Zapraszam Was do zapoznania się z cyklem „Suwalskich opowieści” autorstwa Katarzyny Kuśmierczyk. Całość składa się z trzech tomów, a pierwsza z nich to „Sukienka z wilgotnej wody”. Okładka komponujesię z treścią fabuły, w połączeniu z całością stwarza niesamowite wrażenie.
Matylda wiedzie spokojne życie z mężem Witkiem od blisko 20 lat, ich związek opiera się na zaufaniu, zrozumieniu, miłości. Ustabilizowany tryb życia, wypracowane rytuały, sprawiają, że czują się bezpiecznie.
Jednak pojawiają się drobne sygnały, które budzą w niej niepokój. Początkowo kobieta nie reaguje, wszystko się zmienia za sprawą jednego sms-a, którego nie można nazwać przypadkowym. Zdrada staje się niezaprzeczalnym faktem.
Dla Matyldy jest to ogromny cios, wszystko rozsypało się na milion na kawałków. Po rozwodzie postanawia zrezygnować z pracy, przeprowadzić się z Wrocławia. Powraca do realizacji pragnienia sprzed lat, a mianowicie zamieszkania w małej wiosce Bieluszewie na Podlasiu. Przed laty stali się właścicielami działki, oraz domu, na starych fundamentach powstał nowe lokum.
„Na Podlasiu podobało mi się wszystko. Wolniejszy rozwój regionu, który powodował, że czułam się tam, jakbym cofnęła się w czasie, śpiewny akcent i tradycyjne podejście do życia, jakże inne od dzisiejszej miejskiej gonitwy. To, co moi znajomi nazywali zacofaniem, dla mnie było magicznym wabikiem, który kusił mnie nieustannie.”
Zostawia w tyle całe swoje życie i bez konkretnego planu udaje się na drugi koniec Polski w towarzystwie ukochanej suczki. Na miejscu okazuje się, że ekipa, która miała zająć się remontem domu, nie wywiązała się z terminowości wykonania prac. Oglądajac dom jej uwagę przyciąga znalezione w domu stare monidło, a także obraz przedstawiający piękną dziewczynę w towarzystwie sumiastego towarzysza, oraz gałgankowa laleczka bez twarzy przypominająca słowiańską montankę.
Chcąc ogrzać dom, schodzi do piwnicy po opał, gdzie mocno wyczuwalny staje się zapach lilji, a widok wypełzającej mgły tłumaczy sobie zmęczeniem. Jednak to dopiero początek i wszystko powraca.
Nie jest świadoma, jakie tajemnice kryją się w murach domu, po czasie odkrywa, że przed laty doszło tutaj do ogromnej tragedii. Wezwany na pomoc brat pomaga w pierwszych dniach, a także złożył obietnicę, że poszuka informacji na temat siedliska.
Piękna okolica, otaczająca natura skłania ją do dłuższych spacerów z psem. W sąsiedztwie znajdują się mokradła, jeziora, gdzie znajduje spokój i odprężenia. Przeszłość splata się z teraźniejszością, pewna historia domaga się wyjaśnienia i zakończenia.
Jaką tajemnicę kryje Bieluszewo i dlaczego właśnie Matylda ma znaleźć jej rozwiązania?
Uwielbiam tego rodzaju historie, umiejętność autorki w snuciu opowieści, zagadek, wplatania legend i wierzeń, a także wątku kryminalnego wciągnął mnie na tyle, że nie potrafiłam odłożyć książki, póki nie otzrymałam rozwiązania wszystkich wątków. Wyczuwalna znajomość terenów przez autorkę i miłości do miejsca osadzenia fabuły daje nam możliwość poznania i poczucia niepowtarzalnego klimatu.
Wielokrotnie pojawiały się w mojej głowie rozwiązania pewnych zdarzeń, jednak autorka powiodła je w zupełnie innym kierunku. Element zaskoczenia niejednokrotnie wywołał u mnie dreszczyk emocji. Wielki plus dla autorki za wyważenie i połączenie całości w spójną historię. Od razu zabrałam się za czytanie drugiego tomu, wrażeniami podzielę się z Wami w kolejnej recenzji.
To moje kolejne spotkanie z twórczością Katarzyny Kuśmierczyk, ponieważ pierwszą pozycją, jaką czytałam i recenzowałam to powieść „Ta, która wie”. Zapraszam się do zapoznania z recenzją, którą znajdziecie na portalu Lubimy czytać.
Z całą pewnością jestem fanką autorki, każdą kolejną powieść biorę w ciemno. Lektura idealna na jesienne wieczory.