Na początku roku 2020 autor serii powieści o Jacku Reacherze, Lee Child, postanowił przekazać długopis czy klawiaturę młodszemu o czternaście lat bratu, Andrew Grantowi, posługującemu się pseudonimem Andrew Child. Młody Grant/Child piętnaście lat pracował w telekomunikacji, zanim postanowił zostać powieściopisarzem. Lee Child uznał, że napisze z bratem kilka kolejnych książek, zanim w pełni przekaże mu serię. „Bez planu B” po raz pierwszy wydano pod koniec 2022 roku, jest więc jedną z kilku powieści sensacyjnych, którą bracia napisali wspólnie.
Swoją drogą zawsze, gdy dowiaduję się o wspólnym pisaniu powieści, bo nie pracy naukowej, pakuje mi się przed oczy wizerunek Wałęsy z ogromnym długopisem, który trzyma jednocześnie wiele osób.
Jack Reacher, były żandarm wojskowy, włóczy się bez celu po kraju, bez bagażu, ale za to ze składaną szczoteczką do zębów w kieszeni. W Gerrardsville w Kolorado Reacher jest świadkiem śmierci kobiety, którą mężczyzna w kapturze wepchnął pod nadjeżdżający autobus. Moment później sprawca zabrał też spod autobusu torebkę kobiety. Okazało się, że tylko Reacher widział, co się stało. Inni zeznawali, że to był wypadek albo nawet samobójstwo. Takie proste rozwiązanie bardzo jest na rękę miejscowej policji.
Jack Reacher śledził człowieka w kapturze, miał okazję zajrzeć do torebki ofiary i do koperty z dokumentami i zdjęciem, jakie zawierała, a to wystarczyło, żeby teraz to on stał się celem, sprawnej i dobrze zorganizowanej grupy profesjonalnych przestępców.
W dokumentach zamordowanej kobiety były żandarm zdążył przeczytać coś o więzieniu w Winson w stanie Missisipi; bardzo szczególnym więzieniu, prowadzonemu przez tajemniczą korporację Minerva. Więc tam właśnie postanowił się wybrać.
Powieść składa się z trzech wątków. Temat byłego żandarma, Jacka Reachera – w trzeciej osobie. Sprawa piętnastoletniego chłopca, który ucieka od rodziny zastępczej – relacja w pierwszej osobie. Wątek bezwzględnego biznesmena, żądnego zemsty – też w pierwszej. I tak się składa, że w tym samym czasie wszystkie te osoby zmierzają do Winson, bo tam, jak się wydaje, dojdzie do decydującej konfrontacji dobra ze złem i wyjaśnią się wszystkie tajemnice.
Pierwszymi trzema-czterema powieściami Lee Childa byłem zachwycony. Później było już tylko coraz gorzej. „Bez planu B” to mocno naiwna powieść średniej jakości. Taka, co to mówią, do pociągu. Jeśli nawet przyjedzie jakimś cudem o czasie, co bardzo rzadko, ale w Polsce podobno czasem, gdzieś tam się zdarza, to można niedokończoną bez żalu zostawić innemu podróżnikowi i czytelnikowi.
Na okładce książki widnieje nazwisko autora, wielkimi literami „Lee Child”. Poniżej, malutkimi literkami „Andrew Child” – to taki dość prostacki chwyt marketingowy.