Zniknięcie recenzja

Po jeziorze Mara płynie łódź, lekko posuwa się po wodzie. Ciszę przerywa jedynie uderzanie wioseł o wodę i okrzyki ptaków. W łodzi siedzi kobieta, mężczyzna i czteroletnia dziewczynka. Spędzają tu urlop, mają domek letniskowy. Dziewczynka jest bardzo zapatrzona w ojca, Uwielbia spędzać z nim czas. Nagle na środku wody zauważają wyspę, mała od razu chce tam wejść i eksplorować ją niczym piraci.Kobieta pozwala im na czas razem, nie chce im przeszkadzać swoją osobą.
Mija sporo czasu a dwójka nie wraca, Greta - bo tak ma na imię główna bohaterka, zaczyna się martwić. Wchodzi na wyspę, obchodzi ją , nawułuje i nic. Zarówno Alex jak i Smilla zniknęli. Wraca do domku, dzwoni, brak odpowiedzi. Miota się kilka dni zanim zgłasza sprawę na policję - jej mąż i córka zniknęli podczas eksporowania wyspy. Wokół Marhem i jeziora krążą legendy o zniknięciach wielu osób, Greta jest przerażona. Policjantka przyjmuje zgłoszenie ale gdy zaczyna wypytywać o szczegóły Greta wycofuje się i ucieka. Podając swoje dane zostawiła jednak numer telefonu na który policjantka dzwoni... okazuje się że nie ma żadnego męża i nigdy nie urodziła dziecka.
Początek tej książki to totalny sztos, wciągnęło mnie od razu i pierwsze sto stron wręcz pochłonęłam. Byłam równie zaniepokojona zniknięciem tej dwójki, eksplorowałam wyspę razem z Gretą i przerażały mnie rzeczy które tam znajdowała. Potem jednak coś się zmieniło, zaczęła mnie irytować swoim zachowaniem, brakiem empatii i jakimiś psychicznymi zagrywkami. Poznajemy też jej wspomnienia z dzieciństwa, to co przeżyła z matką która raczej nie dawała jej ciepła oraz ojcem który zdradzał matkę i pił alkohol. Ciągłe kłótnie w domu zakończyły się śmiercią ojca, czy jednak ktoś w nią ingerował? To pytanie przewija się przez wszystkie strony. Samo zakończenie nie jest złe choć spodziewałam się zupełnie czegoś innego po napięciu które zostało zbudowane w pierwszej części. To co potem się stało zupełni ugasiło mój zapał do czytania. Myślę że to fajna pozycja na jeden ewentualnie dwa wieczory aby poczuć mały dreszczyk grozy i ciekawe choć nie do końca pasujące zakończenie.