Zabić drozda recenzja

Rób raz, a dobrze

Autor: @Andrew_Vysotsky ·8 minut
2013-03-06
1 komentarz
2 Polubienia
Gdybym wcześniej przeczytał jakąś recenzję powieści Zabić drozda, jedynej książki, jaką wydała Amerykanka Harper Lee, pewnie nieprędko bym po nią sięgnął. Gdybym przeczytał dwie, musiałbym przeczytać więcej, a wtedy sam nie wiem, gdyż każda mówi jakby o innej książce. Na szczęście kiedyś Skoda, chwała wieczna jej za to, zasponsorowała konkurs czytelniczy w serwisie LubimyCzytać.pl i wybór dzieł, które wytypowano do oceniania oraz recenzowania w ramach owego współzawodnictwa, stał na naprawdę wysokim poziomie. Był to po prostu niezwykle udany zestaw must read. Wspomniana amerykańska autorka ze swoim dziełem też się znalazła w owym zestawieniu i choć nie przeczytałem Zabić drozda w ramach wspomnianego wyzwania, gdyż nie lubię czytać na zamówienie i na czas, o ornitologicznym tytule nie zapomniałem.

Czy można opublikować tylko jedną powieść w życiu i stanąć od razu, a zarazem na zawsze, w gronie najlepszych piór świata? Można. Jak w dawnej maksymie życiowej, o której już teraz mało kto pamięta: rób raz, a dobrze. Buduj i pisz tak, jakbyś miał żyć wiecznie, żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro. Pani Nelle Harper Lee wydała tylko jedną powieść, i przyniosła jej ona nie tylko sławę, Nagrodę Pulitzera i Prezydencki Medal Wolności oraz wiele innych honorów, ale przede wszystkim wieczne miejsce w historii literatury i sercach czytelników, którego zazdrościć jej mogą nawet laureaci Literackiej Nagrody Nobla. Kim jest ta skromna pani, obecnie już starowinka, która w 1960 roku stworzyła dzieło, które dziś rzuciło mnie na kolana, podobnie jak wielu innych przed mną, i która przez swą skromność i postawę jawi nam się trochę jak ktoś z nie tego świata?

Nelle Harper Lee urodziła się w 1926 roku. Dorastała w zapadłej dziurze na Białym Południu jako najmłodsza córka wydawcy lokalnej gazety, który był jednocześnie miejscowym prawnikiem i praktykował w latach od 1926 do 1938. Oczywiście byli Białymi. Zanim jej ojciec został formalnie przyjęty do palestry, bronił dwóch Czarnych, ojca i syna, oskarżonych o zabójstwo białego sklepikarza, ale obaj zostali skazani i powieszeni. Lee od najmłodszych lat była pożeraczem książek, a jej najlepszym przyjacielem od lat dziecięcych był sąsiad, młody Truman Capote (Truman Streckfus Persons), który wyrósł na znanego amerykańskiego pisarza. W przeciwieństwie do swej koleżanki z podwórka tworzył wiele.

Znając już choćby ten pobieżny początek biografii naszej pisarki nietrudno się domyślić, iż choć fabuła powieści Zabić drozda jest fikcyjna, zawiera w sobie wiele wątków autobiograficznych i obrazów z dzieciństwa autorki. Główną postacią opowieści jest ośmioletnia Smyk* Jean Louise Finch, prawdziwa chłopczyca, młodsza siostra Jeremy’ego Atticusa Fincha zwanego Jem. Są półsierotami wychowywanymi przez ojca Atticusa Fincha, który jest białym prawnikiem, oraz czarną nianię. W małym, nieco zabitym dechami, miasteczku lat trzydziestych problemy rasowe wydają się uśpione. Nie ma tam Klanu, nie ma zbuntowanych Czarnuchów i każdy zna swoje miejsce. Do czasu, aż jeden z Czarnych zostaje oskarżony o zgwałcenie Białej. Miejscowy sędzia na obrońcę z urzędu wyznacza Atticusa. Łatwo przewidzieć, iż sprawy zaraz zaczną się komplikować i nic już nie będzie takie jak było. Co jednak się będzie działo, tradycyjnie Wam nie zdradzę.

Na podstawie powieści w 1962 roku w reżyserii Roberta Mulligana nakręcono film fabularny pod tym samym tytułem z Gregorym Peckiem w roli Atticusa. Film został uhonorowany trzema Oscarmi i trzema Złotymi Globami. Obraz ten, podobnie jak wiele recenzji samej powieści, koncentruje się głównie na temacie początków walki z rasizmem na amerykańskim Południu. Jest to tylko jednak jeden z aspektów, które nadały książce tak wielką rangę w historii literatury i tak wyjątkowe znaczenie według mojej własnej oceny.

Są powieści świetne, są powieści rewelacyjne, są też prawdziwe dzieła. Jedne się zestarzeją i z upływem czasu przestaną przemawiać do czytelników, inne zachowają swą świeżość, swą moc poruszania serc i umysłów na wieki. Te ostatnie to arcydzieła. Obawiam się używać tego słowa, podchodzę do niego niczym pies do jeża. W tym jednak przypadku nie mam innego wyjścia. To jest arcydzieło w pełnym i najpoważniejszym znaczeniu tego słowa.

Powieść Harper Lee jest o rasistowskim południu Stanów. I jest o rasizmie w USA. O walce z nim też jest. Choć temat ten jest wciąż aktualny, i pewnie będzie zawsze na czasie, gdyż wiele narodów w każdej epoce ma swych Czarnuchów, tylko ich nazwy się zmieniają. Jest to jednak również pięknie odmalowany obraz lat trzydziestych na prowincji południa USA. Plastyczny, żywy, jak wspomnienia autorki, którymi przecież jest w istocie ta książka. Mamy też płaszczyznę kryminalną i sądową, owo zgwałcenie, oskarżenie, i to wszystko co z nich wynikło, a czego zdradzać nie będę, gdyż rozwój owych konarów wyrastających z pnia głównego przestępstwa jest całkiem odmienny od tego, czego się możemy spodziewać, a samo zakończenie owych wątków w pełni zaskakujące, niczym w świetnym kryminale. Można widzieć tu powieść obyczajową, gdyż rzeczywiście, tło i zwyczaje społeczne ukazane zostały z niezwykłym mistrzostwem, a postacie, którymi zaludniony jest świat tej powieści to prawdziwy popis przekonujących, dynamicznych i wyrazistych charakterów. Mamy jeszcze kilka innych, znaczących wątków, splecionych ze sobą, jak choćby tajemnica Artura "Boo" Radleya ukrywającego się przed światem w sąsiednim domostwie. Każdy ma znaczenie, każdy ma swą rolę w całości i nierozerwalnie jest z nią połączony. O czym więc jest ta historia?

O ludziach, i o życiu. O rodzinie i miłości. O tym, czym się różni człowiek od motłochu i o tym również, że motłoch składa się z ludzi. Tak naprawdę nie jest to powieść o latach trzydziestych, rasizmie i Ameryce. Wystarczy zmienić nazwiska, kraj i czasy, byśmy zobaczyli to, co odgrywa się wszędzie i zawsze. To przede wszystkim opowieść o odwadze. Nie tej głupiej, której może doznać nawet największy debil pod wpływem strachu lub propagandy, zwłaszcza gdy ma karabin w ręku i nie myśli o tym, iż za chwilę może skończyć jako kukła bez rąk i nóg, ale tej prawdziwej, która w imię wyznawanych wartości i samego człowieczeństwa wymaga, by stanąć do walki z góry skazanej na przegraną. By dzień po dniu, z tą świadomością, że konsekwencje trzeba będzie ponosić do końca życia, robić NAPRAWDĘ to, co się uważa za słuszne i prawe, za warunek bycia dalej porządnym człowiekiem w swoich własnych oczach, nawet bycia człowiekiem w ogóle. Tak jak Atticus NAPRAWDĘ bronił oskarżonego o gwałt Murzyna, choć wiedział, że wygrać nie może, a stanąć będzie musiał przeciwko całej społeczności. Właśnie. Czy na pewno całej? A może robił to dla swoich dzieci i tych wszystkich, których głosy ginęły w powszechnym wołaniu, by powiesić Czarnucha, ale jednak gdzieś tam byli i robili co mogli, choć nic zrobić nie było w ich mocy? Warto podkreślić, iż w przeciwieństwie do wielu innych zawodowych obrońców uciśnionych; goniących za chwałą lub pieniędzmi; prawników, polityków i duchownych, Finch nie zgłosił się sam do sprawy, która jest osią fabuły. Został do niej wyznaczony przez miejscowego sędziego jako obrońca z urzędu i choć wie, że wygrać nie może, zamierza nie tylko wypełnić formalny obowiązek, ale wypełnić go NAPRAWDĘ; zrobić wszystko, by spróbować osiągnąć niemożliwe. Dla oskarżonego, dla swych dzieci, dla samego siebie i swego sumienia, dla wszystkich, nawet tych, którzy go za to znienawidzą.

„Zabić drozda to największy grzech" – zdanie klucz do całej powieści. Dlaczego? Przeczytajcie sami. Odpowiedź poznacie w trakcie lektury niezwykłej, również z tego powodu, iż narratorem jest ośmioletnia Smyk. Mówi ustami dorosłej kobiety, która wspomina siebie sprzed lat, ale zarazem pamięta dokładnie jak wtedy czuła, jak mówiła, co rozumiała i w jaki sposób, która pamięta siebie samą wtedy. Niesamowity zabieg, który się pisarce udał z niezwykłym wyczuciem, bez śladu fałszu czy sztuczności.

Nie wiem na jakim poziomie są inne tłumaczenia i wydania, ale to, które miałem przyjemność poznać, mogę polecić, mimo kilku wpadek. Drozd na okładce, to nie żaden drozd, tylko kwiczoł. Też z drozdowatych, ale to tak, jakby nie odróżnić rudzika od kopciuszka lub kosa. Skąd ten błąd nie mam pojęcia. Jest też w samym tekście kilka omyłek różnych rodzajów, ale nie wpływają one znacząco na odbiór tej wspaniałej książki. Mądrej, pięknej, prawdziwie wychowawczej. Zwykle nie używam takich określeń, gdyż wydają mi się zbyt górnolotne, a teraz mam wręcz wrażenie, iż nie oddają w pełni wagi tego dzieła. Moim zdaniem jest to lektura, jakiej potrzebuje nasze społeczeństwo i nasze czasy. Każde społeczeństwo i każde czasy, jeśli nie chcemy by motłoch nadawał ton ludziom.

Co nam z lektur, które propagują walkę zbrojną w czasach, gdy nie ma z kim walczyć? Do kogo strzelać? Jak umierać i za co? Wymordować tych, którzy myślą inaczej, jak nawołują hasła na koszulkach „patriotów”? Zabić drozda pokazuje jak żyć, a to wbrew pozorom jest chyba najtrudniejsze, jeśli chcemy pozostać porządnymi ludźmi, gdyż to walka, której końca nie ma, i w której konsekwencje podejmowanych decyzji będą nas dotykać do końca naszej drogi na tym świecie. To walka najtrudniejsza, gdyż tych porządnych zawsze jest zbyt mało, a ostatnio u nas chyba wyjątkowy ich deficyt. Nomen omen – w Polsce centralnej do drozdów strzela się jak do wściekłych psów. Przypadek to, czy złośliwy chichot Pana Boga?

Jeszcze raz zachęcam do lektury i podkreślam, iż jest to jedna z najwartościowszych, najbardziej godnych polecenia książek jakie dotąd miałem w ręku. Przy tym czyta się ją z przyjemnością tak wielką, że aż nieprzyzwoitą w zestawieniu z powagą i wagą przemyśleń, które wywołuje


Wasz Andrew


* w oryginale"Scout"

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-03-06
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zabić drozda
17 wydań
Zabić drozda
Harper Lee
8.7/10

Lata trzydzieste XX wieku, małe miasteczko na południu USA. Atticus Finch, adwokat i głowa rodziny, broni młodego Murzyna oskarżonego o zgwałcenie biednej białej dziewczyny Mayelli Ewell. Prosta spraw...

Komentarze
@sarzynskikacper
@sarzynskikacper · około 4 lata temu
Ja ubóstwiam tę powieść! Ona stoi przede wszystkim językiem i bohaterami, ale również genialną historią. Wydawać, by się mogło, że jak klasyk to ciężki i siermiężny, ale "Zabić drozda" kompletnie nie wpasowuje się w te ramy. Na pewno powinna to być lektura obowiązkowa w polskich szkołach
Zabić drozda
17 wydań
Zabić drozda
Harper Lee
8.7/10
Lata trzydzieste XX wieku, małe miasteczko na południu USA. Atticus Finch, adwokat i głowa rodziny, broni młodego Murzyna oskarżonego o zgwałcenie biednej białej dziewczyny Mayelli Ewell. Prosta spraw...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Zabić drozda” to, co oczywiste, klasyka. Dla porządku warto napisać, iż jej autorka, Harper Lee, w 1961 roku otrzymała za nią nagrodę Pulitzera. Powieść została zekranizowana rok później, w oscarowe...

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn

"Zabić drozda" Harper Lee Zaczęłam może tajemniczo, wplatając tak znaną postać, ale w miarę czytania, dowiecie się jaki wpływ miał ten znany reżyser na to, jak postrzegam tę książkę. @Obrazek ...

@ale.babka @ale.babka

Pozostałe recenzje @Andrew_Vysotsky

Za ciosem
Wywiad rzeka

Kiedy kilka dni temu przystępowałem do lektury powieści Jacka Krakowskiego Za ciosem, nie pamiętałem już nawet, kiedy i jakich okolicznościach do mnie trafiła. Sprawił to...

Recenzja książki Za ciosem
Gra o tron
Zwyciężaj albo giń czyli GRA O TRON

Od czego zacząć? Od filmu (serialu) czy książki, na której został oparty? Kilka razy zmieniałem decyzję przed przystąpieniem do pisania tego testu, aż na koniec postanowi...

Recenzja książki Gra o tron

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka