Nikogo nie można winić za to, że dał się ponieść strachowi w obliczu podobnych nieprzyjaciół.
„Odkąd Maerad sięgała pamięcią, tkwiła uwięziona za murami. Była niewolnicą w Gilmanowym Siole, co oznaczało nędzne, żałosne życie, niekończący się błędny krąg morderczej harówki, zmęczenia i tępego strachu.”
Są książki, po które bez wahania sięgam zaraz po zakupie. Są i takie, o których wciąż słyszę pochwały, a jednak nie mam ochoty się za nie zabrać. A Dar należał do trzeciej grupy: po przeczytaniu opisu zaciekawił mnie, wciąż jednak znajdywałam jakieś „ale”, by wstrzymać się z daną lekturą, mówiłam sobie – później.
Więc, jak zaczęła się moja przygoda z dziełem pani Croggon? Biorę do ręki bordową lekturę i za ruskie Chiny nie wiem, czym jest to srebrne kółko. Dodatkowo mapa w tle, której dalszy ciąg znajdujemy na pierwszej i ostatniej stronie. I, wierzcie mi na słowo, przez dobre 15 minut porównywałam owy nieznany kontynent do mapy świata. Serio. Przy okazji połamałam sobie język na nazwach typu Jerr-Niken, Den Raven czy Annar, których nie znalazłam w spisie treści atlasu.
Skupmy się jednak na tym, co najważniejsze, a mianowicie na treści. Maerad, bo tak nazywa się nasza główna bohaterka, od dziecka jest niewolnicą. Zwierzęta, którymi się opiekowała, dawały więcej mleka, niż inne. Gdy się na kogoś zdenerwowała, powodowało to wypadek drugiej osoby. Jednak dziewczyna uważała to raczej za przypadek.
Pewnego dnia w oborze pojawia się mężczyzna, którego nie widzi nikt oprócz Maerad. Ów Cadvan ze szkoły Lirigonu dziwnie działa na dziewczynę. Zaczyna mącić jej w głowie i odkrywać kolejne tajemnice z jej życia. Bo faktem jest, że Maerad nie ma prawa należeć do niewolnic i służyć innym. To jej należy się chwała – przecież jej dziedzictwo i przeznaczenie nie jest tu pomyłką. Lecz jak ma to wszystko wyjaśnić i przeżyć tak niebezpieczną podróż ze swym nowym nauczycielem?
Charakter Maerad to to, co irytowało mnie najbardziej. Jej sposób patrzenia na świat i innych ludzi. Przykład z samego początku opowieści: dziewczyna spotyka w oborze obcego faceta i zamierza przywitaj go ciosem zapaloną pochodnią po to, by po minucie całkowicie mu zaufać, a w dalszej rozmowie wyzwać od oszustów, w efekcie czego uciec z nim do innej krainy. No jak by nie patrzeć – kupy się to raczej nie trzyma.
Jako ciekawostkę dodam tylko, że jest to historia oparta na legendzie zaginionej cywilizacji Edil-Amarandh. Więc nie dość, że będzie to coś dla tych, którzy lubią fantastykę i akcję, to i każdy podróżnik znajdzie tu nieco o zapomnianej już kulturze i zwyczajach.
Jak to mówią, każdemu podoba się co innego. Mnie jednak ta opowieść nie przypadła do gustu. Po pierwsze, zbyt długo się rozkręcała. Po drugie, czas bardów etc jakoś mnie nie kręcą. Przeczytałam już mnóstwo książek i raczej muszę stwierdzić, że wolę paranormalne romanse niż fantasy w stylu Eragona czy Trudi Canavan, choć, przyznaję, pojawiają się wyjątki.
„Są różne rodzaje bardów. Tacy jak Cadvan są najrzadsi, a ich ścieżki najniebezpieczniejsze. Potrafi wydobyć z człowieka prawdę, zadając mu pytania, nawet jeśli jego rozmówca sam jej nie zna.”
Dar
The Gift
Pellinor tom 1
Alison Croggon
Galeria Książki
448 str
2011