[…] Istotne jest to, czy coś jest dla nas, czy nie. Często dostajemy dziesiątki sygnałów, że nie powinniśmy iść w jakąś stronę, że to jest ślepa uliczka w naszym życiu. Napotykamy ewidentny opór rzeczywistości. A jednak nasze ego sprawia, że za wszelką cenę próbujemy przebić ten mur głową i pokazać całemu światu, że będzie właśnie tak, jak chcemy[…]
Ile razy świat dawał wam sygnały, że coś nie jest dla Was, a Wy mu udowodniliście, że jednak jest?
Niebanalna, przełamująca tabu, pokazująca, że zakazany owoc smakuje najlepiej, a konsekwencje nie mają tutaj znaczenia.
To historia o tym, że tak naprawdę popęd seksualny i namiętność nie znają co to znaczą zahamowania. Dla nich liczy się zaspokojenie i ulżenie sobie. Nie rozróżniają czy to ksiądz czy to mężatka, wdowa, czy ktoś inny. Tak jak właśnie w tej historii. Nowy wikary, przystojny bez dwóch zdań, przyjeżdża na nową placówkę, gdzie ma pomagać swemu przełożonemu, spotyka kobietę. Piękną, seksowną, mówiącą wprost co myśli i czuje. Ta kobieta uwodzi go, zwodzi i kusi. Zakochują się w sobie. Do tego stopnia, że nie potrafią bez siebie żyć. Jednakże kobieta szybko orientuje się, że ten człowiek, ksiądz ma swoje uzależnienia po których staje się brutalny i odważny, ze wszystkie słowa jakie wychodzą z jego ust mijają się z prawdą. Gdy kobieta chce z nim zerwać, chce odejść, mężczyzna staje się wobec niej zaborczy.
Muszę się przyznać, że początkowo miałam lekkie obawy co do tej historii. No bo jak ksiądz, wyświęcony, osoba duchowna wraz z kobietą? Gdzie tu logika. Ale pozbyłam się tych myśli i zaczęłam czytać dalej. To co tam dostałam to drżenie rąk, gorąc i ciarki, to rozdziawiona buzia, to kręcenie głową z niedowierzania. Po skończeniu miałam tysiąc myśli. Początkowo te rozmowy pomiędzy bohaterami były dla mnie jak rozmowy dwójki przedszkolaków tudzież osób które się nienawidzą, ale zaczęłam się doszukiwać głębszego sensu, który odnalazłam. Autorka znakomicie ukazała, że niezależnie od tego czy jesteś mężatką/żonatym, wdową/wdowce, czy nawet księdzem, jesteś człowiekiem, który ma swoje potrzeby. Im bardziej te potrzeby są zaniedbywane, tym szybciej ulegasz pokusom, które krążą po tym świecie. Tak jak właśnie nasza bohaterka. Nie mająca żadnego porozumienia ze swoim eks, uległa przystojnemu księdzu, nie bacząc na konsekwencje Jednocześnie dając mu do zrozumienia, że i on tego potrzebuje. Bo kto nie raz czy dwa uległ zakazanemu owocu? Bo przecież zakazane, niedostępne kusi najmocniej.
„Taniec z Elvisem” to książka moim zdaniem warta przeczytania. Ale jak to mówią o gustach i guścikach się nie dyskutuje. A autorce gratuluję znakomitego debiutu :)