POKUTA @maxczornyj @wydawnictwofilia @filiamrocznastrona
Zanim przejdę do moich odczuć po przeczytaniu trzeciego tomu historii z komisarzem Deryłą chcę Cię zaprosić do wyobrażenia sobie takiego oto fragmentu książki: "– Ta kobieta (...) miała naprawdę paskudną śmierć. Na zewnątrz grillowana skóra, a w środku poparzone drogi oddechowe. Pomyśl o tym, że ogień pobudza nocyceptory, więc odczuwanie bólu jest zwielokrotnione. W uproszczeniu można powiedzieć, że ciało toczy stan zapalny. (...) Ciało nie wytrzymuję bólu, mózg w pewnej chwili mówi pa- pa i po wszystkim. Pozamiatane".
Teraz zamknij oczy i wyobraź sobie tę sytuację. Widzisz to? Czujesz ten smród spalonej skóry? Słyszysz krzyk cierpienia tej kobiety? Dla mnie jest to niewyobrażalny ból, który towarzyszył mi przez większość czasu jaki poświęciłem tej książce.
Znów spotykamy się z komisarzem Deryłą, który pomimo schwytania Cztery Iksa nadal czuje, że coś jest nie tak. Wkrótce te jego przypuszczenia się sprawdzą, gdy odnalezione zostają zmasakrowane zwłoki. Komisarz Deryło po raz kolejny podejmuje grę z mordercą. Tropiąc go budzą się w nim demony przeszłości, które zaczynają przyprawiać go o szaleństwo.
Bardzo mi się podobały te powroty do przeszłości z życia komisarza. Dzięki temu miałem okazję lepiej poznać towarzysze mojej lektury i spróbować zrozumieć pewne jego zachowania. Karuzela wspomnień została puszczona w ruch i mieszała się z bieżącymi wydarzeniami.
I znów dałem się wkręcić w czytaną opowieść. Gnany strachem mój oddech przyspieszał, czułem wilgotny zapach śmierci, słyszałem to chrupnięcie głowy odpadającej od korpusu. Odczuwałem to nieracjonalne uczucie bycia cały czas obserwowanym co podsycało mój niepokój. W pewnym momencie ogrom okrucieństwa jakiego dokonywał morderca był tak duży, że miałem już dość – zamykałem oczy, nie chciałem słyszeć przerażającego krzyku ofiar, nie chciałem być w tym momencie książki – chciałem uciec o kilka stron dalej...
Bardzo często, podczas czytania książki, za moim oknem padał deszcz i wiał potężny wiatr, co tylko wzmagało moje odczucia. Moja wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach i cały czas podsuwała mi różne mroczne skojarzenia. Przez moją głowę, tak jak głowę komisarza Deryły, "przebiegały miliony myśli. Niczym galaktyki pędzące w rozszerzającym się wszechświecie nabrzmiały do granic możliwości i zagroziły nagłą implozją. Potem razem z krwią napierającą na ściany żył obkurczyły mózg do rozmiarów orzeszka fistaszkowego".
Pan Max po raz kolejny "poharatał" mnie emocjonalnie. Po skończonej książce było mi dość ciężko – moje emocje i myśli szalały, nie mogły znaleźć ujścia, by się uspokoić i wyciszyć. I choć było mi z tym źle to muszę przyznać, że lubię, gdy opowiedziana historia w taki właśnie sposób na mnie oddziaływuje – tego szukam w czytanych i przeżywanych historiach. Zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że coś tam dalej będzie się dziać. Coś niedobrego. Coś co może "poszarpać" życiem komisarza Deryły, a co za tym idzie także i moim. Dlatego już mam u siebie na półce kolejny czwarty tom tej serii. Odpuszczenie GRZECHU wymaga OFIARY i POKUTY. Teraz czas na TRAUMĘ.