O niektórych książkach stanowczo za mało się mówi. Miały swoje pięć minut w trakcie premiery, a później wylądowały na regałach i leżą tam sobie do dzisiaj. Zagubiły się w natłoku pojawiających się niemal codziennie nowości. Dlatego podwójnie cieszy moment, kiedy uda się trafić na pozycję sprzed kilku, a nawet kilkudziesięciu lat, która potrafi oczarować. Tak właśnie było w przypadku Drzewa wspomnieńMagdaleny i Małgorzaty Lewandowskich.
Już za sprawą pierwszych stron zostajemy umieszczeni w środku niecodziennych zdarzeń. Spalona i doszczętnie zniszczona wieś. W powietrzu czuć jeszcze swąd zwęglonych domostw, dookoła leżą ciała zamordowanych ludzi. Zabarwiony czerwienią krwi śnieg powoli zostaje przykryty świeżą warstwą zimnego puchu. Pośród pogorzeliska, w otoczeniu rodem z najgorszych koszmarów, nad jednym z ciał pochyla się dziewczynka. Zziębnięta i przerażona do granic możliwości, szepcze i prosi mamę, by ta się obudziła. Jednak matka nie reaguje na rozpaczliwe prośby swej pociechy i uparcie milczy. Już więcej się nie odezwie, a przynajmniej nie w tym wymiarze…
W tym samym czasie Miro poluje w lesie na zwierzynę. Musi zadbać o pożywienie dla siebie i swego wiernego kompana – wilka Skry. Pomimo pięknego, mroźnego poranka i przyjaciela u boku myśli młodego mężczyzny wciąż błądzą wokół zdarzeń, które miały miejsce niemal rok temu. Śmierć ojca i widok jego ciała rzuconego na stertę zwłok. Zaginięcie brata i siostry oraz ich bezowocne poszukiwania, a na koniec utrata ostatniej ukochanej osoby – matki. Czas goi rany, ale czasami musi upłynąć go naprawdę sporo. W przypadku Mira jest to chyba cały ocean, a rany i tak pozostawią blizny.
Jednak wszystko ulega niespodziewanej odmianie, kiedy w jednej ze swych leśnych kryjówek młody mężczyzna odnajduje poważnie ranną i wyziębioną dziewczynkę. Jak się wkrótce okaże przywiedzioną w te strony przez podszepty wiatru. Od tego momentu tajemnice zaczynają mnożyć się w niemal zastraszającym tempie. Najgorsze jest jednak to, że brakuje kogoś, kto byłby w stanie udzielić odpowiedzi na piętrzące się pytania. Gdzie szukać takiej osoby? Nawet miejscowa zielarka Raja wydaje się nie posiadać wystarczającej wiedzy. A może nie chce czegoś zdradzić?
Młoda Saja, wraz z pomocą niezastąpionego Mira i czworonożnej Skry, musi na własną rękę odszukać prawdę. Dlatego wyrusza z przyjaciółmi w podróż, która nie będzie miała nic wspólnego z przyjemną przechadzką po lesie. Otoczona przez nieposkromioną jeszcze przez człowieka przyrodę, w kraju targanym niepokojem, dziewczynka podąża ścieżką swego przeznaczenia. Odkrywa swe niecodzienne umiejętności i uczy się z nich korzystać. Cieszy się z ich posiadania, a jednocześnie uważa je za swoje przekleństwo. Codziennie zmaga się z głosami rozbrzmiewającymi w jej głowie, które pomimo dobrych chęci, potrafią doprowadzić do granic cierpliwości.
Drzewo wspomnień jest jedną z tych powieści, która roztacza wokół czytelnika niepowtarzalny klimat. Otula nim i przenosi do zawartego w niej świata. Na czas czytania zaczynamy wierzyć w magię, dobre oraz złe moce i tak jak Miro, pragniemy, by Witia znów zasiadła na tronie. Książka będzie idealna dla wszystkich tych, którzy lubią fantastykę osadzoną w czasach przypominających nasze średniowiecze. Sprawdzi się także w przypadku osób, które interesują się słowiańskością i z chęcią posiedziałyby przy kominku, w chatce przepełnionej zapachem suszących się ziół.