Główną bohaterką książki Peterson jest Britta Lindquist, 24-letnia skrzypaczka, która niespodziewanie powraca po latach do swojego rodzinnego domu na Alasce. Rodzina i przyjaciele okazują zarówno radość, jak i pewien niepokój z tego powodu. W powietrzu wisi bowiem jakiś sekret, którego dziewczyna nie chce wyjawić najbliższym. Po czasie wyznaje, iż dostała propozycję dołączenia do znanej angielskiej orkiestry, gdzie dosłownie miałaby grać pierwsze skrzypce. Zapytacie co powstrzymuję tę młodą i zdolną istotę od urzeczywistnienia swych najskrytszych marzeń? Otóż... miłość! Mając siedem lat Britta zakochała się w chłopcu, który ocalił jej życie. Od tego czasu jej serce pozostało niewzruszone na zaloty innych i skrycie żywiło niegasnące uczucie dla Juriego. Niestety chłopak, a później już mężczyzna, wpadł w sidła nałogu, który w konsekwencji doprowadził go do nieszczęśliwego małżeństwa z niemoralnie prowadzącą się kobietą. Britta wracając do Sitki, będzie miała to "szczęście" poznać Marshę podczas porodu jej drugiego dziecka. Zapytacie gdzie jest Juri, jeśli nie przy swojej żonie? Niestety ślad po nim zaginął... Co w tej sytuacji pocznie Britta? I jak poradzi sobie ze swoimi uczuciami? Zdradzi Wam to oczywiście lektura tej książki.
Jak nietrudno się domyślić swoje pierwsze spotkanie z rodem Lindquistów zaczęłam dość późno, a nawet bardzo późno, bo od ostatniego tomu. Z tego powodu było mi chwilami trudno odnaleźć się w fabule oraz różnych koligacjach między bohaterami, zwłaszcza w momentach, gdy autorka odnosiła się do ich przeszłości, która z oczywistych względów nie była mi znana. Postanowiłam się jednak nie zrażać i spróbować wczuć się w ich uczucia oraz sytuację. Niestety odniosłam wrażenie, że ich portrety są nakreślone dość powierzchownie. Być może przez to, że zostały już zbudowane w poprzednich tomach i autorka nie chciała się powtarzać? Niemniej jednak jeszcze jeden szczegół zachwiał ich wiarygodnością, a mam tutaj na myśli m.in. radykalną przemianę jednego z głównych bohaterów. Raptem ze 2 strony tekstu i mamy przed sobą zupełnie innego człowieka. To aż zbyt proste jak dla mnie... Zabrakło mi w tym jakiejś głębi, analizy psychologicznej, ludzkiego oblicza sytuacji. Wszystko odbyło się niejako "z automatu".
Sama historia jest jednak ciekawa, ponieważ porusza spektrum tematów. Autorka pisze o miłości, trudnych wyborach, rodzinnych waśniach, tragediach, a także obecności Boga w naszym życiu. Bohaterowie często się modlą, w czym znajdują siłę do pokonywania kolejnych trudności w swoim życiu. Przypominają sobie nawzajem o roli wiary oraz znajdują w niej pocieszenie. Są bardzo pobożni. Myślę, że stanowi to ogromną wartość i mogłoby być swego rodzaju drogowskazem dla czytelnika, zwłaszcza tego trochę zagubionego, ale dla mnie jest w tym za mało prawdy i "szarości". Za mało ludzkich dylematów i wątpliwości. A właściwie nie, źle to napisałam, bo bohaterowie, których poznajemy są postaciami z założenia złożonymi, targanymi emocjami, zadającymi pytania, popełniającymi błędy. To wszystko w tej powieści jest i mogłoby być naprawdę interesujące, gdyby było dobrze napisane. Niestety język, którym posługuje się autorka był dla mnie dość toporny w odbiorze, a dialogi między bohaterami strasznie nienaturalne, przez co wszystkie wydarzenia nabierały takiego samego charakteru i trudno było dać im wiarę.
Ogólnie pomysł i samą historię oceniam na plus, gorzej jednak z wykonaniem, które mnie do siebie nie przekonało. Dodatkowo wiele wątków stanowiło dla mnie tajemnicę z powodu oczywistej nieznajomości wcześniejszych tomów, co poniekąd na pewno tłumaczy mniejszą skalę emocji towarzyszących mi podczas lektury. Możliwe, że inni czytelnicy będą czerpali większą przyjemność z lektury i znajdą w niej dla siebie wiele interesujących aspektów.
http://kronikachomika.blogspot.com/