Dom nad błękitnym morzem recenzja

Piękne i potrzebne

Autor: @mewaczyta ·3 minuty
2022-09-06
1 komentarz
9 Polubień
Nienawiść i uprzedzenia zatruwają świat. Zaburzają osąd i pozbawiają zdolności oddychania pełną piersią. Najczęściej jednak biorą się ze strachu. Z lęku przed tym co obce i niezrozumiałe. Mają ochronić nas i naszych bliskich, ale... Przed czym tak właściwie? I czy jest to tego warte?

T.J. Klune z delikatnością i czułością mówi o tych, których dosięga nieuzasadniona nienawiść. Magicznych istotach spychanych na margines społeczny i odtrącanych nawet przez prawo, które jedynie pozornie ma ich chronić. A wszystko tym razem kręci się wokół dzieci. Sierot porzuconych przez świat tylko dlatego, że urodziły się potężne oraz nietypowe. Zamknięte na wyspie i objęte tajemnicą, a jednak wciąż doświadczające uprzedzeń ze strony świata zewnętrznego. Sierociniec, a właściwie ich Dom, to nietypowe, ciepłe miejsce, gdzie dyrektor placówki raczej przypomina wyrozumiałego ojca niż zarządcę. Mogą rozwijać tam pasje i przeżywać przygody, a jednak Departament ds. Magicznej Młodzieży zdaje się nie być zadowolony z tego, jak placówka działa. To właśnie dlatego wysyłają tam z wizytacją Linusa Bakera, pracownika społecznego, który dopiero odkryje, czym jest ciepło i miłość.

Śmiałam się, płakałam i złościłam. Moje serce co krok zmieniało się w puchatą kulkę, a ilość znaczników w książce dawno nie była tak obfita. Oto jak wyglądało czytanie „Dom nad błękitnym morzem". Było pięknie i bezpiecznie. Najzwyczajniej miło i nie potrafiłam się od powieści oderwać. Momentami robiło się odrobinę zbyt naiwnie, ale miało to swój urok. Sprawiało, że całość jeszcze mocniej ogrzewała serce i zdawała się przytulać mnie do siebie. Tego potrzebowałam.

T.J. Klune dał nam bohater, którzy przechodzą przemyślane przez autora przemiany. Stworzył akcję, która wciąga. Dodał do tego humor, słodycz i reprezentację LGBTQ+. A wszystko to opisał lekkim, przyjemnym stylem. To nie mogło być złe. To musiało mi się spodobać.

Jestem oczarowana. Przytulona i pocieszona. Radosna. Tyle piękna dała mi ta powieść! Tyle uczuć, których potrzebowałam! Tyle trafnych przemyśleń! I niech tyle Wam wystarczy, by wiedzieć, że czytać warto.

Jedyne co może budzić niesmak to inspiracje autora, a raczej jedna z inspiracji. Odkąd świat usłyszał w końcu o szkołach dla rdzennych dzieci w Kanadzie (zgłębić temat możemy chociażby w „27 śmierci Toby’ego Obeda" i odesłanie do tego tytuły wydaje się być właściwsze niż spłycenie problemu przez szybkie nakreślenie) to zrobiło się głośniej o tym, że T.J. Klune „inspirował" się tymi wydarzeniami w „Domu nad błękitnym morzem". Wzięło się to z niezgrabnych słów autora w jednym z wywiadów. Mężczyzna wyraźnie nie wiedział, co dokładnie działo się w placówkach (powieść napisał w 2018 roku) i wspomniał, że pomysł odbierania dzieci nie dla ich dobra, a przez nienawiść, między innymi wykiełkował w nim z tej sprawy. Że takie zachowania w Kanadzie czy USA ukształtowały zarys, który już wcześniej miał. To w ostatnich latach z kolei wywołało głośne dyskusje na temat tego, z czego można czerpać inspiracje i co z tym należy zrobić. Najczęściej pojawia się pytanie, czy gdyby ktoś to samo zrobił z Holokaustem, to wciąż byłoby to okej i po wielu dniach czytania wypowiedzi osób mądrzejszych od siebie*, uznałam, że TAK, TO OK. Bo autor nie tworzy uroczej opowiastki o szkołach dla rdzennych Amerykanów. On od zera buduje swój magiczny świat i pokazuje czym jest rasizm. Potępia go i daje nadzieję. Pokazuje, że system nie zawsze jest dobry, choć chce za taki uchodzić. Robi to delikatnie, w formie dla młodszej młodzieży i robi to dobrze. W tekście nie ma nic, co budzi mój niesmak (poza rasizmem oraz ocenianiem po pozorach), a jego wymowa za to może zrobić coś dobrego. Rozumiem, jeśli ktoś zdecyduje się nie sięgnąć po powieść przez wzgląd na kontrowersje, rozumiem jeśli ktoś pomimo nich powieść przeczyta, tak jak ja. Sama nie znalazłam powodu, by ją skreślić, a po lekturze sądzę że uczy pięknych rzeczy. Po prostu.


przekł. Justyna Szcześniak


A! Co do miłych zaskoczeń! T.J. Klune swoje pieniądze przekazuje na Trevor Project („national organization providing crisis intervention and suicide prevention services to lesbian, gay, bisexual, transgender, queer & questioning (LGBTQ) young people under 25").



*Ciekawostka: Razem z trzema osobami szukałam również negatywnych wypowiedzi na temat powieści rdzennych mieszkańców Kanady i natknęłyśmy się jedynie na wzmianki o istnieniu takowych w kilku recenzjach, ale ich samych nie udało się odnaleźć. Nawet po zapytaniu osób, które na nie się powoływały — konkretów brak. Nie wykluczam, że kiedyś takowe istniały, ale na dzień dzisiejszy najwyraźniej w internecie znaleźć można jedynie opinie osób, które nie należą do tej społeczności.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-09-05
× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dom nad błękitnym morzem
2 wydania
Dom nad błękitnym morzem
T.J. Klune
8.3/10

Linusa Bakera, pracownika społecznego z Departamentu ds. Magicznej Młodzieży, nie da się nazwać inaczej jak sztywniakiem. Ma trudną, nieprzyjemną pracę: kontroluje, czy sierocińce, w których mieszkaj...

Komentarze
@jorja
@jorja · około 2 lata temu
Z każdą kolejną recenzją nabieram coraz większej ochoty na lekturę.
× 1
Dom nad błękitnym morzem
2 wydania
Dom nad błękitnym morzem
T.J. Klune
8.3/10
Linusa Bakera, pracownika społecznego z Departamentu ds. Magicznej Młodzieży, nie da się nazwać inaczej jak sztywniakiem. Ma trudną, nieprzyjemną pracę: kontroluje, czy sierocińce, w których mieszkaj...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Linus Baker jest szeregowym pracownikiem Wydziału Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi. Ma nadwagę, nadciśnienie i mieszka z kotką w bardzo małym domku. Swoje obowiązki wykonuje dokładnie i sumiennie, z...

@Katarzyna_Wasowicz @Katarzyna_Wasowicz

@ObrazekSą takie książki, do których chce się wracać, które poruszają i wywołują całą gamę emocji. Taką książką jest dla mnie "Dom nad błękitnym morzem" T. J. Klune. Zaczynając swą podróż razem z L...

@zacisze.wiedzmy @zacisze.wiedzmy

Pozostałe recenzje @mewaczyta

Bitwa o Amerykę
Stany bitwy

Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...

Recenzja książki Bitwa o Amerykę
Slenderman
System, który zawodzi

Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...

Recenzja książki Slenderman

Nowe recenzje

Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie
Morderstwo w Orient Expressie
Sprawiedliwość wymierzona po latach
@karolak.iwona1:

Uwielbiam klasyczne kryminały Agathy Christie. "Morderstwo w Orient Expressie" to kolejny przykład znakomitego, lekkieg...

Recenzja książki Morderstwo w Orient Expressie
Zeznanie
Czy ręka sprawiedliwości jest odpowiednio długa?
@malgosialegn:

Cóż, i tym razem, Grisham zabrał nas w odmęty wymiaru sprawiedliwości. Klimaty mroczne i niespokojne, skażone nieprawoś...

Recenzja książki Zeznanie