Chwyta za serce.
Te parę słów opisuje to, co można by wyrazić tysiącami. Dla mnie Pomiędzy było jedną z lepszych książek jakie przeczytałam ostatnimi czasy. Piękna i tajemnicza, o duszy która zabłądziła w świecie ludzi i nie umie znaleźć dla siebie miejsca. Albo może właśnie tam je znalazła…
"Kiedy złożę w całość brakujące elementy mojej tożsamości, wtedy stanie się ona prawdziwa. Będę prawdziwą osobą z prawdziwą historią. Historią, która się skończyła."*
Amelia wie o sobie tylko jedno: nie żyje. Nawiedzają ją koszmary śmierci, kiedy rzuca się we wzburzone wody rzeki i raz po raz, pełna przerażenia, topi się w ciemnej wodzie. Nie wie jednak dlaczego i kiedy umarła. Podobno umarli czasu nie liczą.
Wszystko zmienia się w chwili, kiedy Amelia zauważa tonącego chłopaka o imieniu Jashui, który spadł z tego samego mostu, w te same wody co ona. To właśnie dlatego stara się mu pomóc, a gdy chłopak ją zauważa, nawiązuje się między nimi dziwne porozumienie. Ta miłość jednak od początku skazana jest na niepowodzenie. Człowiek i duch. Na pierwszy rzut oka widać, że to nie ma przyszłości.
Od czasu tego spotkania jej życie diametralnie się zmienia. Amelia miewa nagłe przebłyski swojego ludzkiego życia, zaczyna czuć zapachy oraz co jakiś czas udaje jej się wpływać na przedmioty. Dodatkowo nie może przestać myśleć o Jashui i zaczyna odliczać dni i godziny od każdego rozstania.
Atrakcyjny chłopak i dziewczyna z zaświatów. Nic dobrego nie może z tego nie wyniknąć.
Nigdy nie byłam fanką duchów i niechętnie brałam się za książki o tej tematyce, ale dla tej powieści zrobiłam wyjątek. Okazuje się, że całkiem słusznie, bowiem Amelię wręcz pokochałam. Autorka po prostu mnie zauroczyła swoim światem, który okazał się naprawdę ciekawy. Pierwszy raz czytałam powieść, w której widzimy wszystko oczami ducha, a postać wykreowana przez Tare Hudson była naprawdę wdzięczna i urocza. Tej nieświadomej istoty nie dało się nie pokochać, podobnie jak Jashui, przystojnego chłopaka medium, który od razu uwierzył biednej dziewczynie, która oznajmiła mu, że teraz znajduje się w innym świecie.
„-Myślę, że widziałeś mnie, że wciąż mnie widzisz, bo istnieje między nami jakieś dziwne, magiczne czy duchowe powiązanie. Jesteś taki jak ja. A przynajmniej byłeś, przynajmniej przez chwilę.
- Co masz na myśli, mówiąc „taki jak ja”?- zapytał mrużąc oczy.
-Że umarłeś- słowo „umarłeś” zawisło w powietrzu między nami, ciężkie niczym topór.”
Tara Hudson musiała włożyć wiele pracy w to, by przygotować dla nas tak emocjonującą i wzruszającą powieść. Nawet wstęp, kiedy nie widzieliśmy wiele akcji, był wręcz magiczny i od samego początku czytałam książkę jak zaczarowana. Tak naprawdę dopiero w drugiej części książki autorka zaciekawiła nas nagłym przyspieszeniem wydarzeń, a odsłaniając nam po kolei, kawałek po kawałeczku, kolejne szczegóły ludzkiego życia Ameli, pozwoliła nam uporządkować informacje. Nie można powiedzieć więc, że książka nie była ciekawa- wręcz przeciwnie. Nawet przyzwyczajeni do ciągłej akcji i nagłych zwrotów czytelnicy, dadzą się zachwycić niesamowitej powieści „Pomiędzy”, a właśnie przez zminimalizowanie mrożących krew w żyłach wątków, można było skupić się na relacjach i emocjach.
Czym byłaby jednak książka bez wspaniałych bohaterów. Tutaj mamy Amelię oraz Joshua, ale tak naprawdę najbardziej zaintrygował mnie drugi duch- Eli. Aż do samego końca nie byłam pewna co o nim sądzić i bardzo podobał mi się sposób, w jaki scharakteryzowała go pani Hudson. Był on dosyć tajemniczą postacią, bardzo skomplikowaną. Nie powiem, bym pałała do niego miłością, bo był raczej złym charakterem tej powieści, jednak co jakiś czas targało mną współczucie i częściowo rozumiałam jego zachowanie. Właśnie przez tą ciągłą zmianę emocji i wahanie, stał się tak interesującą postacią.
Dziewczyna, która jest duchem i śmiertelny chłopak oraz ich niemożliwa miłość. Może się to wydawać znanym schematem. Owszem, takich niemożliwych romansów, często burzliwych, czytaliśmy już bardzo wiele, jednak ta książka wydaje się być inna. Może to dlatego, że tym razem widzimy wszystko oczami dziewczyny, której nie może się już nic dotknąć (nie mogę tutaj użyć słowa nieśmiertelnej, gdyż jak na ironię, Amelia już umarła). To ona boi się o swoją miłość, którą można skrzywdzić i zrobi wszystko, by do tego nie doszło.
Muszę tutaj również wspomnieć dlaczego właściwie tak bardzo pragnęłam sięgnąć po tę książkę. Odpowiedź nasuwa mi się jedna- od czasu gdy zobaczyłam okładkę, wiedziałam, że to coś dla mnie. Tak, często mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, jednak w tym wypadku właśnie ona mnie przyciągnęła.
Dawno nie czytałam tak pięknej książki i z czystym sumieniem dam jej najwyższą możliwą notę. Zakochałam się już od pierwszego wejrzenia, a po przeczytaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym. Polecam ją naprawdę wszystkim. Autorka otworzyła przed nami zupełnie inny świat, a wszystko opisała tak rzeczywiście, że całkowicie przekonałam się do postaci duchów. To jednak tylko na zachętę, przekonajcie się sami zaglądając do tej niesamowitej powieści. „Pomiędzy” nie bez powodu podbiło serca czytelników.