Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku recenzja

Pewne rzeczy już nie wrócą

Autor: @gala26 ·6 minut
2023-03-24
1 komentarz
26 Polubień
𝑇𝑎𝑘 𝑝ł𝑦𝑛ęł𝑦 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎ł𝑦 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑔𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑦. 𝑍ł𝑜 𝑏𝑦ł𝑜 𝑗𝑢ż 𝑏𝑙𝑖𝑠𝑘𝑜, 𝑤𝑖𝑠𝑖𝑎ł𝑜 𝑧 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑎𝑟𝑡𝑦𝑚


Ostatnio na moim blogu dość często pojawiają się książki z historią w tle. Jak już wielokrotnie wspominałam, przedmiot szkolny – historia, nie należał do moich ulubionych. Zapewne dlatego, że kazano nam się uczyć suchych dat i faktów, a żaden z nauczycieli nie chciał, lub raczej nie mógł, bo takie były czasy, o niej inaczej opowiadać niż mu nakazano. Za to teraz uwielbiam sięgać po książki, których akcja rozgrywa się w przeszłości, bo obok ciekawej historii otrzymuję zwykle sporo wiedzy historycznej. Niezmiernie się cieszę, że polscy autorzy sięgają do tematyki historii Polski, dokonują researchu, a potem piszą wspaniałe powieści, dzięki którym mogę poszerzać moje horyzonty czytelnicze i wiedzę. Moim zdaniem Cevenole to powieść, wspaniale oddająca klimat czasów PRL-u, które dawno już minęły i może nie wzbudziła we mnie takich emocji, jak na kryminał przystało, to czytało mi się ją bardzo dobrze. Jest w niej jakiś spokój, łagodność i nostalgia, jakkolwiek to brzmi w odniesieniu do kryminału, ale tak właśnie czułam. Może dlatego, że nie ma tu hektolitrów krwi, epatowania przemocą, wulgaryzmów, ale za to są cudowne opisy otaczającej przyrody, piękna natury, a fabuła jest przepełniona tęsknotą za miłością. I jest sympatyczny, opanowany detektyw amator, który od razu wzbudził moją sympatię. Marek Żaromski miał ciekawy pomysł, który udało mu się w interesujący sposób zrealizować. Cavanole to mądra powieść pełna wartości uniwersalnych pokazująca, czym jest dla człowieka historia i wiara w Boga, przepełniona muzyką mało znanej symfonii Vincenta d' Indy, odtwarzanej z gramofonu Bambino.

Anna Małecka prowadzi pensjonat 𝐹𝑟𝑎𝑠𝑧𝑘𝑎, który swoją nazwę zawdzięcza jej ojcu. 𝑊𝑦𝑏𝑢𝑑𝑜𝑤𝑎ł 𝑗ą 𝑖 𝑛𝑎𝑑𝑎ł 𝑗𝑒𝑗 𝑛𝑎𝑧𝑤ę 𝑜𝑗𝑐𝑖𝑒𝑐 𝑝𝑎𝑛𝑖 𝑀𝑎ł𝑒𝑐𝑘𝑖𝑒𝑗 – 𝑧𝑛𝑎𝑛𝑦 𝑠𝑤𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢 𝑠𝑎𝑡𝑦𝑟𝑦𝑘, 𝑎𝑢𝑡𝑜𝑟 𝑙𝑖𝑐𝑧𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑝𝑖𝑜𝑠𝑒𝑛𝑒𝑘 𝑖 𝑓𝑟𝑎𝑠𝑧𝑒𝑘, 𝑑𝑟𝑢𝑘𝑜𝑤𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑤 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑤𝑜𝑗𝑒𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑔𝑎𝑧𝑒𝑡𝑎𝑐ℎ 𝑖 𝑡𝑦𝑔𝑜𝑑𝑛𝑖𝑘𝑎𝑐ℎ. Teraz pensjonat zapewniał jego córce warunki życia na przyzwoitym poziomie. Jak większość mieszkańców uzdrowiska, Anna przyjmowała gości z pozycją. Do pensjonatu znanego z dyskrecji, będącego oazą spokoju, przyjeżdżali wpływowi goście. Nikt nie śmiał wtrącać się do jej interesów i nikomu nie musiała się opłacać. W nocy, gdy Anna Małecka obchodzi w ścisłym gronie swoje pięćdziesiąte urodziny, zostaje zamordowana.

Do śledztwa został skierowany młody porucznik z komendy Milicji Obywatelskiej w Krzyżowcu Zdroju, Krzysztof Pol, który jak się później okaże jest bliskim krewnym Stanisława Gorszewskiego byłego działacza WiN, przyjaciela właścicielki pensjonatu. Gorszewski odsiedział swoje, ale to, że żyje w miarę godnych warunkach, zawdzięcza tylko uprzejmości Anny.

Porucznik nie będzie miał łatwego zadania, bo każde z gości jest kimś, i lepiej, żeby ich nie tykać. Jak w takich warunkach ma wpaść na właściwy trop i złapać sprawcę, skoro nie można, a wręcz nie wolno rzucać podejrzeń na pensjonariuszy, który feralnej nocy przebywali w pensjonacie. 𝐷𝑜 𝐹𝑟𝑎𝑠𝑧𝑘𝑖 𝑧𝑎𝑏ó𝑗𝑠𝑡𝑤𝑜 𝑗𝑎𝑘𝑜ś 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑎𝑠𝑜𝑤𝑎ł𝑜. 𝑃𝑎𝑛𝑖 𝑀𝑎ł𝑒𝑐𝑘𝑎 𝑡𝑒ż 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑎𝑠𝑜𝑤𝑎ł𝑎.

Władze chcą, żeby sprawę uznać za mord na tle rabunkowym przez nieznanych sprawców i szybko ją zamknąć. Porucznik Pol nawet się ku temu zaczyna skłaniać, ale innego zdania jest zaprzyjaźniony z Anną Stanisław. Znał doskonale ofiarę i jej przyzwyczajenia, więc widzi tę sprawę w zupełnie innym kontekście. Wie i czuje, że Annę mógł zamordować tylko ktoś, kto był blisko niej. Krzysztof Pol nawet zaczyna wujkowi wierzyć, ale jego przełożony nawet nie chce o tym słyszeć, żeby śledztwo prowadzić pod innym kątem niż zabójstwo na tle rabunkowym, bo jakiekolwiek podejrzenie rzucone na gości Fraszki byłoby jak chodzenie po polu minowym. Pol wie, że nie będzie to łatwa sprawa, a oferowana pomoc wujka budzi w nim opory. Praktycznie go nie zna i nie wiele o nim wie, a jedyną informację, jaką otrzymał od matki, jest fakt, że był zamieszany w walkę z władzą. Zdaje sobie sprawę, że jako milicjant nie powinien z nim utrzymywać bliższych kontaktów, lecz szybko odkrywa, że wuj Stanisław może być bardzo pomocny w śledztwie. Okazuje się bowiem, że każde z przebywających tam gości, ma coś na sumieniu i coś do ukrycia. Denatka też ma przeszłość, którą się nie chwaliła.

Ujęła mnie kreacja głównego bohatera, Stanisława Gorszewskiego, który ze stoickim spokojem, wielkim oddaniem, miłością bliźniego, krok po kroku stara się wyjaśnić, kto i dlaczego zamordował jego przyjaciółkę. Anna Małecka przeżyła wojnę, konspirację, a teraz gdy wiodła spokojne życie i nie mogła już nikomu zaszkodzić, znalazł się ktoś, kto postanowił pozbawić ją życia. Stanisław chce odkryć tożsamość mordercy i powody, które nim kierowały. Gorszewski mozolnie wszystko układa w całość, co zapewne nie udałoby się jego siostrzeńcowi. Cierpliwie i powoli łączy fakty, sprawdza kto i gdzie w tym czasie był i pomimo że jest blisko odkrycia prawdy, to co najważniejsze wciąż mu umyka. Imponował mi zadziwiający spokój i opanowanie Stanisława, konsekwentność w dążeniu do celu. Wszystko załatwiał w kulturalny sposób, działał z wyczuciem i taktem. Z trudem oddzielał prawdę od plotek, pewniki od fantazji. 𝑍𝑎𝑠𝑡𝑎𝑛𝑎𝑤𝑖𝑎ł 𝑠𝑖ę, 𝑐𝑧𝑦 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑖𝑒𝑛 𝑤 𝑜𝑔ó𝑙𝑒 𝑜𝑑𝑛𝑜𝑡𝑜𝑤𝑦𝑤𝑎ć 𝑤 𝑝𝑎𝑚𝑖ę𝑐𝑖 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑡𝑦𝑝𝑢 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎, 𝑘𝑡ó𝑟𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑗ą 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑒𝑔o 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎. 𝑃𝑜 𝑐ℎ𝑤𝑖𝑙𝑖 𝑢𝑧𝑛𝑎ł, ż𝑒 𝑤ł𝑎ś𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡𝑦 𝑧𝑛𝑎𝑐𝑧ą 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑖ę𝑐𝑒𝑗. Zadaje sobie pytanie. Czy morderstwo to ubecka prowokacja, rodzinne niesnaski, czy może jeszcze coś innego? Gdzieś w połowie zaczynałam się domyślać, kto może stać za zabójstwem Anny, a finał jedynie te podejrzenia potwierdził. 𝑁𝑖𝑒𝑛𝑎𝑤𝑖ść […] 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑎, 𝑧𝑖𝑚𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑛𝑎𝑤𝑖ść. Ż𝑎𝑑𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑘𝑟𝑢𝑝𝑢łó𝑤.

Cevenole – Zbrodnia w uzdrowisku, to powieść dla wielbicieli klimatów PRL- u, ale nie tylko. Również dla tych wszystkich, którzy lubią powolną akcję, stopniowe odkrywanie kolejnych informacji i śledztwo prowadzone przez nietypowego detektywa amatora. Dla młodszych czytelników okres PRL-owski jest zapewne zupełnie nieznany i być może ta powieść pozwoli im trochę wyobrazić sobie, jak wyglądała Polska w tamtym okresie, a starszym przypomni dawno minioną epokę. 𝐶𝑒𝑣𝑒𝑛𝑜𝑙𝑒, jest co prawda napisana współcześnie, ale łatwo w niej dostrzec tzw. powieść milicyjną, czyli jedną z odmian powieści kryminalnej, publikowanej w latach 1955–1991 w krajach komunistycznych Europy Środkowo- Wschodniej. Gatunek dawno zapomniany i tworzony wtedy w celach propagandowych. Marek Żeromski odważnie nawiązał do tego gatunku i świetnie mu się to udało.

Nie mogę napisać, że ta powieść jest wybitna, zaskakująca, czy też trzymająca w napięciu, bo zabrakło mi w niej trochę emocji, ale jest niezwykle interesująca i świetnie skonstruowana. Czytałam ją z dużym zaangażowaniem i wielką ciekawością. 𝐶𝑒𝑣𝑒𝑛𝑜𝑙𝑒 jest debiutem Marka Żaromskiego i jak sądzę, każda kolejna jego książka będzie lepsza, bardziej dopracowana. Z wielką uwagą będę śledziła dalszy rozwój umiejętności pisarskich autora, bo niewątpliwie ma on talent, wiedzę i niesamowitą wyobraźnię. Wielki szacunek dla pana Marka za odwoływanie się do historii i wiary w Boga, do naszej tożsamości, bo jest ona ważna, nie tylko dla każdego narodu, ale także dla każdego człowieka. Mamy swoją historię i powinniśmy ją znać, bo nie pojawiliśmy się przecież znikąd. Wszystko kim jesteśmy, co o sobie wiemy, wynika z naszej przeszłości. To są nasze fundamenty i nasze korzenie. Jeśli nas się od nich odetnie, to co nam pozostanie?

Rotmistrz Witold Pilecki po ucieczce z Auschwitz powiedział do swoich dzieci: „𝐾𝑜𝑐ℎ𝑎𝑗𝑐𝑖𝑒 𝑜𝑗𝑐𝑧𝑦𝑠𝑡ą 𝑧𝑖𝑒𝑚𝑖ę. 𝐾𝑜𝑐ℎ𝑎𝑗𝑐𝑖𝑒 𝑠𝑤𝑜𝑗ą ś𝑤𝑖ę𝑡ą 𝑤𝑖𝑎𝑟ę 𝑖 𝑡𝑟𝑎𝑑𝑦𝑐𝑗ę 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑁𝑎𝑟𝑜𝑑𝑢. 𝑊𝑦𝑟𝑜ś𝑛𝑖𝑗𝑐𝑖𝑒 𝑛𝑎 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖 ℎ𝑜𝑛𝑜𝑟𝑢, 𝑧𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑟𝑛𝑖 𝑢𝑧𝑛𝑎𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑦ż𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜ś𝑐𝑖𝑜𝑚, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑠ł𝑢ż𝑦ć 𝑐𝑎ł𝑦𝑚 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑚 ż𝑦𝑐𝑖𝑒𝑚”. To przesłanie naprawdę do nas, na każdy dzień.

𝑁𝑖𝑐 𝑗𝑢ż 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć, 𝑛𝑖𝑐 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖, 𝑛𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑚𝑜ż𝑒. 𝑃𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑠𝑘𝑜𝑟𝑜 𝑛𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑛𝑎, 𝑡𝑜 𝑤 𝑧𝑎𝑠𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑤𝑜𝑙𝑛𝑜. „𝐴𝑙𝑒 𝑛𝑖𝑒[…] 𝑇𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎ć 𝑡𝑎𝑘, 𝑗𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑙𝑒ż𝑦”. 𝑇𝑎𝑘 𝑗𝑎𝑘 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎.



Współpraca recenzencka z Wydawnictwem eSPe





Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-03-16
× 26 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku
Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku
Marek Żaromski
6.5/10

Błyskotliwy kryminał w klasycznym stylu, znakomicie osadzony w realiach PRL-u. Połowa lat 60. XX wieku. Mały, górski kurort, a w nim elegancki pensjonat, prowadzony przez Annę Małecką, córkę znanego ...

Komentarze
@zanetagutowska1984
@zanetagutowska1984 · około rok temu
Ja też odkryłam dzięki Idzie Żmiejewskiej, że powieść z historią w tle są wspaniała porcją wiedzy i jak pięknie można pisać o historii.... i teraz dopiero ją zaczynam rozumieć. Na naukę nigdy nie jest za późno Halinko :)
× 3
@gala26
@gala26 · około rok temu
Dzięki przeczytanym w ostatnim czasie książkom dowiedziałam się tylu faktów z historii naszego kraju, o których pojęcia nawet nie miałam. Jestem wdzięczna autorom, że wciąż o tym piszą i zmuszają ludzi do refleksji. Niestety nie wszystkich. :(
× 3
Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku
Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku
Marek Żaromski
6.5/10
Błyskotliwy kryminał w klasycznym stylu, znakomicie osadzony w realiach PRL-u. Połowa lat 60. XX wieku. Mały, górski kurort, a w nim elegancki pensjonat, prowadzony przez Annę Małecką, córkę znanego ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Marek Żaromski - nauczyciel historii mieszkający w Rymanowie Zdroju. Prywatnie mąż i ojciec. "Cevenole. Zbrodnia w uzdrowisku" to jego literacki debiut. Książka powstała pod wpływem zachwycenia. Auto...

@kasiarz1983 @kasiarz1983

Kryminały to gatunek, po który sięgam najczęściej. Po Cevenole w najbliższym czasie, gdyby nie przypadek, nie sięgnęłabym w najbliższym czasie, bo niestety o samej książce jest niezbyt głośno. Od sam...

@Iwona_Nocon @Iwona_Nocon

Pozostałe recenzje @gala26

Gdzie święty traci głowę
Duchy przeszłości

𝐶𝑧𝑎s𝑒𝑚 𝑙𝑒𝑝𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑢𝑑𝑧𝑖ć 𝑑𝑢𝑐ℎó𝑤 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ś𝑐𝑖, 𝑏𝑜 𝑚𝑜𝑔ą 𝑠𝑖ę 𝑜𝑘𝑎𝑧𝑎ć 𝑧𝑏𝑦𝑡 𝑛𝑖𝑒𝑚𝑖ł𝑒. […]𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒 𝑏𝑦ć 𝑡𝑎𝑘, ż𝑒 𝑐𝑖ą𝑔𝑙𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑖𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒. 𝑃𝑟ę𝑑𝑧𝑒𝑗 𝑐𝑧𝑦 𝑝óź𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑐𝑜ś 𝑚𝑢𝑠𝑖 𝑝ę𝑘𝑛ą...

Recenzja książki Gdzie święty traci głowę
Sześć powodów by umrzeć
Mechanizm obronny

𝑁𝑖𝑐 𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑟𝑤𝑎 𝑤𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒, 𝑤𝑖ę𝑐 𝑙𝑒𝑝𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑤𝑖ą𝑧𝑦𝑤𝑎ć […] 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑑𝑧𝑖ę𝑘𝑖 𝑡𝑒𝑚𝑢 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑡𝑟𝑤𝑎ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 […] Kiedyś po przeczytaniu 𝐿ę𝑘ó𝑤 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑘ó𝑟𝑛𝑦𝑐ℎ ...

Recenzja książki Sześć powodów by umrzeć

Nowe recenzje

Impuls
Impuls.
@Malwi:

"Impuls" to poruszająca opowieść o sile matczynej miłości, wytrwałości i walce z własnymi demonami. Jolanta Żuber prowa...

Recenzja książki Impuls
Dlaczego podskakuję
DLACZEGO PODSKAKUJĘ
@mikka138:

Gdy tylko dowiedziałam się o czym jest ta książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Temat jest mi dobrze znany, a wi...

Recenzja książki Dlaczego podskakuję
Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl