Kręciłam się koło tej książki od kliku tygodni, ale zawsze przechodziłam obojętnie lub odkładałam ją na półkę, nie myśląc nawet o kupnie. Nie zrobiłabym tego do tej pory, gdyby nie mnogość pozytywnych recenzji, które miałam okazję przeczytać oraz liczne dobre opinie moich znajomych. Najbardziej zniechęcała mnie okładka – mroczne drzewa i ogromy, fikuśny, różowy napis "Piękne istoty" przywodził mi na myśl ociekający miodem romans bardzo podobny do "Zmierzchu". Jednak przekonana przez innych postanowiłam sięgnąć po "Piękne istoty", oczekując w miarę oryginalnej, dynamicznej historii. Książka opowiada o nastoletnim chłopcu, Ethanie, który prowadzi nudne życie w równie nudnym miasteczku – Gatlin. To typowa miejscowość, gdzie wszyscy bardzo dobrze się znają, a plotki rozchodzą się z prędkością światła. Życie w takim miejscu nie należy do przyjemności dla żywych, pragnących nowości młodzieńców, dlatego chłopak każdego dnia marzy o tym, żeby opuścić swoje rodzinne strony i zwiedzić świat. Jego spokojna egzystencja zmienia się wraz z przybyciem do Gatlin nowej, tajemniczej dziewczyny – Leny, siostrzenicy miejscowego dziwaka – Macona Ravenwooda. Ze względu na pochodzenie i odmienny stój nastolatka od początku budzi wrogość, tym bardziej, że wraz z jej pojawieniem się w miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Lena i jej rodzina skrywają trudną do pojęcia tajemnicę, która nie pozwala jej żyć normalnie, a między Ethanem a nią zaczyna rodzić się większe uczucie. Młodzi wspólnie chcą przeciwstawić się mrocznej sile i tym samym uratować dziewczynę. Powieść jest napisana w narracji pierwszoosobowej, historię poznajemy z punktu widzenia Ethan, co stanowi wyjątek od reguły. W tego typu powieściach funkcję narratora pełni dziewczyna. Język jest przyjemny, ale niezbyt młodzieżowy i, co za tym idzie, bardzo prosty. Czyta się szybko i lekko, co powoduje, że "Piękne istoty" świetnie nadają się dla młodzieży na deszczowe wieczory lub dla odprężenia się przy kubku dobrej kawy lub herbaty. Pomysł wydaje się być w miarę oryginalny, ciekawy i łatwy do zrozumienia. Akcja rozwija się w umiarkowanym tempie, a czytelnik po kolei otrzymuje odpowiedzi na liczne, nurtujące go pytania. Podczas czytania towarzyszy uczucie niepewności, a także liczne tajemnice, które otaczają rodzinę Leny aż do ostatnich stron. Występuje również wątek miłosny, który nie jest przesadzony i przesłodzony, ale wywołuje jeszcze większe emocje. Powieść dostarcza wielu przeżyć aż do efektownego, zaskakującego zaskoczenia. Początkowo czytało mi się dobrze, ale z łatwością odrywałam się od książki, lecz z czasem powieść pochłonęła mnie całkowicie i na dobre wciągnęłam się w losy Ethana i Leny. Bohaterowie oraz różnice między nimi są bardzo wyraziste. Do szpiku kości zepsute, wyciągnięte prosto z solarium lalunie kontrastują z spokojną, skromną Leną preferującą raczej ciemne, niekiedy tandetne, stare ubrania. Serdeczny i miły Link, surowa, nieco dziwna Amma oraz wiele innych – każda osoba ma własne, odrębne cechy i wyróżnia się na tle innych. Najbardziej spodobał mi się Macon, który może pochwalić się mianem najciekawszego charakteru. Uważam, że "Piękne istoty" to książka idealna dla młodych czytelników. Łączy w sobie nutkę miłości, niepewności, tajemnicy, mroku, walki dobra ze złem, a wszystko dobrane w odpowiednich ilościach, co tworzy historię ciekawą, ale nie przesadzoną. Myślę, że powieść ta nie należy do ambitnej literatury, ale dostarcza przyjemności podczas czytania. Nie zachwyca, ale też nie nudzi. Moim zdaniem jest warta polecenia.