"Żyjecie, umieracie, a potem wracacie do życia, wstajecie i powłócząc nogami, podążacie za byłymi przyjaciółmi i bliskimi, by ich zjeść. Nie ma wyjątków."
Data spodziewanego końca świata już za nami, ale czy coś takiego, jak apokalipsa lub pojawienie się zombie, jest możliwe do przewidzenia na konkretny dzień? Moim zdaniem nie. Nie spodziewali się tego także ludzie w 2014 roku, gdy wirus Kellis-Amberlee zaczął zmieniać ludzi w głodne zombie. Gdy to wszystko się działo "prawdziwe media" podawały, że zgraja wielbicieli filmów o zombie robi sobie żarty. W tym czasie internetowi blogerzy starali się ze wszystkich sił uświadomić społeczeństwo, że świat opanowała epidemia, a ludzie giną. To właśnie dzięki ich internetowym wpisom i wymienianiu się informacjami, jak zabić zombie, ludzie wzięli się w garść i zaczęli walczyć. Po Powstaniu wszystko uległo zmianie. Blogosfera stała się wiarygodnym źródłem informacji, a wraz z tym zmienił się podział blogosfery. Pojawiły się Newsie, którzy relacjonują fakty i powstrzymują się przy tym od własnych opinii na ich temat. Stewarci zajmujący się opiniami bazującymi na faktach. Irwinowie, którzy wychodzą na zewnątrz by poszturać zombie patykiem, aby Ci, którzy nie wychodzą z domu mogli poczuć dreszczyk emocji. Cioteczki, które dzielą się historyjkami, przepisami itp. aby umilić innym życie oraz Fikcyjni, którzy dzielą się swoimi wierszami, opowiadaniami i snami.
"Powstańcie, póki możecie!"
Instrukcja zabicia zombie, znaleziona w internecie.
Georgia Mason jest spokojną Newsi, zaś jej brat Shawn jest odważnym Irwinem, wspólnie z Buffy, która zajmuje się działem Fikcyjnym i sprawami technicznymi, tworzą zespół, który został wybrany do zdawania relacji z kampanii prezydenckiej senatora Petera Rymana. Było to niezwykłe wyróżnienie, ponieważ jako pierwsi w historii internetowego dziennikarstwa mają taką możliwość. Działając pod nazwą "Przegląd końca świata" uczestniczą w każdym etapie kampanii. Mają dużo szczęścia, gdyż ich kandydat jest niezwykle sympatyczną osobą, a przy tym ma spore szanse na wygranie wyścigu o fotel prezydenta USA. Niestety mają przy tym również pecha ponieważ za każdy sukces, płacona jest wysoka cena w postaci wybuchów epidemii wirusa i związanych z nią śmierci wielu ludzi. Georgia nauczona doświadczeniem, wie jednak, że nic nie dzieje się przypadkiem, a prawda która się za tym wszystkim kryje może nie być warta odkrycia.
"Matka powiedziała mi kiedyś, że żadna kobieta nie jest naga, jeśli ma ze sobą zły nastrój i wściekłe spojrzenie."
Czym FEED mnie zaskoczył? Niemal wszystkim. Niektórzy z was wiedzą, że uwielbiam tematykę Z-apokalipsy (choć w sumie, jak i wszystko post-apo), niemniej jednak ta książka mnie zaskoczyła. Przede wszystkim nie spodziewałam się przeczytać o świecie, w którym istnieją zombie, a przy tym normalni, zdrowi ludzie dalej względnie normalnie funkcjonują, pracują i mają czas na wybieranie nowego prezydenta. Spodziewałam się bardziej klimatu z uniwersum The walking dead, gdzie ocaleni koncertują całą swoją energię na przetrwaniu. Tutaj wszystko wygląda inaczej. Po Powstaniu ludzie i owszem stracili liczne terytoria, na rzecz chodzących zmarłych, jednak z innych obszarów całkowicie się ich pozbyli. Podzielili świat na strefy zagrożenia i względnie bezpieczne. Oczywiście ich komfort życia znacznie się obniżył m.in. ze względu na dość częstą potrzebę badań krwi w celu sprawdzenia poziomu infekcji. Nie mniej jednak wydaje mi się to dość abstrakcyjne, a przy tym zachwycające. Inną ciekawą kwestią jest sprawa zombie-zwierząt, w której autorka wykazała się ciekawą koncepcją. Warto dodać, że FEED nie jest książką o pogromie zombie, lecz porusza kwestie zachowania żywych i mechanizmów kształtujących się w życiu politycznym i społecznym po tak wielkiej katastrofie.
Mira Grant stworzyła opowieść, w której wszystko posiada podwójne dno. Przemyślana fabuła, dobrze przedstawione wyjaśnienia przyczyn i skutków epidemii oraz wszystkiego, co z nią związane. Wielowymiarowi bohaterowie o niezwykłej sile i motywacji. Fabuła może nie mrozi krwi w żyłach, ale z pewnością podnosi ciśnienie i sprawia, że relacjonowane przez pannę Mason wydarzenia trzymają w napięciu i pozwalają wniknąć w przepełniony okrucieństwem i zombie świat. Z niezwykłą przyjemnością czytałam, a gdy przerywałam nie mogłam oderwać swoich myśli od książki. Dawno nie czytała czegoś tak dobrego!
Ocena: 6/6 Istne ŁAŁ!