Linus Barker pracuje w Wydziale Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi. Ma swoje lata, ale jest zadowolony z życia jakie prowadzi, wystarcza mu jego stanowisko, mieszkanie i wredna kotka. Jego spokojna kariera zmienia się, gdy Niezwykle Ważne Kierownictwo wzywa go do siebie. Chcą mu przydzielić bardzo tajne zadanie odnośnie jedno z sierocińców. Wysyłają go na pewną wyspę, gdzie znajduje się szóstka podopiecznych określonych wysokim stopniem niebezpieczeństwa. Czy mężczyzna da radę sprostać temu zadaniu? Kim są dzieci? Jakie tajemnice odkryje w tym skrytym na odludziu miejscu?
Ta książka przykuwa nie tylko ładną okładką, ale także intrygującym opisem. Gdy tylko się z nim zapoznałam, wiedziałam, że to może być to coś, co pomoże mi przełamać mały zastój czytelniczy. Przyznam, że początek jakoś nie za bardzo zachęcił do zapoznania się z resztą i się przestraszyłam. Jednak od momentu, gdy Linus wyszedł z pociągu i przeczytał jedną informację, zaczęło to nabierać rozpędu. Zaczęło być już tylko lepiej i nie chciałam lektury już przerywać.
"Jesteśmy, kim jesteśmy, nie dlatego, że tacy się urodziliśmy, tylko dzięki temu, co zdecydujemy się zrobić ze swoim życiem."
Chyba sama nie przypuszczałam, że ta książka może poruszać tyle wątków i ważnych kwestii. W ciekawy sposób zostało przedstawione odtrącenie, myślenie stereotypowe i stygmatyzowanie tego, czego nie znamy. Historia angażowała, denerwowała, smuciła, ale także rozśmieszała, rozczulała i dawała nadzieję. Myślałam, że to będzie lekka powieść, z wątkiem fantastycznym i może komedią, a nie momentami granat emocjonalny.
Jeśli chodzi o bohaterów, chyba nie było takiej, której bym nie polubiła. Każdy z bohaterów pokazywał inne zachowania i można to nawet interpretować jako różne postawy i "rodzaje" ludzi, że tak to ujmę. Linus jako przedstawiciel władzy, który zawsze cechował się skrupulatnością i dokładnością, trafia do miejsca zupełnie innego i w pewien sposób dziwnego. Jego wartości, którymi się kierował zostały wystawione na ciężką próbę. Jest osobą także zabawną, czułą i lojalną. Dzieciaki z sierocińca także są cudowne. Każde z nich miało swoją historię do opowiedzenia, traumę, którą przeżyli i muszą przepracować oraz marzenia, które nie zawsze są proste do spełnienia. Dużo uwagi poświęcono Lucy'emu, jednak nie sprawia to, że inni podopieczni schodzą na dalszy plan.
Dawno nie miałam okazji przeczytać książki, która w tak przystępny sposób opowiadała o tak wielu problemach. Czytało mi się ją z wielką przyjemnością i trudno później było się od niej oderwać. Dzieciaki były cudowne, za to niektóre sytuacje straszne i smutne. Świetna równowaga została w tym zachowana. To zdecydowanie tytuł, który na długo pozostanie w pamięci niejednej osoby. Autor miał genialny na nią pomysł i bardzo dobrze to zrealizował i chociaż osobiście średnio lubię długie opisy lub zbyt dużo przemyśleń bohaterów, tak w tym przypadku aż tak bardzo mi one nie przeszkadzały. Może nietypowe porównanie, ale to trochę jak z książką "Nic wam nie jestem winna" pod uroczą, kolorową okładką skrywa się pełna ważnych przekazów historia.
"Zaczątkiem zmian są głosy kilku osób."
Mam przeogromną nadzieję, że zainteresujecie się tym tytułem, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Przepiękna historia o wewnętrznych przemianach, dobroci i poszukiwaniu szczęścia, ale także o walce ze stereotypami, przemocą i walką o spełnieniu marzeń. Piękna, wartościowa, zabawna i mądra. Nic dodać nic ująć, to trzeba samemu przeżyć!