Książka przedstawia przemysł turystyczny od kuchni i jest to obrazek porażający. Tytułowy Topaz to centrum jubilerskie w tureckim kurorcie Antalya, nastawione na zachodnich turystów, a ściślej biorąc na zorganizowane grupy przywożone przez zblatowanych przewodników. Mamy tu dokładnie opisany skomplikowany proceder robienia turystom wody z mózgu i wciskania im rzeczy, których nie potrzebują za mocno zawyżoną cenę. No ale na tym m.in. polega urok turystyki: urabia się klientów stosując wyrafinowane triki psychologiczne i marketingowe.
Bohaterem książki jest sprzedawca doskonały, niejaki Kozan, a że jest to zawód wyczerpujący, gość na potęgę wspomaga się prochami i alkoholem. Kozan przede wszystkim kłamie na potęgę, bo „Kłamstwo leży w naturze turystyki. Ma swój początek w broszurach. Na drukowanych w nich obrazkach wiecznie świeci słońce, choć rozsyła się je nawet o tej porze roku, gdy Antalya tonie w powodzi, a ulicami spływają rudery ze slumsów.”
Günday szczegółowo i fascynująco opisuje pracę Kozana nad pewną szwajcarską rodziną, której wciska biżuterię za dziesiątki tysięcy euro, używając wyrafinowanych trików psychologicznych i gadając bez przerwy: „wiedział jednak, że ani na chwilę nie może przestać mówić. Ponieważ jego zadaniem było nie pozwolić, żeby jego rozmówcy zaczęli myśleć. Osoba myśląca może wyliczyć swoje zyski, a zakupy w Topazie dla nikogo nie są rentowne.” Kozan działa jak artysta, jego gadka jest wręcz poetycka, niestety wszystko to podszyte wielkim kłamstwem. A turyści, no cóż, raczej nie mogą się oprzeć zmasowanemu atakowi psychologicznemu i wydają, wydają. I wszyscy są zadowoleni, do czasu...
Sam byłem dwukrotnie obiektem podobnej manipulacji w europejskich krajach śródziemnomorskich, na szczęście nie chodziło o biżuterię. Trudno się było obronić... Myślę, że takie praktyki stosuje się w większości centrów masowej turystyki.
Jeszcze parę ciekawostek, pisze Günday: „Większość przybyszów wydających kasę w Turcji mówi po rosyjsku, niemiecku, angielsku, niderlandzku, francusku albo japońsku. Pozostałe języki nie budzą zainteresowania, gdyż posługujący się nimi ludzie niewiele wydają.” Jakoś mi miło, że nasza bohaterska nacja nie jest tu wyliczona...
Inna ciekawostka: „W turystyce średnia marża zysku wynosi jeden do siedmiu. Towar wart tysiąc euro powinien zostać sprzedany przynajmniej za siedem tysięcy. W przeciwnym razie biznes przynosi straty.” Wow! Jeśli to prawda to nieźle turyści przepłacają...
Bardzo jestem ciekaw, jak po tej lekturze zachowam się, jeśli znajdę się w zorganizowanej grupie turystycznej i kolejny raz stanę się celem sprzedawców typu Kozana. Całkiem możliwe, że ulegnę...
Napisane to brawurowo a zakończenie jest nieoczekiwane. To bardzo ciekawa, oryginalna lektura, rzecz obowiązkowa dla uczestników zorganizowanych grup turystycznych.