Tematyka kresowa jest w pewien sposób fascynująca. Biorąc pod uwagę, jak trudnej historii doświadczyły te tereny, jak zróżnicowane było społeczeństwo zamieszkujące wschodnie rubieże Polski, dostarcza cały czas niezliczonych inspiracji do badań i podsumowań. Sławomir Koper i Tomasz Stańczyk zdecydowali się podjąć ten temat w cyklu książek o największych miastach kresowych, a w ostatnim czasie ukazał się kolejny tom tej serii: „Najdalsze Kresy. Ostatnie polskie lata”, który już nie skupia się tak bardzo na historii jednej miejscowości, ale całej krainy jako takiej.
Jeżeli chodzi o konkretne miejscowości, to tym razem autorzy nie ograniczają się tylko do tych, które zwykle uważamy za kresowe. Polacy osiedlali się we wszystkich wielkich miastach imperium rosyjskiego: również w Lenigradzie, Moskwie czy Odessie. W czasach przed I wojna światową i w dwudziestoleciu międzywojennym Polonia działała tam z wielkim zaangażowaniem.
Autorzy skupiają się na wydarzeniach, które sprawiły, że Polaków na tych obszarach było coraz mniej. Doświadczenia wojen, rewolucji, zgubnej polityki bolszewików i stalinistów doprowadziły do stopniowego zanikania polskości. Prezentują sylwetki artystów pochodzących z tych terenów, których uważamy za Polaków. Omawiają rozwój instytucji kultury w największych ośrodkach miejskich, okraszając swoje wywody historyczne odpowiednią dawką ciekawostek, skandali, charakterystyką specyfiki zwyczajów ludności kresowej.
Książkę można uznać za popularno – naukową, gdyż w prosty i przystępny sposób opowiada o wydarzeniach historycznych, nie pomijając bibliografii i indeksu nazwisk. To prawdziwa kopalnia wiedzy i świetny punkt wyjścia do pogłębionych badań nad poszczególnymi wybitnymi kresowiakami, jak i wielką historią dziejącą się na tych terenach. Wzbogacona jest o zdjęcia, portrety i ilustracje pokazujące omawiane postacie i miejsca. Co prawda w tej kwestii korzysta często z Wikipedii, co mnie trochę bawi, jednak z drugiej strony dowiedziałam się tez o istnieniu Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC). Na pochwałę zasługuje jakość wydania, bo zrobiono to z ogromną starannością, dbając o czytelność czcionki, odpowiedni układ tekstu i nagłówków, o twardej oprawie nie wspominając.
Nadal jednak jest to książka naukowa, a więc dość pozbawiona emocji, stawiająca fakty nad przeżycia. Wydaje się też obiektywna, choć w kontrowersyjnych tematach opiera się na artykułach publikowanych w prawicowych pismach typu DoRzeczy. Sądziłam, ze będę wobec niej bardziej krytyczna, jednak pokornie przyznaję, że podobała mi się, jest ciekawa, wielowątkowa, a przy tym niezbyt wnikliwa, więc nie nudziła szczegółami. Zachęciła do zgłębienia kilku biografii i sięgnięcia po pamiętniki.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl