Siedmioletni chłopiec w czasie pokazu magicznych sztuczek zostaje zamknięty w skrzyni, z której przenosi się do własnej sypialni. Od tego momentu nic już nie jest takie jak było, tak jakby nigdy nie wyszedł z tej skrzyni, a to czego doświadcza jest niekończącą się iluzją...
Kilkoro dziewczyn udaje się po zmroku do lasu, aby sprawdzić rzekome miejsce lądowania UFO. Na niewielkiej polanie znajdują jednak cyrkowy namiot, w którym za chwilę ma się odbyć przedstawienie. Nocy spektakl nie skończy się dla nich najlepiej...
Piotr właśnie ma zamiar ze sobą skończyć, gdy dzwoni telefon. Matka informuje go, że jego starszy brat właśnie popełnił samobójstwo. Jednak nic nie jest takie, jakim się wydaje, brat skrywał niebezpieczne tajemnice, a Piotr już wkrótce je pozna...
Do krakowskiego Centrum Analizy Snów przychodzi człowiek, który twierdzi, że lunatykuje i w czasie tego stanu bierze udział w tajemniczych spektaklach...
Cztery opowieści, każda inna, choć połączone ze sobą cienkimi nićmi, delikatnymi niczym pajęcza sieć. Dawid Kain w "Niejasnych spektaklach" funduje nam psychodeliczny taniec grozy, wymykający się rzeczywistości, zwykłemu pojmowaniu czasu i przestrzeni. Choć Kain ma na swoim koncie już ponad dziesięć samodzielnych tytułów i publikowała w licznych antologiach opowiadań, jakoś tak wyszło, że dotąd mijałem się z Jego twórczością. "Niejasne spektakle" to zatem pierwsza książka Dawida Kaina, jaką przyszło mi poznać i muszę Wam powiedzieć, że - kurcze, no - spodobały mi się Jego teksty. Od razu chciałbym zaznaczyć, że to nie jest horror w sensie stricte, bardziej opowiadania grozy, choć niejeden powie mi zaraz, że z jakąś domieszką przeróżnych podgatunków fantasy, których moim zdaniem jest zdecydowanie za dużo i tylko robi się we łbie galareta od nadmiaru zbytecznych informacji. Dla mnie to groza i chu... i kropka.
"Niejasne spektakle" otwiera opowiadanie "Na zawsze w dole". Chyba jest to najbardziej "ryjący banię" tekst ze wszystkich jakie tu znajdziecie. Trochę w klimacie Dawida Lyncha, trochę w stylistyce Szymona Majcherowicza (patrz. "Otwieram oczy"). Mocno psychodeliczny i surrealistyczny, a wiec coś co przypadnie do gustu tym, którzy lubią nieoczywistości. Dalej mamy "Noc widowiska", który przypomina zaginiony odcinek "Strefy mroku". Jest tu sporo niesamowitości, specyficzny klimat i mocne zakończenie. Z kolei "Ostatnie słowo" to emocjonalna, mroczna i niepokojąca opowieść w klimacie "Dziecka Rosemary". Ten niewielkich rozmiarów zbiór zamyka tekst "Derealizacja, kurtyna", który właściwie stanowi domknięcie motywu, towarzyszącego nam w poprzednich opowiadaniach.
Dawid Kain zadbał o różnorodność, każdy z czterech tekstów jest inny, ma inną atmosferę, tempo akcji, stylistykę. Dzięki temu całość czyta się bardzo przyjemnie. Niespełna 120 stron to jednak przyjemność na dość krótko, ale przecież nie każda książka musi być rozmiarów "Trupiej otuchy", prawda? No dobra, to nieco skrajny przypadek, ale lektury na jedno popołudnie też potrafią być zajmujące i "Niejasne spektakle" to jedna z nich.
Jako fan okładek, chciałbym wspomnieć też o bardzo klimatycznej pracy Joanny Widomskiej, która ilustruje "Niejasne spektakle". Okładka robi tu dużą robotę i oddaje atmosferę tego zbioru. Pozycja jak najbardziej godna uwagi, zwłaszcza dla miłośników subtelnej grozy, do których sam się zaliczam. 😍
© by MROCZNE STRONY | 2023