"Każdy w Ostoi miał swoją przewinę. Nie każdy poniesie karę."
"Przewina" to trzecia już część cyklu Agnieszki Jeż z Sonią Kranz w roli głównej. Tym razem zbrodnia, z jaką przyjdzie się mierzyć pani komisarz, ma miejsce tuż pod nosem bohaterki, w znajdującym się nieopodal zamieszkiwanego przez nią domu, ośrodku Blitzengrund. Przypadek sprawia, że Sonia jest też jednym ze świadków przyczyniającym się do tego, że dochodzenie szybko wskakuje na odpowiednie tory. Niestety, po obiecującym początku sprawa staje w martwym punkcie. Przebywający w ośrodku goście wydają się nawet w najmniejszym stopniu nie być powiązani z mającą na terenie budynku śmiercią.
Czy Tadeusz sam targnął się na swoje życie, a jeśli tak, to co go do tego skłoniło?
A może ktoś "pomógł" mężczyźnie dostać się na tamten świat?
Po raz kolejny dałam się porwać w świat wykreowany przez Agnieszkę Jeż. Historia opisana przez autorkę na kartach książki "Przewina" okazała się równie angażująca jak "Pastwa" (niestety, "Pomroki" nie czytałam). Pisarka po raz kolejny wprowadza nas w mroczny świat, w którym nie wszystko jest czarno-białe. Tutaj na pierwszy rzut oka nie ma winnych, a śledztwo zdaje się nie mieć żadnego punktu zaczepienia. Jednak za sprawą Soni sytuacja szybko ulega zmianie. Kobieta zdaje się być odpowiednią osobą na właściwym miejscu. Poza kompetencjami posiada niebywałą intuicję, która niejednokrotnie kieruje śledztwo na właściwy tor. Bardzo lubię takie bohaterki, które umieją korzystać ze swoich kobiecych atutów.
Poza wątkiem kryminalnym, autorka zwraca też uwagę na warstwę psychologiczną powieści. Dokładnie analizuje relacje na linii matka - córka, podkreślając wpływ określonych niedostatków na zachowanie Soni. Niestety, kobieta nie miała szczęśliwego dzieciństwa, co przełożyło się na jej kontakty z rodziną oraz na zachowawczość w relacjach międzyludzkich. Ogromnie mi się podoba złożoność tej historii, to, że poza odkrywaniem tego kto zabił, możemy też zapoznać się z życiem wewnętrznym bohaterów. Dzięki temu postaci te stają się nam bliższe i lepiej rozumiemy ich motywy postępowania.
Jeśli chodzi o samo śledztwo, to nie należy ono do najłatwiejszych. Jego przyczyn należy upatrywać nie wyłącznie w teraźniejszości, ale również w przeszłości, kiedy to miały miejsce pewne, znaczące dla sprawy wydarzenia. Oczywiście, tropy na to wskazujące pojawiły się znacznie później, stąd początkowy zastój w prowadzeniu śledztwa. Bardzo lubię takie historie, które fascynują swoją złożonością. Jestem pod wrażeniem ich skonstruowania. Naprawdę, trzeba się bardzo postarać, by wszystko dokładnie przemyśleć i spiąć w odpowiednim miejscu. W społeczeństwie pokutuje przekonanie, że kryminały to mniej ambitna literatura, jednak "Przewina" wyraźnie temu przeczy. Poza warstwą typowo rozrywkową mamy tu rozwinięty wątek obyczajowy, psychologiczny, a nawet i historyczny, realizowany w momencie, gdy autorka przytacza rzeczywiste wydarzenia mające miejsce w przeszłości.
Nie będę ukrywać, że "Przewina" bardzo mi się podobała. Na oku mam już kolejną część cyklu - "Potrzask", której premiera odbyła się jakiś czas temu. Mam również nadzieję, że w przyszłości uda mi się powrócić do pierwszej części serii.
Moja ocena 8/10.