Małe miasteczka mają w sobie wiele uroku. Brak w nich miejskiego zgiełku, spalin, zanieczyszczeń. W takich miejscach na co dzień obcuje się z przyrodą. Wyjrzysz przez okno – możesz odetchnąć czystym powietrzem. Idziesz do szkoły, pracy – do każdej mijanej osoby uśmiechasz się, bo ją znasz. Zapewne dla wielu jest to wymarzone miejsce do życia. Nie ma nic lepszego od mieszkania w małej miejscowości. Jednakże Ethan – bohater książki „Piękne istoty” autorstwa Kami Garcia oraz Margaret Stohl – myśli zupełnie inaczej. Marzy on o wyrwaniu się z miasteczka Gatlin, w którym mieszka. Chce zaznać prawdziwego życia. Jego plany nie zostaną zrealizowane, ponieważ… … do miasteczka wprowadza się nowa dziewczyna. W małym Gaitlin jest to nie lada sensacja. Każdy chce poznać dziewczynę. Po szkole krążą pytania: Gdzie mieszka? Jak się nazywa? Skąd przyjechała? Wkrótce Ethan dowiaduje się, że jest to Lena. Najdziwniejsze jest to, że chłopak już ją zna, ponieważ przez wiele nocy nawiedzała go w snach. Okazuje się, że są połączeni jakąś niewidzialną więzią dzięki, której mogą porozumiewać się między sobą w myślach. Od razu zaczyna między nimi iskrzyć. Dziewczyna nie jest jednak istotą z tego świata. W dniu szesnastych urodzin stanie się dobra, albo zła. Razem z Ethanem będzie próbowała rozwiązać zagadkę. Czy zdążą przed urodzinami Leny? Czytałam już wiele pozytywnych recenzji tej książki, więc postanowiłam przekonać się czy jest tak dobra jak o niej piszą. Spodziewałam się czegoś nowego, innego od znanych wszystkim książek paranormal romance. Jest to powieść ciekawa, ponieważ jest oryginalna. Zazwyczaj w tego typu książkach to chłopak jest tym „nie z tego świata”. Tym razem jednak spotykałam się z całkiem inną sytuacją. W tej powieści to Lena nie jest człowiekiem. Ta właśnie cecha wyróżnia ją spośród innych książek tego gatunku. Co ciekawe, narracja w tej książce została poprowadzona przez chłopaka Ethana. Jest to ciekawy zabieg ze strony autorek, który wyróżnia powieść. Książka została napisane łatwym, przystępnym dla młodzieży językiem. Jednocześnie słowa zostały ułożone w taki sposób, że jedynie podsycają ciekawość czytelnika. Bardzo również zdziwiło mnie to, że tak dobra książka została napisana przez dwie autorki. Zazwyczaj tylko jedna osoba pisze książkę, bo tak jest po prostu łatwiej. A tu proszę – taka niespodzianka! Bohaterowie również są niczego sobie. Ethan od razu zyskał moją sympatię, ponieważ bardzo różni się od wszystkich schematycznie wykreowanych bohaterów. Czyta książki, uczy się – jest całkiem rozumnym amerykańskim nastolatkiem. Lena to postać, którą lubię najbardziej. Zupełnie równi się od wszystkich bohaterek książek paranormal romance. Można powiedzieć, że ma swój własny, niepowtarzalny styl bycia. Bardzo podoba mi się świat przedstawiony w tej książce. Autorki w ciekawy sposób opisują całe Gaitlin nie pomijając żadnego szczegółu. Świetnie opisują zarówno dobre jak i złe postaci. Również wydaje mi się istotne wspomnieć o okładce. Tak naprawdę nic ona nie przedstawia, a jednak mi bardzo się podoba. Wszystko było by wspaniałe gdyby nie przesłanie książki, bo go po prostu nie ma. Nie dostrzegłam w tej powieści niczego mądrego. Pod tym względem niczym nie różni się od popularnych paranormal romance. Dziewczyna – bestia nie z tego świata, chłopak z marzeniami oraz wielka miłość… Czyli coś co tak dobrze wszyscy znamy. Podsumowując, książka jest bardzo ciekawa. Różni się od masowo wydawanych książek. Jednak tak naprawdę jej treść jest bardzo podobna do powieści z gatunku paranormal romance. Jeżeli ktoś lubi takie książki, a jednak szuka czegoś innego niech śmiało sięga po tą książkę. Jeżeli natomiast kogoś nudzą już tego typu powieści do tej niech nawet się nie zbliża.