Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, której premiera już 12 stycznia! Mowa tutaj o książce „Krew i popiół” od Jennifer L. Armentrout, która w końcu doczekała się polskiego tłumaczenia! Cóż mogę powiedzieć o tej historii? Na pewno mogę Was zapewnić, że przy tej książce nie da się nudzić. Lektura od pewnego momentu tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden dzień, a pozycja ta - jeśli dobrze pamiętam - ma prawie 500 stron. Jedyne do czego mogę się przyczepić jest wątek miłośny oraz kilka sytuacji, które dało się przewidzieć (nienawidzę tego w książkach), ale o tym za chwilkę.
Całą historie poznajemy z wizji Poppy (głównej bohaterki), choć na miejscu autorki dodałabym narrację Hawke’a, by urozmaić dzieło, ale to tylko moja sugestia... Poppy jako dziecko została oddana bogom, tym samym pozbawiono ją możliwości decydowania o własnym życiu. Jej jedynym zadaniem jest życie w roli Ascendencji - innymi słowy jest skazana na samotność. Dziewczyna nie może nawiązywać z nikim bliższych relacji oraz jest zmuszona zakrywać swoją twarz, ponieważ tylko wybrańcy mogą ją zobaczyć. Poppy, by urozmaicić swoje życie towarzyskie, wymyka się do strażników by ćwiczyć z nimi walkę mieczem oraz łukiem.
Żeby w książce tej nie było nudno, nasza bohaterka postanawia się zbuntować, (w pełni ją rozumiem) i ucieka do miasta, by poznać prawdziwe życie. Jednak w czasie swojej wyprawy spotyka tajemniczego mężczyznę, przez którego jej życie może zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni... Czy Poppy złoży ofiarę bogom? Czy jest tego godna? Czy jednak złamie zasady, przez które rytuał nie będzie mógł zostać skończony?
„Krew i popiół” to historia pełna akcji, humoru oraz wątku romantycznego. Takie połączenie sprawia, że czytelnik całkowicie zatraci się w lekturze i przeczyta książkę za jednym zamachem. Jeśli chodzi o fabułę, to na plus mogę zaliczyć fakt, że akcja dzieje się własnym tempem - nie jest ani za wolno ani za szybko. Szczerze gdyby wydarzenia działy się szybko, niczym przejażdżka rollercoasterem, nie byłabym wstanie opanować wszystkich zagadek oraz kto tak naprawdę jest złym charakterem w tej historii.
Mimo, że autorka potrafi trzymać w napięciu, to sam początek dość mocno mnie zraził do czytania. Jak dla mnie pisarka „wpięła” zbyt dużo informacji jak na pierwsze kilka stron, niektórym taki styl może odpowiadać, mi niestety już mniej, ponieważ zamiast delektować się lekturą starałam się zapamiętać szczegóły podawane przez autorkę, bo nie wiem które z nich mogą być mi przydatne.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to do niej również mam mieszane uczucia. Z jednej strony Poppy zaimponowała mi swoją odwagą, walecznością, czy mądrością. Jednak to jak zachowywała się w obecności Hawke’a... Tego nie potrafiłam znieść. Owszem, autorka prawdopodobnie uczyniła w swojej książce romans oparty na relacji love-hate, jednak - dla mnie - niektóre sceny zbyt raziły w oczy.
Mimo, że początek oraz wątek miłosny średnio przypadł mi do gustu, muszę przyznać, że zakończenie zmieniło moje podejście co do tej pozycji. Z niecierpliwością czekam na drugi tom historii. Jak możecie się domyślić - książkę polecam - może dla Was cała książka będzie wspaniała, wiadomo o gustach się nie dyskutuje. Jeśli są tutaj fani twórczości Sarah J Mass to w ciemno sięgajcie po tę powieść!