźć zbyt łatwego rozwiązania zagadki zbrodni, angażuje czytelnika w stu procentach, wrzuca w wir kłamstw, tajemnic i prawie idealnej zbrodni i mnożących się podejrzanych. Bohaterzy znakomicie wykreowani.
Powiem, że po raz pierwszy nie odgadłam, kim jest winny dokonywanych zbrodni, tak autorka prowadzi fabułę, że dosłownie mnie wywiodła w pole. Nawet tej osoby nie brałam pod uwagę, chociaż kilka razy zapaliła mi się czerwona lampeczka, ale autorka zwodziła, wyciągała jakiegoś królika z kapelusza, aby skutecznie zamieszać mi w głowie i zmylić trop.
Zakończenie książki nieprzewidywalne i zaskakujące.
To jeden z lepszych kryminałów, jakie czytałam ostatnio, jestem zachwycona.
Autorka kupiła mnie tą historią.
Anna Olszewska ma lekkie, przyjemne, pióro pełne opisów, pozwalające idealnie wczuć się w atmosferę tej historii, a małe drobiazgi narzucają obrazy, dzięki czemu idealnie możemy, wyobrazić sobie co autorka pragnie nam pokazać.
„Zamknął oczy, wczuwając się w atmosferę tego miejsca. Pozwalał, żeby tragedia sprzed lat wnikała mu pod skórę. Przylepiała się do niej i oblekała go niczym pajęczyna.
Wracały wspomnienia. Odnosił wrażenie, że wokół szaleją płomienie ognia sięgające aż po sufit. Słyszał ich huk i trzask trawionych żarem przedmiotów. Gęsty dym znowu wciskał mu się do ust i szczypał w oczy”.
Stara osada na półwyspie Stylchyn skrywa tajemnice okolicznych mieszkańców. Igor Schutt znany autor kryminałów, postanawia osiedlić w Czorsztynie i zacząć wszystko od nowa. Już pierwszego dnia zobaczył, że ta niewielka miejscowość skrywa swoje tajemnice, które staną mu na przeszkodzie do odnalezienia upragnionego spokoju. Spontaniczna decyzja, którą podjął pod wpływem chwili i odwiedzenie spalonego miejsca, które przyciągnęły go, może ważyć na dalszym jego życiu.
Wspomnienia, tajemnice ludzi, którzy żyli, na brzegach Dunajca coraz bardziej przyciągały Igora.
Gdy policja odnajduje ciało Magdaleny Zachary, na mieszkańców pada blady strach, powodując, że odżywają dawne lęki. Potem dochodzą kolejne morderstwa.
-Jaki związek mają teraźniejsze ofiary ze zbrodnią sprzed lat?
-Czy Igor Schutt rozwikła zagadkę seryjnego zabójcy?
-Kto okaże się zabójcą?
-Co skrywają mieszkańcy osady?
-Czy uda się zapobiegnąć kolejnym morderstwom?
Polecam.