Książka pani Szylko uzyskała wysokie oceny i entuzjastyczne opinie na tym portalu, ja pozwolę sobie na głos odrębny: rzecz jest dobrze napisana, ale ma sporo słabości, które poniżej wyliczę.
Zacznę od plusów a właściwie od jednego plusa: to wartka akcja i skomplikowana intryga. Czego tam nie ma: seryjny morderca, polityk kandydujący na prezydenta, porwania, intrygi medialne, ale wszystko jest całkiem zręcznie zaplecione. W czasie lektury miałem wrażenie, jakbym czytał rzecz dobrego autora zachodniego, Johna Grishama czy Roberta Harrisa.
A teraz zastrzeżenia, po pierwsze psychologia postaci szwankuje, portrety głównych bohaterów: Marka Dobosza, Adeli Dobosz, komisarza Hardego są słabe, jednostronne, bezbarwne. Można argumentować, że małżeństwo Doboszów przechodzi przemianę osobowościową w trakcie książki, ale jest ona dla mnie nieprzekonująca. Jedyną ciekawszą osobą jest szef sztabu Dobosza, Olczak, to taka polityczna gnida, która jest w stanie zrobić każdą podłość, aby wygrać wybory; to negatywny bohater, ale ciekawy, szkoda, że w książce pełni rolę drugoplanową.
Mój największy zarzut do pani Szylko to brak w książce ciekawego tła psychologicznego, społecznego, czy obyczajowego: wszyscy bohaterowie książki są z klasy średniej (lub wyższej – rodzice Adeli Dobosz), nie mają żadnych problemów materialnych, żyją wygodnie i miło, mówią takim samym gładkim językiem (niektórzy tylko klną jak szewcy). Dla mnie największą siłą polskich kryminałów jest ich ugruntowanie w polskiej obyczajowości i specyfice, tak piszą na przykład Chmielarz czy Miłoszewski (w cyklu o prokuratorze Szackim). Zaś książka Szylko mogłaby się toczyć w każdym kraju, wystarczy jedynie zmienić nazwy własne, to taka w sumie rzecz amerykańska w duchu: wiele się dzieje, ale pogłębionego tła nie ma.
A w książce jest zarysowanych parę interesujących wątków, po pierwsze kiedy to Olczak poucza Dobosza, że osobiste poglądy polityka są nieważne, istotne jest to, co sądzi elektorat. Inny ciekawy problem to polaryzacja rynku medialnego, każdy kanał telewizyjny nie tylko informuje, ale od razu interpretuje, żeby widz już wiedział, co ma sądzić o danej sprawie. Mamy też kontrowersje wokół aborcji, bardzo na czasie, ale niepogłębione, bo pani Szylko jak już wspomniałem, jedynie sygnalizuje ciekawe problemy, a szkoda.
I jeszcze, mamy w książce morderstwo, ale motywacja psychologiczna zabójcy kompletnie szwankuje: zupełnie nieprawdopodobne jest, aby tzw. normalny i niegłupi człowiek zabijał z zimną krwią drugiego człowieka, po co? Jest tyle sposobów zemsty, a zabójstwo to, pomijając względy etyczne, szalenie niebezpieczny czyn: nawet malutkie ryzyko wpadki niesie za sobą straszliwe konsekwencje. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że jest to słabość tak wielu kryminałów, że można ją pani Szylko darować.
Powiecie, że się czepiam, pewnie tak, bo dostaliśmy fajny thriller w amerykańskim stylu, ale ja wolę nasze polskie, przaśne kryminały...
Słuchałem audiobooka w przeciętnym wykonaniu Doroty Nowakowskiej.