Gabriel Legend zostaje postawiony pod ścianą, a na szali jest wszystko, co ceni i kocha najbardziej. Mężczyźnie już raz zostało odebrane wszystko i jest pewien jednego – nie dopuści, aby miało się to zdarzyć drugi raz. Podejmuje więc wyzwanie, zamierzając zawalczyć na ringu oraz pokonać Bodhiego Blacka raz na zawsze. I przy okazji zebrać pokaźną sumę pieniędzy z zakładów. Pora na decydujące starcie.
Scarlett Priest bardzo wspiera swojego chłopaka, ale ma także swoje własne problemy. Ataki internetowego trolla są coraz agresywniejsze, jej przybrana siostra Flynn pakuje się w coraz większe i gorsze kłopoty, a były narzeczony najwyraźniej nie rozumie jej odmowy. Jeśli dodać do tego fakt, że jej ojciec to skończony dupek, a małżeństwo jej przyjaciółki najwyraźniej się rozpada… Cóż, trochę się dzieje w jej życiu.
Na całe szczęście obaj mają siebie nawzajem. Razem Scarlett i Gabriel mogą wszystko, a ich miłość jest coraz gorętsza z każdym dniem. Czy jednak dawne sekrety oraz strach nie zniszczą tej sielanki? I czy każdy wyjdzie z tego żywy?
Zakończenie trylogii „Gabriel Legend” w niczym nie ustępuje poprzednim częściom. Znowu jest dużo emocji, sekretów oraz namiętności między głównym postaciami. Nieważne, ile razy bym tego nie czytała, ale pikantne rozmowy i żarciki między Gabrielem i Scarlett nigdy mi się nie znudzą. Zasługą tego jest pewnie to, że nie są to bohaterowie wyidealizowani – obojgu zdarza się czasem palnąć coś głupiego, czasem się między sobą kłócą, przekleństwa latają – tak jednak przecież jest w prawdziwym życiu! Dodatkowo duży plus za to, że z czasem ich związek „krzepnie”, a uczucia się stabilizują. Moim zdaniem początkowa fascynacja była jak najbardziej naturalna, ale z czasem obaj musieli się zająć swoim życiem i zdecydować, jak dalej ma się ono potoczyć. Fakt tego, że nie jest to para uzależniona od siebie, dodaje realności tej powieści i jest jak najbardziej na plus.
Ciekawe są także postacie poboczne, a tak naprawdę każda z nich zasługiwałaby na osobną historię. Meghan March potrafi tak dobrze oddawać emocje oraz charaktery, że w zasadzie podczas lektury czułam się tak, jakbym czytała o prawdziwych osobach. Naturalność, brak jakiejkolwiek sztuczności w dialogach – to z pewnością rzeczy, które sprawiły, że finałowy tom do końca trzymał w napięciu, szokował oraz intrygował. Momentami wręcz miałam wrażenie, że z tej trylogii mógłby powstać świetny serial!
Jednak, żeby nie było tak kolorowo, warto wspomnieć o pewnej chaotyczności w niektórych fragmentach. Zwłaszcza na ostatnich stronach miałam wrażenie, że czasem rozwiązania wątków są upchnięte na siłę, jakby March po prostu chciała zamknąć je i skupić się na innych. W pewnym sensie jest to jak najbardziej zrozumiałe, mimo to czegoś mi zabrakło także w samym zakończeniu. A może po prostu tak bardzo pokochałam tę historię, że szkoda mi było się z nią żegnać?
Szczerze mówiąc, sądziłam, że żaden erotyk nie będzie w stanie mnie zadowolić i zainteresować swoją treścią. Jak widać po powyższej recenzji, myliłam się – a także myślę, że z pewnością sięgnę po inne tytuły tej autorki. Bardzo pozytywne zaskoczenie, polecam!