Arisjański fiolet. Cisza recenzja

Powieść ta odniosłaby sukces tylko wtedy, gdyby była porównywana do "Zmierzchu".

Autor: @Himitsu ·4 minuty
2013-04-21
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
"- Cześć mała - rzucił wesoło, wysiadając z auta. - Spóźniłem się?
- Nie, po prostu ja wstałam za wcześnie - powiedziałam, zrywając się na równe nogi.
- A ja myślałem, że będę ci musiał zrobić pobudkę.
- Z tym myśleniem nadal u ciebie nie za dobrze."


Zachęcona dobrymi opiniami o tej, nowej jeszcze, książce, chętnie się do niej zabrałam. Koniec końców, światy postapokaliptyczne są ostatnio w modzie. Dowiedziałam się, że "Arisjański fiolet" to głównie romans. Tym lepiej. Bardzo lubię romanse paranormalne - zwłaszcza w ostatnim czasie - w związku z czym, byłam nastawiona na pozytywny odbiór. Jednak, już w trakcie czytania, stwierdziłam, że debiut Poli przypomina mi moje pierwsze opowiadanie - do którego się nie przyznaję.

Emily Walker w wieku ośmiu lat zeszła z mamą pod ziemię i zamieszkała w bunkrze, wybudowanym przez dziadka, po tym, jak w planetę uderzyła kometa, pozbawiając ją tlenu. Po dziesięciu latach kobiety postanawiają wyjść na powierzchnię, aby przekonać się czy ktoś jeszcze przeżył. Okazuje się, że na Ziemi pojawiła się nowa cywilizacja. "Ludzie" z pomarańczową, gładką skórą - Arisjanie - pozbawieni emocji i uczuć wyższych, przybyli ze swojej planty, by pomóc ludziom. Na drodze Emily staje jeden z nich i pomaga dziewczynie oraz jej matce. Wkrótce nastolatka rozpoczyna nowe życie, a jej wybawiciel - Korin - staje się kimś więcej.

Z pewnością główną wadą powieści jest jej naiwność. I nie mówię tu o naiwności głównej bohaterki - choć ta również występuje, w dodatku w ilościach, które przyprawiają o ból głowy - ale jako o całości lektury. Każde zdarzenie było bardziej niedorzeczne niż to poprzednie, a fabuła została okraszona mnóstwem błędów logicznych. Przewidywalna, nietrzymająca w napięciu, nudna, jednym słowem.

Zacznijmy od Emily. Już przy spotkaniu z pierwszym innym człowiekiem rzuca mu się w ramiona, opowiada historię swojego życia, obdarza potężną dawką zaufania, a gdy ta osoba następnego dnia nie zjawia się przy niej, jest bardzo zawiedziona, zaskoczona i zdołowana. Podejrzewa Arisjan o wszystko, co najgorsze - co akurat wcale nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie - ale podejrzenia te zostają zduszone w zarodku po jednej, może kilku rozmowach z nimi. Ciąg dalszy, mili państwo, czyli, można by powiedzieć, pierwsze spotkanie z Korinem - który przy "ocaleniu" dziewczyny nie zawahał się do niej strzelić - a ona nie wie, co się z nią dzieje w jego obecności, chce się mu podobać, ufa mu bezgranicznie i od razu z miejsca zakochuje się w kimś obcym. Rozumiem, że może być dość niereformowalna, jako, że nie żyła razem z innymi ludźmi, ale to i tak nie działa w ten sposób. Do tego, skoro już jesteśmy przy kwestii jej życia pod ziemią, bohaterka jest super inteligentna, wie dużo więcej niż powinna i ma niesamowite umiejętności - mowa tu o normalnych umiejętnościach, nie jakiś super mocach. Uczyła ją mama, świetnie, ale nie ma najmniejszych szans, żeby mogła nauczyć ją AŻ TYLU rzeczy tak skutecznie.

Korin - idealny Arisjanin, nie ma dla niego takiego pojęcia jak miłość, ale - jakżeby inaczej - w jakiś niewyjaśniony sposób ciągnie go do Emily - choć nie jest jakoś specjalnie ładna - i nie chce jej zranić. Cóż, mogę się założyć, że w końcu dojdzie do tego, że jego geny w jakiś dziwny sposób nie będą miały na nic wpływu i się zakocha. Matka głównej bohaterki wykazuje całkowity brak strachu przed nowym otoczeniem, doskonale przystosowuje się do nowego środowiska i nic nie jest dla niej podejrzane. Kori, czyli arisjański wyjątek, bardzo pozytywnie nastawiona do głównej bohaterki i okazująca jej dużą przyjaźń. Krótko mówiąc, naiwność wylewa się każdym kątem.

Poza tym, kilku bohaterów w sposób wręcz wybitny przypomina mi postaci z innych dzieł. Na przykład, biolog i jego "Co istota tutaj robi?" kojarzy mi się z Przemko z popularnego serialu "Brzydula", a pewna pielęgniarka z uroczą Molly Weasley, występującą w "Harrym Potterze".

Choć książkę czyta się dość szybko - ale jednak męcząco z powodów wymienionych powyżej - styl pozostawia wiele do życzenia. Narracja pierwszoosobowa narracją pierwszoosobową, ale nie sądzę, żeby zamierzeniem autorki było przedstawienie bohaterki w tak dziecinny sposób.

Ciekawym dodatkiem do powieści jest płyta z utworami zespołu "Rayne". Trzeba przyznać, że to bardzo pozytywny element, choć piosenki głównej bohaterki już takim nie są. Wszelkie umieszczanie muzyki w tekście jest dość ryzykowne, bo ciężko zrobić to w odpowiedni sposób. W tym przypadku, było to zwyczajnie niepotrzebne.

"Arisjański fiolet" to debiut niezbyt udany, ale może zyskać pewną sławę wśród nastolatek spragnionych nowości. Pozwolę sobie zresztą nawiązać do opinii Agnieszki Parzych, która to jest umieszczona na okładce i powiem, że jednak powieść ta odniosłaby sukces tylko wtedy, gdyby była porównywana do "Zmierzchu".

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-01-01
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Arisjański fiolet. Cisza
Arisjański fiolet. Cisza
Pola Pane
8.6/10

Świat, w którym nic nie jest takie, jak było. Widok był przygnębiający. Nieruchome kikuty drzew, brunatne, posępne, martwe… Przed domem porzucony samochód, obok rozpadająca się szopa. Wszystko pokryte...

Komentarze
Arisjański fiolet. Cisza
Arisjański fiolet. Cisza
Pola Pane
8.6/10
Świat, w którym nic nie jest takie, jak było. Widok był przygnębiający. Nieruchome kikuty drzew, brunatne, posępne, martwe… Przed domem porzucony samochód, obok rozpadająca się szopa. Wszystko pokryte...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ostatnio, jeżeli chodzi o gatunki literackie, to bardzo modne stały się dystopije. Wydawnictwa dosłownie prześcigają się w udostępnianiu polskim czytelnikom coraz większej ilości zagranicznych dzieł, ...

@tala86 @tala86

"Chciałabym już zakończyć ten koszmar. Życie bez normalnego życia, tydzień bez dni tygodnia, dzień bez światła dnia, jeden podobny do drugiego, taki sam jak wczoraj i jak przedwczoraj." Pola Pane to ...

@Mirrorofsoul @Mirrorofsoul

Pozostałe recenzje @Himitsu

Czas Żniw
Nadchodzi Czas Żniw!

"Nie wszyscy z nas wiedzą, kim jesteśmy. Niektórzy umierają, nie wiedząc o tym. Inni wiedzą, dlatego nigdy nie pozwolimy się złapać. Ale istniejemy. Uwierzcie." Gdy sięg...

Recenzja książki Czas Żniw
Reckless: Nieustraszony
Zapadająca w pamięć przygoda w świecie rodem z baśni braci Grimm

"Jaki jest największy skarb, który kiedykolwiek znalazłeś?" Muszę przyznać się do tego, że Cornelia Funke jako autorka, do tej pory, zupełnie nic mi nie mówiła. Słyszał...

Recenzja książki Reckless: Nieustraszony

Nowe recenzje

Krew snajperów
O tych, o których mówi się mało.
@MichalL:

Świetna opowieść o tych, o których mówi się mało. Zwykle są niewidoczni i mocno oddaleni od celu. Jednak są i dla oddzi...

Recenzja książki Krew snajperów
Dream Lake
Pasja ponad wszystko
@paulina0944:

Margo bierze udział w obozie musicalowym, zaś Tobi na obozie komputerowym. Obydwa odbywają się nad jednym jeziorem. Dla...

Recenzja książki Dream Lake
Mister Hockey
Przyjemna odskocznia
@paulina0944:

Na początku poznajemy Jeda, który właśnie ma udzielić wywiadu dziennikarce. Jest popularnym i lubianym hokeistą. Tylko ...

Recenzja książki Mister Hockey
© 2007 - 2024 nakanapie.pl