Przypowieść o trzech synach
Przy świątyni zatrzymał się ojciec z trzema synami. Starzec usiadł, aby odpocząć. Jeden z synów podał wodę ojcu, drugi obtarł pot z czoła, a trzeci zdjął z jego nóg sandały. Widząc to wszystko, zapytał się lud Jakuba:
— Spójrz, nauczycielu, czy nie wszyscy synowie go miłują?
Jakub im odrzekł:
— Spójrzcie uważnie, ma trzech synów, a tylko dwóm musi wydawać polecenia. Tak, że jednemu każe iść kupić chleb, drugiemu każe iść nabrać do bukłaków wodę, a trzeci jest przy nim. Wie dobrze, co ma czynić. Jego ojciec jest już stary, w każdej chwili jego laska może pęknąć i może upaść.
Zapytał się tłum Jakuba:
— Który z tych synów jest godny ojca?
Jakub odpowiedział:
— Jeden służy ojcu, gdyż boi się jego gniewu. Jest niewolnikiem kary. Drugi stał się najemnikiem, robi to wszystko dla pieniędzy i spadku po ojcu. Trzeci służy ojcu z miłości. Także pasterz miał trzy owce. Jedna kroczyła za pasterzem, ponieważ bała się, że jak go opuści, wilki ją pożrą. Druga owca, dopóki ją pasterz karmił, trwała przy nim. Trzecia miała zaufanie do pasterza i nigdy go nie opuszczała. Nie bała się o swoją przyszłość, gdyż pasterz obiecał jej wszystko, co będzie chciała. Wszakże Pan karmi niewolników i najemników, jakże sługę wiernego może nie wynagrodzić.
Przypowieść o trzech braciach
W jednym domu mieszkało trzech braci. Dwóch z nich wyruszyło w świat w poszukiwaniu Boga, najmłodszy pozostał w domu i dbał o posiadłość. Żył długie lata, nie widząc swoich braci. Gdy był już starcem, jego bracia powrócili z długiej tułaczki. Kiedy ich ujrzał, pobiegł ich przywitać. Obaj bracia byli zasmuceni, rzekł do nich:
— Bracia, raduje się moje serce na wasz widok, dlaczego wy nie podzielacie mojego szczęścia?
Jeden z braci odpowiedział:
— Bracie, długo szukaliśmy Boga, lecz nadaremnie. Zestarzeliśmy się i zmarnowaliśmy swoje życie.
Domownik odpowiedział im:
— Żeby odnaleźć, nie wystarczy tylko szukać, trzeba umieć też patrzeć. Wy błądziliście jak małe dzieci we mgle, ja pozostałem w domu i znalazłem Boga tu na miejscu. Chodźcie, pokażę wam.
Zaprowadził ich do domu. Weszli do środka i zastali jego żonę, dzieci i wnuki, zasmucili się bardzo. Widząc to, ich brat zapytał:
— Czy nie potraficie dojrzeć Boga w drugim człowieku? Patrzycie na jego dzieła codziennie, a szukacie dowodów na jego istnienie. Prędzej znajdziecie igłę na pustyni, niż Boga, który stoi obok was.
Bracia nie skruszyli swoich serc i odeszli. Ojciec rzekł do swojej rodziny:
— Szukali, a nie znaleźli. Wskazałem im drogę, a mnie nie posłuchali. Dla nich już nie jest ważne, czy jest dzień, czy noc, bo stracili zmysł widzenia.